Marian Konarski/1909-1998 - relacja z wystawy
2022-06-03 12:37:59 | WrocławWernisaż wystawy "Marian Konarski/1909-1998" odbywa się w Galerii Miejskiej we Wrocławiu. Jest 18:10. Po wejściu do środka przybyłych witają delikatne dźwięki fortepianu - koncert jazzowy w wykonaniu Pawła Kaczmarczyka już się zaczął. Wśród odwiedzających jest wielu znajomych Mariana Konarskiego - ludzi, którzy patrząc na obrazy, wspominają samego artystę. Wkrótce kuratorka wystawy, Katarzyna Zahorska, przedstawia synów malarza - Jacka i Leszka, obecnych na sali. Następuje krótka wymiana serdeczności. Potem zaś zwiedzających zalewa fala wspomnień.
Istotne konteksty
Mówiąc o Marianie Konarskim nie sposób nie wspomnieć o Szczepie Rogatego Serca. Artysta był bowiem mocno związany z tą grupą artystyczną, a jej założyciel, Stanisław Szukalski miał na malarza niemały wpływ. Na wystawie w Galerii Miejskiej zobaczymy jednak dzieła nie tylko z tego okresu, ale i ostatniej dekady życia Konarskiego. Obiektów, pochodzących z Muzeum Okręgowego w Toruniu oraz zbiorów prywatnych, jest około 60.
Wystawa obejmuje dzieła z różnych okresów życia Konarskiego. Kuratorka podkreśla, że chronologia została zachwiana na rzecz podziału tematycznego. I tak w pierwszej części wystawy oglądamy portrety - na widza spoglądają Helena Konarska i Mela - w sentymentalnym obrazie pt. “Mela, jaką pamiętam”. W drugiej sali zaś surrealizm, symbolizm, realizm magiczny. Nawet i bez znajomości znaczenia tych wszystkich terminów widz zorientuje się, że artysta miał do przekazania coś ważnego. Przykładem może być chociażby “Dozwierzęcanie ludzi”, cała seria obrazów z cyklu “Mur” albo “Marsz lizusów”. Dzieła emanują tajemniczością dzięki jasnym barwom.
Aluzje, krytyka i ironia
Wystawa na tym się jednak nie kończy. Na dole, gdzie cichną dźwięki fortepianu, widz ma okazję zaznajomić się z kolejnym rozdziałem twórczości artysty. Ma przed sobą serię autoportretów - wśród nich przekorny, nieco ironiczny “Ostatni autoportret”. Widać także inspirację Picassem i liczne kubistycze wpływy, szczególnie w “Wyścigu” i sąsiadującym z nim obrazem pod tytułem “Ja i pejzaż/Autoportret”. Twórca nie rezyguje jednak z symboliki. Najmocniej uderza dzieło “My chcemy człowieczeństwa” - niejedna osoba spędziła dłuższy czas kontemplując nie tylko kreskę, ale i nastroje obecne na obrazie. Artysta nie rezygnuje z krytyki społeczeństwa. Wspomniany wyżej obraz to kolejny po “Marszu lizusów” o prospołecznym przesłaniu.
Wyszedł poza ramy
Nie brak także metafizycznych wątków. Wśród dzieł zwracających uwagę metafizyką warto wymienić chociażby “Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość” jak i cudowne, tajemnicze, oniryczne wręcz “Odejście”. Surrealizm widać za to w “Płynnym słońcu” - obraz promieniuje bogactwem barw. Zupełnie inne wrażenie wzbudzi w oglądającym “Śmierć”.
Wystawa dzieł Mariana Konarskiego jest naprawdę różnorodna. Przede wszystkim widać w nich bardzo mocną, konkretną narrację, nadawaną dziełom przez artystę świadomie. Tytuły są integralnymi częściami interpretacji obrazów, głosem który wychodzi poza ramy. To właśnie obecność metafory łączy wszystkie zaprezentowane na wystawie dzieła artysty. Ta podróż w przeszłość okaże się interesująca nie tylko dla osób związanych z osobą artysty, ale również wszystkich tych, którzy szukają ponadczasowych wątków i odrobiny nostalgii.
Miejsce: Galeria Miejska, ul. Kiełbaśnicz 28
Data: do 30 czerwca 2022 roku
Wstęp bezpłatny
Martyna Jersz
fot. Martyna Jersz