Opowieści z Wielkich Bloków - recenzja spektaklu
2022-03-06 23:25:47 | WrocławCzym jest słowo, którego nie słychać? Czym jest obietnica, której nie można wypowiedzieć na głos? Czym jest przysięga, która pozostaje niewypowiedziana? Kim jest człowiek, który nie mówi? Wrocławski Teatr Lalek podjął próbę, udaną, w stworzeniu spektaklu, dotykającego poważnego problemu: wykluczenia, samotności, tęsknoty i złości. W najnowszej premierze „Opowieści z Wielkich Bloków”, w reżyserii Marty Streker, zestawił ze sobą dwa światy: Głuchych i słyszących, by pokazać, jak ważne jest dostrzeganie siebie nawzajem. Premiera miała miejsce 5 marca 2022 roku na Dużej Scenie WTL.
Zobacz zdjęcia spektaklu z próby prasowej >>
Nie tylko dla najmłodszych
Już na wstępie należy zaznaczyć, że „Opowieści z Wielkich Bloków” poruszają bardzo ważny temat. Jak czytamy z informacji o spektaklu, jest on przeznaczony dla widzów 8+. Nie oznacza to jednak, że na scenie zobaczymy kolorowe obrazki bez żadnej wartości, mające na celu wzbudzenie uśmiechu i zabawienie gości. Fabuła kryje w sobie znacznie więcej, dlatego warto, mając nawet więcej latek, wybrać się na przedstawienie, by namacalnie poczuć granicę między dwoma światami. W zrozumieniu z pewnością pomoże obsada aktorska, a wśród niej Dominika Kozłowska – Głucha aktorka. To ona skupia na sobie uwagę widza swoją ekspresyjnością i niesamowitą dojrzałością. Razem z nią, oglądający, przeżywa frustrację, smutek i finalnie ogromną radość.
Rzeczywistość Wielkich Bloków
Co może robić dziecko zamknięte w czterech ścianach podczas wakacji? Może się jedynie nudzić! A dzieci, które znane są ze swojej wyobraźni, potrafią wykreować świat, do którego tylko one mają dostęp. Rzeczywistość szarych bloków może przytłoczyć, nawet pod opieką zwariowanej sąsiadki Serafiny (Anna Makowska-Kowalczyk), która jako jedyna zdaje się rozumieć potrzeby małolatków, ale także dorosłych. Serafina jest poniekąd mediatorem, duchem, który pokazuje, że strach jest kolejną granicą w głowie, blokującą osiągać wyznaczone cele. To właśnie ona prowadzi narrację w tej historii i robi to w fantastyczny sposób – stanowczo, zabawnie i z dużą dawką energii.
Główna bohaterka, Weronika, dorasta w trudnych warunkach. Jako niesłysząca jedenastolatka, pozostaje w klatce stworzonej przez jej matkę. Czy można oceniać zachowania rodziców, którzy są pierwszymi strażnikami swoich pociech, a za główne zadania wyznaczają sobie ich ochronę? Z pewnością jest to trudne. Mama Wery (Kamila Chruściel) to spanikowana kobieta, chcąca robić wszystko jednocześnie, której niestety brakuje zrozumienia a przede wszystkim czasu. Ten ostatni element okazuje się być kluczowym w dostrzeganiu drugiej osoby i jej indywidualnych potrzeb. To również główny powód do ucieczki dziewczynki, która z determinacją poszukuje własnego "ja".
Akceptacja
Fabuła dzieje się tak naprawdę w magicznym świecie. Aktorzy ubrani w kolorowe stroje boją się opuścić bezpieczną przystań i zacząć żyć na nowo. Wraz z pojawieniem się w ich rzeczywistości „intruza”, uczą się nowych emocji i panowania nad nimi. Przez ponad godzinę publiczność jest świadkiem przemiany każdego z artystów. Mama Weroniki oraz Yuki poznają siebie niemalże od początku. Starają się zagłębić w swoje wnętrze, by zadać sobie jedno podstawowe pytanie: co przysparza mi tyle lęku? Dlaczego strach decyduje za mnie? August (Piotr Starczak) przełamuje swoje przywiązania do materialnych rzeczy, a skupia się na uczuciach, zaś Timo (Marek Koziarczyk) dostaje najpiękniejszą lekcję: nie ma ludzi gorszych, lepszych, jest tylko odpowiednie podejście i zrozumienie siebie nawzajem. Te małe elementy budują piękny obraz akceptacji każdego człowieka.
Spektakl jest wyjątkowym obrazem wykluczenia i samotności, przeradzającym się w szacunek i zrozumienie. Wydaje się być prostym tematem, a jednak w życiowym pośpiechu łatwo zapomnieć o drugim człowieku. Ewa Mikuła, odpowiedzialna za tekst i dramaturgię, z prostych dialogów wysunęła trafne sentencję i pouczające zdania. Obecne na sali i w trakcie przygotowań tłumaczki Polskiego Języka Migowego, Elżbieta Resler, Madi Rostkowska, Izabela Wielgus, dołożyły siebie i swoje emocje w przedstawianą historię. Jedność aktorów na scenie, ich uważność i wspaniała gra aktorska, pokazują, że można działać wspólnie, mimo barier.
Klaudia Kowalik
fot. Krzysztof Zatycki