Odyseja - recenzja spektaklu
2023-09-25 10:59:19 | Wrocław„Odyseja” to spektakl, który zaczyna sezon 2023/24 we Wrocławskim Teatrze Lalek. Adaptacja sztuki Homera w reżyserii Jakuba Roszkowskiego okazało się na tyle mroczne, że w ostatniej chwili zmieniono sugerowany wiek odbiorcy z 8+ na 10+. Czy faktycznie jest to dzieło trudne w odbiorze dla małych dzieci? Przeczytajcie recenzję spektaklu!
„Odyseja” to przedstawienie, faktycznie nie będące najlepszym wyborem dla dzieci, których uwaga łatwo się rozprasza. Liczne sceny dialogowe podają ogromne ilości tekstu w taki sposób, że musimy zastanowić się, czy nie dało się zrobić z tej opowieści czegoś znacznie bardziej wciągającego, interesującego i ożywczego, a długotrwałe sceny w sporych ciemnościach niestety tu nie pomagają.
Podczas premiery młodzi widzowie wyglądali na dość znudzonych, a momentów z efektem „łał”, aby je pobudzić było jak na lekarstwo. W spektaklu nie ma scen interaktywnych, a piosenki są mało skoczne i na tyle rytmiczne, by wpadały w ucho i zachęcały do wspólnej zabawy. Jeszcze gorzej jest z muzyką, która przez cały czas jest minimalistyczna, ambientowa i wręcz ponura. Historia z założenia pełna przygód staje się tu trudna w odbiorze, nie tylko fabularnie, ale też emocjonalnie.
Reżyser zadbał o pojawienie się bogów, cyklopów, potworów czy innych niezwykłych istot, a scenografia i kostiumy potrafią robić wrażenie, ale trudno powiedzieć czy elementy te powodują szybsze bicie serca jeśli główni bohaterowie nas nie interesują. Tomasz Maśląkowski dwoi się i troi (także w Troi), ale nie ma mowy, by dzieci utożsamiły się z postacią ojca, natomiast Piotr Starczak, choć dobrze wciela się w syna - miłośnika gamingu, ma zbyt mało scen żeby błyszczeć.
Oczywiście, nie chcemy tylko krytykować tego co dla WTL-u przygotował Jakub Roszkowski. Jego „Odyseja” ma bowiem wielki atut, który w dużym stopniu ratuje to przedstawienie i sprawia, że końcowa kwestia Zeusa („Czas, aby coś zaczęło się dziać”) nie stanowiła smutnego podsumowania tego co zobaczyliśmy. Otóż „Odyseja” we Wrocławskim Teatrze Lalek to naprawdę bardzo lalkarski spektakl. Co ciekawe, zamiast klasycznych kukiełek widzimy figurki akcji, roboty czy inne zdalnie sterowane zabawki, a wszystko to ożywa w sprawnych rękach doświadczonych animatorów.
Skoro jednak mamy do czynienia z zabawkami, i to raczej małymi (choć na zakończenie jest najlepsza scena całego przedstawienia – z wielkimi misiami), to trzeba było wymyślić coś, by widzowie siedzący dalej niż w drugim rzędzie, mieli możliwość śledzenia wydarzeń i losów postaci w tej pomniejszonej wersji. Reżyser postawił na kamerę wideo i przesyłanie obrazu na wielką powierzchnię z tyłu sceny oraz dwa monitory z przodu, po bokach.
Dzięki temu świetnie widzimy nie tylko co dzieję się z figurkami bohaterów, ale też na twarzach żywych aktorów. Właśnie takie zastosowanie multimediów (o ile nie zaszwankuje technika) jest wzorem do naśladowania. To potrzebny gadżet, a nie typowa sztuka dla sztuki, jak to często bywa we współczesnym teatrze. Czy to wystarczy, by dzieci w wieku 10+ i starsze dobrze bawiły się na „Odysei”? My radzimy zabrać pociechy do WTL-u, ale tylko po wcześniejszym omówieniu przygód Odyseusza we własnym zakresie.
Michał Derkacz
fot. Krzysztof Zatycki