Błękitny Pies - recenzja spektaklu
2020-09-28 10:12:11 | WrocławW Teatrze Polskim we Wrocławiu można już zobaczyć spektakl w reżyserii Agaty Skowrońskiej pt. "Błękitny Pies". To familijne przedstawienie muzyczne jest inspirowane książką Beaty Majchrzak "Opowieść o Błękitnym Psie, czyli o rzeczach trudnych dla dzieci". Czy sceniczna historia czwórki dzieci, których życiowe problemy stara się rozwiązać tytułowy pies, jest warta waszej uwagi? Odpowiadamy w recenzji spektaklu!
"Błękitny Pies" przedstawia sylwetki dzieci, które mają problemy o rożnej skali. Poruszane są tu takie kwestie jak brak wiary w siebie, inwalidztwo, a nawet śmiertelna choroba. Można by pomyśleć, że dla odbiorcy w wieku 8-12 lat, będzie to zbyt trudnie, jednak twórcy zrealizowali przedstawienie wyjątkowo przystępne, w którym poważne treści są idealnie wkomponowane w baśniowy świat metafor, a zamiast słuchać łopatologicznej pogadanki wychowawczej, młodzi widzowie wyruszają w fascynującą podróż, pełną kolorów, muzyki i humoru, a warstwa edukacyjna jest tak przemycona, by uczyć, wzruszać i bawić jednocześnie.
To, jak subtelnie i z jak odpowiednim wyważeniem porusza się tu trudne i bolesne problemy, zasługuje na największe uznanie. To wspaniałe, jak swobodnie Agata Skowrońska operuje językiem teatru dla dzieci, mówiąc o rzeczach trudnych nawet dla dorosłych. Inwalidztwo czy śmiertelna choroba nie są tu jedynymi cechami dzieci, które się z nimi zmagają. Często niestety jest tak, że chora osoba postrzegana jest jedynie przez pryzmat swojej choroby.
"Błękitny Pies" uczy nas wszystkich, że np. Zosia (Beata Śliwińska) to nie jest "ta na wózku inwalidzkim", tylko roześmiana, trochę przemądrzała, bardzo wyrazista, wrażliwa i całkowicie akceptowana wśród rówieśników dziewczynka. Fakt, że wewnętrznie cierpi i jej myśli nie są tak kolorowe, jak przybierana przy kolegach "maska", to już osobna sprawa.
Właśnie wtedy pojawia się Błękitny Pies (Dariusz Bereski) - przyjaciel z baśniowej krainy, który poprzez opowiadane historie jej mieszkańców, pokazuje, jak przezwyciężyć lęki, wątpliwości i słabości. Jego opowieści przenoszą nas w świat owadów, które uosabiają problemy dzieci w realnym świecie. Mamy tu feerię barw, kapitalne kostiumy i scenografię, ale przede wszystkim mamy piosenki, które napisano i wykonano perfekcyjnie. Już drugi występ, niemal na początku przedstawienia, to piosenka niewidomej Basi (Aleksandra Chapko). Utwór ten zarówno potrafi wyciskać łzy z oczu, jak i uczyć, że widzenie to znacznie więcej niż patrzenie.
W trakcie przedstawienia usłyszymy nie tylko wzruszające, solowe występy, ale też zbiorowe, niemal rockowe show w wykonaniu wszystkich aktorów z obsady. Utwór z dostrzegającym swoje talenty Buczkiem (Igor Kowalik) to wielka dawka pozytywnej energii, a w repertuarze mamy jeszcze pokazy Stasia (Jakub Grębski), Srebrnej Kotki (Aldona Struzik) czy Babci z alter ego Lokomotywy (Monika Bolly). Powiedzenie, że "spektakl bawi i uczy" jest dość sztampowe, ale pasuje tutaj jak ulał. Sam Błękitny Pies to bohater, łączący w sobie cechy narratora, przewodnika, ale też najlepszego przyjaciela, który mówi nam nie to, co chcemy usłyszeć, ale to co w danej sytuacji powinniśmy usłyszeć.
A gdy jego rozmówcami są dzieci, Błękitny potrafi mówić w sposób subtelny, a jednocześnie klarowny i zrozumiały. Nie traktuje on dzieci jako głupszych od siebie słuchaczy, tylko jak mniej doświadczonych przyjaciół w potrzebie, którym bardziej od moralizatorskiej gadki przyda się kilka szczerych słów otuchy. Właśnie po takich słowach Basia, Zosia, Staś i Tomek są gotowi przejść wewnętrzną przemianę, nawet w chwili, gdy na tę zewnętrzną nie ma już szans. "Błękitny Pies" to spektakl wyjątkowo udany i to na wielu płaszczyznach. Jeśli mieszkacie we Wrocławiu i macie dzieci, to zabierając je na to dzieło do Teatru Polskiego, zrobicie im i sobie wielką, miłą i potrzebną niespodziankę.
Michał Derkacz
fot. Krzysztof Zatycki