Powstaje muzeum Politechniki Wrocławskiej
2005-02-02 00:00:00 | WrocławPowstaje muzeum Politechniki Wrocławskiej
Niektóre przedmioty przetrwały dwie wojny. Dzisiaj są zamknięte w szafach, ale wkrótce trafią do Muzeum Politechniki Wrocławskiej jako cenne eksponaty. Muzeum dopiero powstaje. We wtorek kustosz Marek Burak (historyk, muzealnik, przez wiele lat szef Arsenału) rozpoczął tzw. rozpoznawanie muzealnych obiektów. Czeka go żmudna praca, musi obejść wszystkie wydziały, zajrzeć do pracowni i szaf, spisać najcenniejsze zabytki. Razem z panem kustoszem byliśmy wczoraj w Instytucie Fizyki. Profesor Florian Ratajczyk otworzył szafę na korytarzu. A tu sezam. - Proszę popatrzeć - wyciągał stuletnie przyrządy - stare amperomierze, model lampy elektronowej. W rogu szafy stosik starych filmów. Niemieccy uczeni Technische Hochschule nakręcili je w celach dydaktycznych. Pokazywały studentom eksperymenty z ultradźwiękami, przewodnikami, polem elektrycznym. - Dzisiaj są już nieprzydatne, ale to zawsze pamiątka - opowiada prof. Ratajczyk. - Właśnie przegrywamy je na DVD. W jednym z filmów występuje spadający kot. Chodziło o pokazanie zasady zachowania pędu. Stary fotometr Lummera-Brodhuna z początków ubiegłego wieku służy do mierzenia natężenia źródła światła. Wciąż korzystają z niego studenci, więc chyba jeszcze nie trafi do muzeum. - Zadziwia mnie solidność i precyzja, z jaką zostały wykonane te przyrządy - mówi prof. Ratajczyk. - Nasza aparatura nie doczeka stu lat. Fizycy dbają o swoje "starocie", mają do nich sentyment. Chronią w szafach, naprawiają. Obok starej tablicy rozdzielczej w korytarzu chcą urządzić małe, instytutowe muzeum. Do renowacji poszły właśnie dwa higrometry mierzące wilgotność powietrza. I wspaniała waga, która pozwala oznaczyć nie tylko ciężar, ale i objętość. W pracowni na piętrze prof. Ratajczyk pokazuje nam chyba największą we Wrocławiu maszynę do wytwarzania ładunków elektrycznych. Wygląda jak diabelskie koło. Jakim cudem to ocalało? - Po prostu w naszym instytucie mieliśmy szczęście do ludzi, którzy nie wszystko wyrzucali na śmietnik - mówi prof. Ratajczyk. [Gazeta] |