Myślisz, że udało Ci się go zniszczyć?
2008-02-13 14:04:04 | WrocławAtmosfera przywodząca na myśl dramaturgię Strindberga w spektaklu "justyna”, wyreżyserowanym przez Tomasza Rytwińskiego, to efekt twórczej pracy działającego od ośmiu lat niezależnego Teatru Korba.
W ciągu godzinnego przedstawienia widzowie stykają się z emocjami, które trudno zrozumieć i przeżyć, a które mogą wywołać dysonans i szok. Spektakl, opracowany na podstawie dramatu Małgorzaty Mroczkowskiej, z muzycznymi impresjami Rafała Rudawskiego to krótkie, dynamiczne, realistyczno-symboliczne studium choroby psychicznej oraz relacji między "siostrami wyobraźni".
"Myślisz, że udało Ci się go zniszczyć?" – to napis na karteczce schowanej w czarnym pudełku od zapałek, wręczanym widzom zamiast tradycyjnego biletu, by przypomnieć, że "gdzieś tam" w nas istnieją obsesje i pragnienia, które możemy od siebie odpychać, ale które i tak powrócą. Chociażby w postaci tajemniczego Filipka – dziecka i kota równocześnie.
Ubrana w czarną sukienkę, melancholijna, depresyjna, naiwna i jednocześnie posągowa Justyna (Marzena Gabryk), uparcie szuka ukochanego dziecka Filipa. Justyna stanowi świetny kontrast dla identycznie ubranej, lecz odznaczającej się czerwonym szalem, żywej, wybuchowej, nerwowej, sarkastycznej i ironicznej Kingi (Zuzanna Mikołajczyk). Justyna jest zależna od siostry i uległa jej, a z drugiej strony - dominująca w relacji z odwiedzającym ją doktorem Brockiem (Michał Kordy) i potrafiąca przejąć inicjatywę w chwilach słabości Kingi. Kinga z kolei pała wstrętem do kota Filipa, którego zamyka w wielkiej, drewnianej skrzyni, a własne dziecko prawdopodobnie roztrzaskuje o podłogę zaraz po porodzie, lecz potrafi być również opiekuńcza i troszczyć się o swoją "chorą psychicznie siostrę".
Obu jest ciężko: Justynie, ponieważ nie może znaleźć Filipka, Kindze, ponieważ musi zajmować się Justyną i nie ma żadnego oparcia. Pomiędzy nimi Doktor Brock - pełen spokoju mężczyzna, próbujący przeprowadzać terapię początkowo na Justynie, później na Kindze. Obie kobiety wymykają mu się spod kontroli i obie uzyskują równoczesny status "chorej-zdrowej" tak, iż nie wiadomo, o czyje zdrowie się walczy i czy to czasem sam Doktor Brock nie ma problemów z określeniem "jednostki chorobowej", czyli w zasadzie - czy nie ma problemów sam ze sobą. W ostateczności przecież jego terapia spełza na niczym, co kwituje skierowanymi do Kingi słowami: "Przykro mi, nie potrafię Ci pomóc, choć Bóg mi świadkiem, że chciałem. Nie potrafię".
"- Że wyszedł z Ciebie ogromny kocur, kocur z bardzo długimi pazurami..." - Justyna opowiada poród Kingi. Powracający w sztuce motyw "Filipa-kota-dziecka" jest zarówno interesującą próbą określenia i zaznaczenia przez bohaterów własnej tożsamości, potwierdzenia istnienia w świecie realnym, jak i symbolem walki o możliwość decydowania o tym, co rzeczywiste i nierzeczywiste, pomiędzy Justyną, Kingą i lekarzem. Motyw ten może być również interpretowany jako utajone pragnienie posiadania czegoś niezwykłego i kochanego, z jakiś względów niemożliwego do zrealizowania (chęć Justyny do przebywania z dzieckiem), przed czym jednocześnie czuje się lęk lub odrazę (pozbycie się przez Kingę zarówno kota, jak i dziecka). Filip "sięga" w głąb podświadomości, "omawia" kobiece lęki i pragnienia.
Filip jest "przedmiotem” sporu, orzekającym o otaczającej go rzeczywistości w sposób znaczący - tylko Nie-Istnienie Filipa stanowi podstawę do "schizofrenicznego rozszczepienia" jednej z bohaterek: Kingi, która wyobraża sobie Justynę z kotem lub Justyny, która jest przekonana o istnieniu Kingi i dziecka Filipka. Czy cała historia jest wymysłem chorej wyobraźni którejś z nich, czy to raczej szok poporodowy doprowadził Kingę do stworzenia sobie postaci siostry, która jest katalizatorem emocji wynikających z zaistniałej sytuacji i na którą równocześnie można zrzucić wszystko, co ciąży, boli i przeszkadza? Dzięki Nie-Istnieniu Filipa nie tylko nie wiadomo, która z kobiet ma projekcję "drugiej siebie", lecz także nie wiadomo, czy nie jest chory sam Doktor Brock, który zamiast miseczki dla dziecka przynosi Justynie miseczkę dla kota, i czy czasem cała historia dwóch kobiet nie jest jedynie jego fantazją. Zwłaszcza, że w scenie końcowej trzymając za ręce dziewczęta, doktor znajduje się razem z nimi za przezroczystą folią - metaforą świata osoby będącej "po drugiej strony rzeczywistości".
W spektaklu każdy rekwizyt znajduje swoje uzasadnienie w planie realnym i metaforycznym: skrzynia jest nie tylko stołem i "trumną" (ponieważ tam prawdopodobnie leży już martwy kot-dziecko), lecz również miejscem ukrycia problemu, nie tyle fizycznego, co psychicznego. Miseczka dla kota wprowadza akcent irracjonalności, myli uwagę widza, który dotychczas sądził, że jedyną, logicznie myślącą postacią, będącą w stanie ogarnąć całą sytuację, jest Doktor Brock. Szal, który naprzemiennie noszą bohaterki, jest "narzędziem przemiany" zdrowej dziewczyny w chorą i na odwrót. Jest również niebezpośrednim symbolem dokonania morderstwa na kocie-dziecku. Natomiast huśtawka sprzyja zarówno zwierzeniom, emocjonalnemu „rozhuśtaniu" bohaterów, jak i porodowi.
Minusy? Zakończenie: klamrowe, krótkie, puentujące. Z jednej strony pokazujące niepowodzenie terapii, która nie przyniosła skutku, pozwalające tej historii zacząć się od nowa; z drugiej - takie, które może prowadzić do ukazania zapętlenia i mieć wydźwięk komiczny, zamiast potęgować i zaznaczać wynikającą z całości spektaklu atmosferę anormalności i dramatyzmu.
Na korzyść przedstawienia przemawia umiejętne wydobycie specyficznej, chorej relacji pomiędzy siostrami poprzez przemyślaną grę aktorek oraz istnienie napięcia scenicznego przez cały czas trwania akcji. Minimalistyczna scenografia oraz rekwizyty utrzymane w jednolitej estetyce eksponują grę aktorów. Psychodeliczno-makabryczną atmosferę spektaklu dodatkowo wzmacnia często zmieniające się światło i mroczna muzyka. Właściwe połączenie wszystkich elementów sztuki teatru świadczy o twórczych zdolnościach młodych aktorów i reżysera Teatru Korba oraz o tym, że wrocławskie teatry niezależne kipią ekspresją i wciąż zaskakują widzów.
Alicja Jasiók
alicja.jasiok@dlastudenta.pl