Przez Wrocław przeszedł wczoraj prawdziwy huragan z ulewami i gradobiciem. Tramwaje w całym mieście stanęły ze względu na zerwaną trakcję elektryczną.
Wiele dróg było nieprzejezdnych przez kilka godzin, utworzyły się poteżne korki, wjazd do Wrocławia był praktycznie niemożliwy. Straż pożarna nie nadążała z usuwaniem zniszczeń. Na skrzyżowaniu ulic Piłsudskiego i Pułaskiego stał samochód ogrodzony ze wszystkich stron - dwoma konarami przewróconego drzewa oraz zerwaną trakcją elektryczną. To nieliczny przepadek uniknięcia szkód. Z doniesień warty odnotowania jest także przewrócony tramwaj niedaleko ronda Powstańców Śląskich, pożar spowodowany piorunem w mieszkaniu na Sępolnie, Podsumowując ruch w mieście został zupełnie totalnie sparaliżowany przez unieruchomione tramwaje, kilometrowe korki, poprzewracane drzewa oraz ulice które pozamieniały się w potoki lub wielkie kałuże. Częstym widokiem były przejeżdżające wozy policji, straży pożarnej, karetki pogotowia. Naprawa wyrządzonych szkód zajmie dość dużo czasu, ponieważ zniszczenia zostały dokonane we wszystkich częściach miasta. Bilans na dziś to trzy ofiary śmiertelne, przygniecione przez konary drzew: 21-letnia rowerzystka (ul. Buforowa), 14-latek w Ząbkowicach i mężczyzna w Oleśnicy oraz sześciu rannych. Dziś, z powodu 90 proc. zerwanych trakcji tramwajowych, awaryjnie będą kursować autobusy. (Marek Duchnowski)
|