Wiadomości - Artykuły

Landrynkowy świat

2005-06-01 00:00:00 | Wrocław

Landrynkowy świat - manowce pozytywnego myślenia czyli ryby najlepiej łowić w mętnej wodzie

Od ponad 20 lat trwa u nas rewolucja społeczna i ekonomiczna, zmieniono system ekonomiczny i ustrój państwa, ale... ciągle brak nam wyobraźni. Zamiast więc wprowadzać genialne rozwiązania poprawiające nasze codzienne życie, ciągle widzimy, że nowe... wraca.

Kryzys państwa i gospodarki zaczyna się bowiem od kryzysu wyobraźni. Owszem, ciągle mamy jakieś nadzieje, ale nie są one sprecyzowane. I cięgle liczymy, że ktoś, czy jakiś cud sprawi, że będzie nam się żyło lepiej, piękniej i bardziej sensownie. A tu... jak było, tak jest nadal. Zmieniają się tylko pozory, szyldy i nazwy ulic. Rosną nam jak grzyby po deszczu pomniki i krzyże. Spełniają się długo tajone marzenia, by postawić jeszcze większy krzyż i jeszcze większy kościół.
Niektórzy wreszcie czują oddech wolności! Coraz bardziej czujemy się jednak zawiedzeni. Oczywiście, nie wszyscy. Są bowiem i tacy, którzy wspaniale wykorzystują nową sytuację i panujący wokół chaos. Jak to się mówi, ryby najlepiej łowić w mętnej wodzie.

Tysiące ludzi w naszym kraju spotkało się z pozytywnym myśleniem. Wielu z nich jest do tej pory zbulwersowanych, że szefowie wymagają od nich zmian w sposobie myślenia i manifestacji zadowolenia z sukcesów. Im przecież wystarczy aby, aby... Ale są i tacy, którzy coś chcą i zawzięli się myśląc, że myślą pozytywnie i nie zauważając popełnianych przez siebie błędów. Zaraz po upadku cenzury swą wizję lepszej przyszłości zrealizowali ludzie kultury. Wydawcy rzucili się na zakazane dotychczas dzieła i... wtopili ogromne pieniądze, ponieważ nie znaleźli nabywców tej chały. Wygrali ci, którzy postawili na erotykę. Reszta propozycji nie bardzo trafiła w społeczne oczekiwania. Udało się jednak przenieść wizję zachodniego dobrobytu. Przynajmniej powierzchownie. Mamy więc w sklepach pełne półki towaru. Leży tam, bo producenci dostarczyli go na kredyt. W zasadzie wszystko, co uległo poprawie, sprowadzone zostało z zagranicy.

Z zagranicy trafiły do nas idee pozytywnego myślenia, które pewne osoby potrafią docenić i wykorzystać, ale które wielu naszym rodakom wydają się bardziej egzotyczne, niż obrzędy Papuasów. Zresztą, każdy prawie Polak jest przekonany, że i bez tego myśli pozytywnie. Przecież przeżyliśmy zabory, wojny, 'komunę', a kiedyś nawet Polska rozciągała się od morza do morza! Jak by nie patrzeć, byliśmy świetni w uprawianiu propagandy sukcesu.
Żyjemy tak, jak to sobie jesteśmy w stanie wyobrazić. I nasze życie pozbawione jest wszystkiego, czego wyobrazić sobie nie potrafimy. Poważne problemy zaczynają się dopiero wówczas, kiedy co innego mówimy, a co innego robimy.
Jest więc ekstra! Tylko wielu zastanawia się, dlaczego do pohulania po dzikich polach potrzebne nam są wizy? Dajmy jednak spokój sentymentom. Po co pchać się na Ukrainę, popatrzmy na upadłe PGR - y.

