Limba - recenzja spektaklu
2024-02-12 11:24:26 | Wrocław10 lutego 2024 roku w Centrum na Przedmieściu przy ulicy Prądzyńskiego 39A we Wrocławiu odbyła się premiera spektaklu "Limba" - nowej propozycji w repertuarze w Teatru Układ Formalny. Piotr Ratajczak (na podstawie tekstu Piotra Rowickiego) wyreżyserował przedstawienie, którego powstanie inspirowane jest 20. rocznicą przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Temat wspólnoty i potrzeby dojścia do porozumienia mimo różnorodności poglądów został pokazany w mikroskali - poprzez zebranie lokatorskie na jednym z osiedli. Czy zabieg ten jest udany? Czy "Limba" to dobry spektakl? Przeczytajcie recenzję!
Limba to... jabłko niezgody
Oto (niemal nienawistna) ósemka bohaterów spotyka się podczas zebrania lokatorskiego, żeby zadecydować o posadzeniu drzewka, tytułowej limby. Bardzo szybko staje się jasne, że różnice poglądów, podejścia do życia i polskości wyjdą na pierwszy plan, spychając temat kontrowersyjnej sadzonki na dalszy.
Już po kilkunastu minutach atmosfera (a po otwarciu 4-letniej konserwy jednego z bohaterów – także i zapach) staje się nie do wytrzymania i jasne jest, że podziały są niemożliwe do załagodzenia, bez względu na temat rozmowy. A tematów jest tu coraz więcej – od kryterium polskości, przez domniemaną zdradę i skrywane grzechy przeszłości, aż po oszustwa finansowe czy wyłudzenia.
Dwie części chaosu
Efektem tego jest narastające w poszczególnych postaciach szaleństwo, chęć wyrwania się z tej fatalnej sytuacji albo brutalnego zapanowania nad nią i zdominowanie pozostałych. Przez to "Limbę" można podzielić na dwie części – spokojną (umiarkowanie) i zwariowaną (totalnie). Początek jest jak wyjęty z nurtu teatru dokumentalnego, za to po punkcie zwrotnym twórcy serwują nam widowisko już zdecydowanie bardziej artystyczne, odrealnione, chaotyczne i niedosłowne. Czy któraś jest lepsza? Dla nas ta pierwsza, ale przy tak intensywnej realizacji każdy widz odpowie sobie na to pytanie inaczej.
Bez wątpienia zaletą "Limby" jest jej kompaktowość. Na niewielkiej scenie widzimy oszczędną scenografię i kilka rekwizytów, ale to pozwala twórcom podróżować z przedstawieniem poza Wrocław, co poniekąd jest w planach. Obsada aktorska Teatru Układ Formalny ponownie pokazuje talent i charyzmę, a każda z postaci ma ważną rolę i swoje „pięć minut”. Niby widzimy proste archetypy, ale prawie każdy ma coś za uszami i pod koniec nie wydaje się tak banalny jak na początku. Naprawdę warto sprawdzić, do kogo będzie wam najbliżej!
Michał Derkacz
fot. Krzysztof Zatycki