Relacja z ONE LOVE SOUND FEST
2004-11-14 00:00:00 | Wrocław
W przeciwieństwie do „dni powszednich” 10 listopada klub W-Z opanowali „nietypowi” ludzie. Festiwal przyciągnął niemałą grupę rastafarian, dredziarzy, klimaciarzy i innych wielbicieli jamajskich dźwięków, którzy przybyli z nadzieją na zajebistą zabawę. I nie zawiedli się. Impreza rozpoczęła się o godz. 19, jednak swoje apogeum osiągnęła w okolicach 21. Wtedy też pod dwoma – zgodnie z zapowiedziami – scenami zrobiło się naprawdę gorąco. Wszyscy gibali się w rytmie reggae, a w powietrzu unosił się cudowny zapach świętego zioła mądrości. Ludzi był taki full, że przemieszczanie się sprawiało liczne trudności. Szczególnie trzeba było uważać, żeby nie zrobić krzywdy jakimś imprezowiczom, którzy zbierali siły leżąc na podłodze oparci o ścianę. Wkrótce miejsc leżących także zabrakło... Na scenie w głównej sali królowały sound systemy: Bass Medium Trinity, Kadubra Dynamite Sound, Love Sen-C, Single Dread Sound System i in. Natomiast na scenie koncertowej grały zespoły reggaeowe. Przepływ pozytywnej energii zapoczątkował Natural Dread Killaz. Zespól istnieje od niedawna, a już może pochwalić się bardzo ciekawym repertuarem zarówno od strony tekstowej jak i muzycznej. Później wystąpiły bardziej znane gwiazdy, m.in.: Wszystkie Wschody Słońca, Vavamuffin, Magara i DJ Feel-X. Niespodzianką wieczoru okazał się być zespół Tumbao wraz z Mariką. I tak w jamajskim klimacie najwytrwalsi pozostali do wczesnych godzin porannych. Podczas gdy ci ze słabszą kondycją około godz. 2 zbierali się już do domu. „Wuzetka” po raz kolejny udowodniła, że stać ją na imprezy na wysokim poziomie. Jednym słowem: g r a t u l u j e m y. |