Magnolia - recenzja spektaklu
2019-05-27 12:12:51 | Wrocław- Może trudno w to uwierzyć, ale to nie wszystko co dla Państwa przygotowaliśmy - mówi Wiesław Cichy, zapraszając widzów na przerwę po dwóch godzinach spektaklu „Magnolia” w reżyserii Krzysztofa Skoniecznego, który od 25 maja 2019 można oglądać we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Trzeba przyznać, że słowa aktora są całkowicie uzasadnione, bo na scenie dzieje się naprawdę bardzo wiele, a wizualna strona tego przedstawienia robi kolosalne wrażenie.
Zobacz zdjęcia z próby przed premierą >>
Sztuka powstała na podstawie scenariusza filmu „Magnolia” Paula Thomasa Andersona, jednak nie jest to dosłowne przełożenie kinowej opowieści na deski teatru. Tym razem twórcy poszli nie krok, a kilka kroków dalej i inspirując się postaciami oraz problematyką filmu z 1999 roku, zbudowali efektowne - teatralno-filmowo-multimedialne widowisko, które na szczęście nie jest wydmuszką, przerostem formy nad treścią, a całkowicie kompetentną próbą wejścia w głąb ludzkich emocji, pragnień, przywar i cech, które nieco odróżniają nas choćby od… żab.
Sposób, w jaki zagospodarowano świeżo odnowioną scenę Teatru WTW, robi wielki efekt „łał” i trudno oderwać wzrok od poszczególnych elementów scenografii, która łączy w sobie industrialne instalacje z elementami zielonej przyrody, w tym wody czy kwiatów. Bardzo ważne są także liczne kamery, projektory i ekrany, które pokazują nam zarówno wcześniej nagrane przez aktorów sceny (przydatne w kontekstach kilku scen), jak i przekaz rejestrowany na żywo przez dwóch operatorów kamer.
Często na ekranach widzimy np. zbliżenie na twarz bohaterów, którzy stoją z tyłu sceny, wiec zabieg ten można uznać za uzasadniony, choć z drugiej strony, czasem te wszystkie ekrany rozpraszają uwagę widza, od realnie stojących na scenie osób. Natomiast typowo filmowa scena, w której na jednym ujęciu widzimy akcję, dziejącą się w różnych pomieszczeniach teatr, a która znajduje swój finał już na parkiecie przed widzami, jest esencją próby połączenia kina z teatrem, w wykonaniu reżysera, który przecież największe sukcesy odnosił jako twórca filmowy i serialowy.
„Magnolia” to spektakl efektowny, ale też efekciarski, w którym co rusz stosuje się światło stroboskopowe, głośną muzykę, dźwięki „z offu”, dziesiątki rekwizytów oraz podwieszanych pod sufitem elementów. Mówiliśmy już sobie, że na uznanie zasługuje scenografia, ale brawa należą się także twórcom kostiumów, zwłaszcza żab, w których obsada prezentuje się w scenie otwierającej spektakl, wywołując szok, zaciekawienie oraz rozbawienie.
„Magnolia” jest pełna wyjątkowo zabawnych scen, dialogów i pojedynczych zdań, które zapadają nam w pamięć. Obsada spisuje się w swoich rolach kapitalnie, a nie ma się tu czemu dziwić, skoro na scenie bryluje śmietanka ekipy Wrocławskiego Teatru Współczesnego, wzbogacona o gościnne występy. To dzięki nim przekaz trafia w widza ze zdwojoną mocą, a po wyjściu z teatru nie mamy w głowie tylko kolorowych obrazów, a całą paletę emocji i przemyśleń, jakie niosą ze sobą kolejne sceny. „Magnolia” to, podobnie jak film, dzieło wyjątkowo długie, ale niosące ze sobą istotny przekaz, na różne tematy. To spektakl, który nie boi się interakcji z widzem, zabawy improwizacją i autotematyzmem, gdy aktorzy na scenie mówią o… graniu w teatrze.
Michał Derkacz
fot. Krzysztof Zatycki