Spójrzmy też z nadzieją w przyszłość!
Badania opinii publicznej wykazują, że 80 % Polaków jest szczęśliwych! Nigdzie na świecie nie zanotowano tak wysokiego współczynnika szczęśliwości! Jednocześnie te same badania ujawniają, że połowa rodaków jest niezadowolona z życia, stanu państwa, rządu, pracy, płacy i statusu społecznego. Prawie połowa żyje poniżej granicy minimum socjalnego i marzy o tym, żeby chociaż raz w tygodniu dobrze się najeść! Taki stan rzeczy można wytłumaczyć tylko w jeden sposób: Polak jest szczęśliwy, jak sobie pomarudzi! I marudząc tak uważa, że myśli bardzo, a bardzo pozytywnie!

Pozytywne myślenie... Jednych pociąga, innych przeraża. Jednych fascynuje, innych nudzi. Ma swych zwolenników i przeciwników. I coś w tym jest, ponieważ nawet myśląc pozytywnie możemy popełniać poważne błędy. Pewnie dlatego pewien znany guru twierdzi, że po 3 latach stosowania afirmacji, ludziom wszystko się pogarsza. Ciekawe z jakimi intencjami trafiają do niego uczniowie 'po przejściach' z pozytywnym myśleniem?
Emocjonalne i nierozumne podejście do pozytywnego myślenia zawsze sprowadza na manowce. A to dlatego, że stajemy się uwikłani w coś, co jest tylko narzędziem. Narzędziem opanowania siebie i świata. Dobrym i skutecznym, ale tylko narzędziem.

Ludzie myśląc pozytywnie często stwarzają sobie swoją landrynkową wizję świata. Myślą o szczęściu, miłości, dobru, Bogu i wielu wspaniałych sprawach. Nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie! To wszystko zbliża ich do doskonałości. Ale... często owa wizja świata zaczyna rozmijać się z rzeczywistością. Tymczasem jej twórca usiłuje z otoczenia usunąć wszystko, co do niej nie pasuje. Rażą go mocne słowa, drażnią głosy wzywające do zaangażowania się w sprawy tego świata. No i po co mu to, skoro w jego świecie nie ma kryzysu ekonomicznego, biedy, smrodu, brudu i kłopotów. Ba, myśląca pozytywnie matka bywa zdziwiona, że jej dzieci są głodne, pomimo że właśnie ostatnie kilka godzin medytowała nad ich szczęściem i dobrobytem! No, jak to możliwe?  Coś tu nie gra?...

 Owszem, przechodząc koło śmietnika można sobie wmawiać: 'wszędzie widzę porządek'. Można też stojąc przy kanale ściekowym afirmować sobie, że 'w tym świecie wszystko pięknie pachnie'. Można, tylko po co? Żeby nasz świat stał się piękniejszy niż jest?
Ależ on już jest piękny i wszystko w nim jest na właściwym miejscu. Jeśli jednak mając wrażenie, że myślę pozytywnie o zapachach tego świata, znalazłem się przy śmierdzącym kolektorze, to znaczy, że coś mi się pomieszało, bo przecież nie ma sensownego powodu, bym przebywał w takim miejscu. Ale powód bezsensowny jest. I to dlatego tu się znalazłem. Jednak wielu ludzi, którzy usiłują myśleć pozytywnie, nie wyciąga takich wniosków, a zamiast tego, zaprzecza po prostu faktom. W ich mniemaniu,
kiedy czegoś nie widzą, to tego nie ma.
      Nie ma kryzysu, nie ma cierpienia, nie ma biedy. Nie ma...
Nie ma, a jednak.... jest. I nie da się przed tym uciec udając, że to co się dzieje wokół, nie musi nas obchodzić.
Właśnie, że musi. A to dlatego, żebyśmy mogli dokonywać właściwych wyborów we właściwym momencie. Choćby np. po to, żeby zacząć zachęcać otoczenie do idei budowy oczyszczalni ścieków, czy spalarni śmieci.

