Smutki tropików - recenzja spektaklu
2019-11-18 11:47:58 | Wrocław„Smutki tropików” to nowy spektakl w repertuarze Teatru Polskiego we Wrocławiu . Wyreżyserowany został przez Katarzynę Łęcką, na podstawie świetnie przyjętej sztuki Mateusza Pakuły, która w 2014 została nagrodzona Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną. Czy warto zobaczyć to przedstawienie? Przeczytajcie recenzję!
Zobaczcie zdjęcia ze spektaklu >>
Nie bez znaczenia jest sam tytuł, który nawiązuje do rozgrywanych na scenie wydarzeń. Tytułowe smutki tropików, to rozżalenie i frustracja, które zostają zabrane razem z plecakiem na wyprawę, mającą na celu przynieść ulgę. Jednak podróże bardzo często okazują się ucieczką i o tym traktuje całe widowisko. Młodzi bohaterowie stoją gdzieś na rozdrożach swoich dróg. Są pokoleniem Y, w którym coraz częściej dochodzi do alienacji.
W spektaklu wszystko jest bardzo dobrze przemyślane i dopracowane. Począwszy od kostiumów - rockowy wystrój glanów i podartych dżinsów kontrastuje z drobnymi gażdżetami - świecącymi spinkami, piórami i kolorowymi goglami. Z jednej strony są to już dorośli ludzie, pragnący zwojować świat, ale wciąż uciekający przed odpowiedzialnością i rzeczywistością. Scenografia też od pierwszych scen wprowadza w klimat. Na scenie rozłożonych jest kilka namiotów przywodzących na myśl scenerię biwakową.
Nawiązuje to do tematyki backpackersów, która staje się coraz bardziej popularna wśród młodych ludzi. Podróżują oni z plecakiem, często na własną rękę i optymalizują koszty do minimum. Ciągle szukają wrażeń i nowych bodźców ekscytacji. Uciekają od nudy, codziennych obowiązków, szarego życia. Wyśmiewają wakacje na plaży i popijanie drinków - dla nich podróż ma być wielką przygodą. Sztuka stawia przed widzem pytania o przyczyny takiego myślenia i postępowania. Dlaczego to pokolenie jest stale poszukujące? Czy potrafi naprawdę odczuwać radość?
Trafionym pomysłem jest wprowadzenie na scenę kamery, która na ekranie transmituje na żywo wszystkie wydarzenia. Intryguje ona i wciąga publiczność dużo mocniej w historię. Obiektyw nawet sprawia, że przez moment publiczność sama staje się bohaterem. Dzięki kamerze można zauważyć sytuacje niedostępne, które rozgrywane są w namiocie. Jednak jej najmocniejszym punktem jest przybliżenie wszystkim fantastycznej mimiki aktorów. To czego nie da się uchwycić siedząc w oddali jest na wyciągnięcie ręki w wyświetlanym na ekranie obrazie. Na uwagę zasługuje bardzo dobre aktorstwo, ponieważ każda postać przykuwa uwagę. W połączeniu z ruchem scenicznym i nastrojowym oświetleniem całość prezentuje się fantastycznie i bardzo dobrze się to ogląda.
Spektakl krytykuje obecne społeczeństwo. Szczególnie brak prawdziwych relacji, wszechobecny seks i władzę mediów społecznościowych nad światem realnym. Wszystko jest uwieczniane, zdjęcia znaczą więcej niż wspomnienia. Prywatność przestaje mieć znaczenie. Jest to również obraz szerzących się chorób cywilizacyjnych na których czele stoi depresja. To ona zbiera największe żniwa wśród ludzi, którym ciągle jest mało. Zignorowana potrafi doprowadzić do tragedii. Warto więc zastanowić się, czy obecnie możliwe jest przeżywanie prawdziwej radości. Czy trzeba szukać jej w odległych amazońskich plemionach, czy można znaleźć ją także w zwykłej codzienności?
Joanna Bim
Polecamy również przczytać wywiad z reżyserką spektaklu: Katarzyna Łęcka o "Smutkach Tropików": Powstaje spektakl przejmująco prawdziwy >>
fot. Tobiasz Papuczys