Premiera musicalu "A statek płynie" w Teatrze Muzycznym Capitol. To adaptacja filmu Federico Felliniego [FOTO, WIDEO]
2023-10-04 08:53:26 | Wrocław"A statek płynie" to nowy spektakl Teatru Muzycznego CAPITOL we Wrocławiu. Reżyser Wojciech Kościelniak zaadaptował na deski teatru film Federico Felliniego pod tym samym tytułem z 1983 roku. Teraz po uzyskaniu licencji, zobaczymy tę komediową opowieść w postaci musicalu. Czego się spodziewać po tej premierze? Mamy dla was komentarze twórców oraz wideo i zdjęcia z próby >>
Komentarze twórców
- Kilka dni temu obchodziliśmy 10-lecie otwarcia nowego Teatru Muzycznego Capitol, a zarazem 10-lecie premiery „Mistrza i Małgorzaty” w reżyserii Wojtka Kościelniaka. Dlatego niezwykle jest mi miło, że temu jubileuszowi towarzyszy premiera kolejnego tytułu w reżyserii Wojtka. To twórca, który został uhonorowany pierwszą nagrodą za całokształt swojej pracy w teatrze muzycznym Nagrodą im. Maryny Miklaszewskiej w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. (…) Musical „A statek płynie” został całkowicie napisany przez Wojtka Kościelniaka na podstawie scenariusza filmowego do dzieła w reżyserii Federico Felliniego. - mówi Konrad Imiela, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu.
- Spektakl jest utrzymany w tonie komediowym, podobnie jak w oryginale Felliniego. W związku z tym te wszystkie dojmujące rzeczy będą miały czasem charakter komediowy, a czasem wręcz farsowy, burlescowy, ale czasami mocno dramatyczny, jak to w życiu bywa. Mam nadzieję, że spektakl będzie wielowymiarowy - komentuje Wojciech Kościelniak, reżyser spektaklu.
- Jeśli chodzi o scenariusz, to musiałem film obejrzeć wielokrotnie, bo najpierw lista dialogowa musiała zostać spisana z filmu, a robiłem to osobiście, więc cofałem każdy fragment wiele razy. Dopiero potem, na tej podstawie, budowałem własny scenariusz. Zależało mi, żeby to było możliwie blisko Felliniego, naturalnie po przetworzeniu, bo cały tekst jest napisany wierszem. Spektakl będzie cały śpiewany, a nie zdradzę zbyt wiele, jeśli powiem, że pierwszy akt to jest właściwie jedna suita muzyczna i drugi tak samo. To jest bliżej narracji operowej, niż w naszych poprzednich pracach - tłumaczy Kościelniak.
- Ja mówię, że jestem duszą Edmei; nawet nie duchem, tylko sobie poszłam w kierunku duszy, czyli troszeczkę głębiej. Na pewno bardzo jest to postać na kontrze do reszty postaci, chyba jeszcze bardziej niż w filmie. Ja trochę operuję tu grą filmową, a nie teatralną. Oni są bardzo mocni w graniu, a ja przeciwnie. Szukam różnych kolorów tej postaci – od tego, że jest wariatką, do tego, że jest niezwykle wzruszająca i smutna, zagubiona, samotna. Staramy się to pogłębić. Szczerze mówiąc, Edmea Tetua to trochę jestem ja! Jestem z wykształcenia śpiewaczką operową, skończyłam 6-letnie studia. Nie zdradzę teraz puenty tej postaci, ale to jest bardzo mój osobisty wątek. Bardzo się z nią utożsamiam - mówi Magdalena Szczerbowska, w spektaklu Edmea Tetua.
- To jest spektakl naprawdę aktualny. Dziś też nie wiemy, co będzie jutro. Mamy dokładnie ten sam temat co „Zielona granica”. Tu też są uchodźcy na statku. Jest też blichtr i arystokracja. Do tego piękne kostiumy, znakomita muzyka, świetne role. Będę uwielbiała grać ten spektakl! - zapowiada aktorka.
Michał Derkacz
fot. Krzysztof Zatycki