Niektórzy celują w pewnej sztuczce, która polega na tym, że:
Widzą tylko to, co chcą widzieć.
I co, jakie są efekty? Żyją w pięknym świecie swojej wyobraźni. Przestają jednocześnie widzieć to, co jest. Zamiast akceptować, przestają dostrzegać! Czy o to chodzi w pozytywnym myśleniu?
Zapewne nie, bo te osoby nie potrafią normalnie funkcjonować w rzeczywistości i dziwią się, że ten świat jest dla nich taki zły i obojętny. Czasami wolą się wycofać, a czasem marzą o jakimś piękniejszym kraju, niż własna ojczyzna i emigrują. W tym momencie stają się wygrani, ponieważ brak zaplecza w postaci karmiącej ich rodziny zmusza ich do pracy, do działania. Na początku czują się zawiedzeni, bo nie tak miał wyglądać ich raj. Ale po jakimś czasie zauważają, że warto zaangażować się i pracować. Dla niektórych to dobra terapia. Szczególnie dla tych, którzy mają pozytywne nastawienie do wszystkich krajów, z wyjątkiem własnego, co realnie się przekłada na nadzieję na wysoki zasiłek dla bezrobotnych.

Nasze pozytywne nastawienie wzrasta wprost proporcjonalnie do odległości między nami, a przedmiotem naszych fascynacji. Dlatego najbardziej pozytywnie myślimy o gospodarce amerykańskiej, a najgorzej o polskiej.
Największym wzięciem cieszą się u nas mistrzowie duchowi z Tybetu, Indii, Korei, Australii lub przynajmniej z amerykańskiej prerii. I pewnie dlatego od tysiąca lat bogiem Polaków jest izraelski Jahwe. Swoi ponoć się nie sprawdzili.... A ponadto, jakież to cuda zapowiadali ci, którzy rżnęli naszych w imię boże! Już wówczas iluzje dobrze się sprzedawały. Nie potrafimy wyciągać wniosków z historii.
Nasze emerytury miała uratować reforma rodem z Chile, czy Peru, tanie pożyczki zaś miał zrewolucjonizować system argentyński. Dziś jeszcze pozostaje nadzieja, że na ratunek nam ruszą Pokemony. Tylko one bowiem jeszcze nas nie zawiodły. A ponadto... przybyły z innej planety!

Im coś bardziej oddalone, tym zapewne lepsze, bo... nie mamy możliwości przyjrzenia się temu z boku, zanim zweryfikujemy to na własnej skórze. To zapewne dlatego pewna firma przygotowuje wyjazdy zbiorowe do cudownego uzdrowiciela w Brazylijskiej głuszy, bo... nasi się nie sprawdzają.
To, co własne, wydaje się mało znaczące. Szukamy więc daleko, zamiast w sobie. A przecież my sami mamy moc uzdrawiania i możliwość bezpośredniego kontaktu z boskością w sobie. To jednak wielu wydaje się zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. To aż tak niemożliwe, że pewna grupa naszych rodzimych uzdrowicieli uznała, że swą moc uzdrowicielską zawdzięcza Szatanowi. No bo na dar od Boga to na pewno sobie nie zasłużyli. Oczywiście, uważają się za ludzi myślących jak najbardziej pozytywnie! Są więc pewni, że myśleć bardziej pozytywnie, to już w ogóle się nie da, bo to obraza boska i brak pokory!

Nawet najbardziej (w swym mniemaniu) pozytywnie myśląca osoba powinna zauważać, co się dzieje wokół. Nie ma bowiem mądrych afirmacji bez poznania negatywów, które chcemy usunąć. I nie może być rozwiązania problemów, których nie zauważamy. Jeśli w odpowiednim czasie nie przejrzymy na oczy, może się okazać, że będziemy się czuć zawiedzeni wszystkim.

Aby uniknąć zawodu i uniezależnić się od zewnętrznego świata, wiele osób wykonuje praktyki, które mają na celu poprawę samopoczucia i zwiększenie pojemności energetycznej. Im więcej bowiem energii życiowej nas wypełnia, tym większą mamy siłę przebicia i tym przyjemniej nam się żyje. To wszystko prawda, ale ważne, żeby nie przesadzać. Nadmiar energii może być równie szkodliwy, jak jej niedobór. Tendencja do odlotu w świat przyjemnych iluzji pojawia się przede wszystkim u osób, które dużo i często medytują, oraz u praktykujących częste oddychanie rebirthingowe. Te osoby dzięki wyluzowaniu i przetlenieniu mózgu są tak szczęśliwe, że nie zauważają, co im w życiu nie wychodzi. Ich dobry nastrój sprawia, że takie drobnostki im nie przeszkadzają. Mało kto wie, że jeśli dużo medytujemy, a nie uwalniamy się jednocześnie od wewnętrznych napięć i negatywnych wyobrażeń, wówczas zwiększa się produkcja endorfin, które są narkotykiem endogennym (produkowanym przez organizm). To właśnie owe narkotyki powodują, że jest nam miło i nie dostrzegamy rzeczywistości.

Aby uspokoić wszystkich, którzy bardzo boją się utraty kontroli, muszę przyznać, że taki stan nie wywołuje poważniejszych skutków ubocznych. Ot, raz taka osoba nie zje obiadu, innym razem zapomni pójść do pracy (nawet nikt tego nie zauważa!), a w jeszcze innym przypadku przegapi kolejne pojawiające się okazje. Woli w tym czasie rozmawiać w wyobraźni z rusałkami, krasnoludkami, aniołami, awatarami, ewentualnie z samym Bogiem. Jednak jest szczęśliwa (absolutnie nie chora psychicznie!) i może tak żyć długo, dopóki nie zauważy, że jej wyobrażenia o własnej mocy i pozycji nijak się mają do rzeczywistości. Wtedy albo bywa zszokowana i przyznaje się do błędów (tzn. porzuca praktykę), albo zabiera się za układanie sobie życia na nowo.

Gdybyśmy zaczęli żyć naprawdę na luzie, endorfiny przestałyby być produkowane. Zmieniłaby się tylko jakość przyjemności, a stan świadomości stałby się bardziej przytomny. Niektórzy zauważają, że wówczas 'podróż w fantazje New Age pełna niekończących się przyjemności, przemija i zdrowieje się ze stanu uwiedzenia'. Zdrowienie często zaczyna się od wrażenia, jakby ktoś nam wylał kubeł pomyj na głowę.

W tym miejscu chcę zauważyć, że trzeźwienie wiąże się często z kacem. A kac to jeszcze nie stan trzeźwości i przytomności umysłu. Przytomność jest o wiele przyjemniejsza! Ale kiedy jesteśmy przytomni, zaczynamy widzieć to, przed czym uciekaliśmy w pozytywne myślenie i w medytacje, bądź wizualizacje. Rzecz w tym, żebyśmy się tego przestali bać, żeby to nas przestało ranić. A na to jest tylko jeden sposób: akceptacja i przebaczenie tego wszystkiego, o czym chcieliśmy za wszelką cenę zapomnieć! Kończy się ucieczka, zaczyna konfrontacja z najbardziej mrocznymi pokładami podświadomości. Z tym, co w przekonaniu większości osób myślących pozytywnie, w ogóle nie może istnieć w ich umysłach. A jednak... istnieje!

Nie chcę szydzić z tych, którzy tworzą sobie swój landrynkowy świat. Okazuje się, że ten etap jest bardzo potrzebny w naszym rozwoju duchowym. Ale nie można na nim poprzestać, pomimo, że kolejne etapy mogą się wydawać już nie tak łatwe i przyjemne. Przejście przez doświadczanie przyjemności duchowych ma tę zaletę, że mamy dzięki temu bezpośrednie doświadczenie, iż nasze samopoczucie zależy tylko od nas samych.
I wreszcie możemy dojść do wniosku: Wszystko zależy ode mnie! 

I w tym punkcie jesteśmy 'ugotowani'. To już przestaje być pozytywne myślenie. Zaczynają się urojenia. Dajmy na to, że wokół szaleje bezrobocie, a my mówimy: 'to nie ma ze mną nic wspólnego. Przecież ja mam świetną pracę'.
Tu jeszcze mamy prawie rację. Prawie, bo jednak mamy z tym coś wspólnego. To presja strachu i negatywnych wyobrażeń otaczających nas osób. Aby się im przeciwstawiać, potrzebujemy coraz więcej wysiłku i energii. A ponadto ponosimy konsekwencje otaczających nas bezrobocia i biedy: zaśmiecone podwórka i lasy (bo ludzi nie stać na opłaty za wywóz śmieci), wyrzynane bez sensu zabytkowe drzewa (bo potrzebny darmowy opał), zrujnowane drogi, którymi chcemy jechać naszym pięknym, luksusowym samochodem... Hm. Czy wtedy nadal wydaje nam się, że to nie nasza sprawa? Przecież płacimy podatki i afirmujemy zawzięcie, że wszędzie jest dobrobyt. A na dodatek wizualizujemy ten dobrobyt. I...

Nie, nie możemy sobie pozwolić na żadne wątpliwości. To nasz świat. I należy go zmienić.
Według ludzi myślących pozytywnie, takich rozważań w ogóle być nie powinno. Oni mają na wszystko sposób: zamknąć gęby tym, którzy mówią o zagrożeniach i wątpliwościach.  Przepraszam. Ja to już kiedyś przerabiałem. A nazywało się to cenzurą i socjalistyczną propagandą sukcesu. Prawda, że było przyjemniej oglądać wtedy telewizję i czytać gazety?
Tyle, że więcej nic pozytywnego z tego nie wynikało.

Definicje powodują, że pewne zjawiska oceniamy pozytywnie, a inne negatywnie. Jak to się mówi, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja sobie siedzę w swoim domu w małym miasteczku, gdzie jest miło, cicho i spokojnie. Tu wiem, że nawet w czasie najgorszego kryzysu Polak (choć nie każdy!) się wyżywi. Ze zdziwieniem obserwuję jednak poczynania tych, którzy samodzielnie wyżywić się nie mogą. Są szczęśliwi, że nie muszą pracować, że coś im zawsze skapnie. Szczęśliwi, że już niedługo zostaną przyjęci do wspólnej Europy na co najmniej nierównych warunkach. I zadowoleni, że tak wspaniale rozwija się u nas kapitalizm. Przecież to wspaniały ustrój, w którym główną rolę odgrywają wolna konkurencja i wolność.

Co znaczy wolna konkurencja?
Myślisz, że masz wolny wybór, bo wreszcie możesz konkurować z innymi kandydatami na tę samą posadę?
Pomyliłeś się! Wolny wybór ma tylko szef firmy, w której się chcesz zatrudnić. On może wybierać, podczas gdy tobie pozostaje tylko przedzieranie się przez gąszcz warunków, które musisz spełnić! Jak nie, to fora ze dwora!
Prawdą jest, że wszystko zależy ode mnie. Ale to prawda ograniczona. Wszystko zależy ode mnie w moim własnym życiu, ale nie w życiu innych. Oni mają swoje własne intencje i plany. I nic mi do nich! Nawet jeśli są to członkowie mojej rodziny!

Mamy jednak prawo wyobrażać sobie, że żyjemy w szczęśliwej rodzinie, w zamożnym społeczeństwie i że nam się świetnie powodzi. Mamy wreszcie prawo wyobrażać sobie bardziej sprawiedliwy i jednocześnie sprawniejszy system ekonomiczny od kapitalizmu, czy 'socjalizmu z ludzką twarzą'. Wszystko zaczyna się bowiem od wyobraźni. Dziś ja sobie coś wyobrażam, mówię o tym innym, a oni albo to odrzucają, albo powtarzają. I tak właśnie wpływamy na bieg wydarzeń w otaczającym nas świecie.
Istotą rozwoju jest to, by najwspanialsze inspiracje przenosić ze świata idei i intuicji do realnego życia. To się nazywa geniuszem!

Jeśli nie zauważamy patologii i absurdów, to nie zadajemy pytań, co uczynić, by je wyeliminować? A bez pytań nie ma odpowiedzi. Osoby rozwijające się duchowo powinny zauważać, co się dzieje wokół nich i zadawać takie pytania. To właśnie przede wszystkim one powinny wyobrażać sobie, że żyją w sensownych i sprawiedliwych warunkach ekonomicznych i społecznych. To znaczy, że mają zaakceptować nie tylko interesy tych grup nacisku, które reklamują się w środkach masowego przekazu, ale także ruszyć głową i samodzielnie dokonać bilansu SWOICH zysków i strat. Warto tego dokonać choćby tylko po to, by łudząc się mocą swego pozytywnego myślenia nie tracić czasu i energii na niewłaściwe działania.

No tak, ale my - myśląc pozytywnie - chcemy, żeby było pozytywnie, czyli dobrze. A możemy być głęboko przekonani, że:  Dobrze (pozytywnie) jest wtedy, gdy jest po mojemu.
To kolejne urojenie. Można rzec, że właśnie tu tkwią pozostałości moralności Kalego: jak Kali ukraść krowę, to dobrze, jak Kalemu ukraść, to źle!. Na ten typ wnioskowania nabierają się nawet ludzie baaardzo zaawansowani w rozwoju. Są przekonani, że to, czego ich nauczono, jest święte. Nie negują tego nie dlatego, że się boją kary bożej, ale dlatego, że naprawdę tak uważają. Dla nich więc np. grzechem będzie seks czy zarabianie pieniędzy, zaś dobrem najwyższym cierpienie, poświęcanie się, ratowanie małżeństwa za wszelką cenę. Choroba z kolei będzie dowodem łaski bożej! Właściwie chodzi im tylko o to, że nie liczą się z odmiennymi opiniami i nie dopuszczają wątpliwości. Zasady moralne wyuczone w dzieciństwie są dla nich święte, tradycja jest święta, a to, co się jej sprzeciwia, jest złe i należy z tym walczyć wszelkimi sposobami. Kiedy te osoby myślą 'pozytywnie', to strach się przy nich odezwać i zaproponować cokolwiek innego. Są tak pozytywne, że wiedzą wszystko lepiej od Boga. Dlatego nigdy nie odważą się pytać Go o cokolwiek. Ich prawda, to jak mawiają górale: g..no prowda.
G..no prowda może przyjąć formę przekonania, że wszystko, co myślę, jest pozytywne (doskonałe(!), bo przecież jestem bez wad.  A to ci dopiero samoocena! Taka samoocena uniemożliwia przyznanie się do jakiegokolwiek błędu. A to z kolei uniemożliwia rozwój!

Zmiana systemu wartości jest niezbędna, jeżeli chcemy myśleć pozytywnie i mieć z tego realne korzyści.
Jednakże już samo słowo korzyść, wielu wydaje się czymś negatywnym, wręcz obrzydliwym! Bo chcą być szlachetni, a to znaczy - bezinteresowni! Co więcej, zmiana systemu wartości przez wielu ludzi traktowana jest jak zaparcie się siebie prawdziwego. To dla nich już nie kameleonizm, a zdrada!
Po co się zmieniać? Zapytuje wiele osób. Pragną przecież być kochane takimi, jakimi są. I z tego powodu, by zwrócić na siebie uwagę, stają się coraz bardziej nieznośne dla otoczenia. W ich systemie wartości brak takich pojęć, jak: mogę być miły dla innych, czy uczynny. Wartością pozytywną i zarazem nadrzędną staje się bunt. Z wiekiem... a 'wiek ma swoje prawa', takie osoby uprzykrzają życie wszystkim wokół i dziwią się, że nikt nie chce dobrowolnie przebywać w ich rozkosznym towarzystwie. Jak nie chce, to trzeba go zmusić! Przecież rodzina to świętość! A miłość i szacunek dla starszych, to psi obowiązek dzieci!

Trzymając się systemu swoich 'pozytywnych i wypróbowanych, jedynie słusznych' wartości można stać się starym zgredem jeszcze przed 30-tką. I dziwić się do późnej starości, że nikt nas nie lubi!
Kiedy zajmujemy się pozytywnym myśleniem, zaczyna nas kusić wiele pomysłów. Gdy przekonujemy się, że wiele zależy od nas, pojawia się syndrom rozdymania pożądań.

Mogę mieć więcej i więcej....
Mogę, oczywiście, że mogę. Ale najpierw muszę sam wiedzieć, czego chcę i o co mi chodzi.
W euforii spełniania się afirmacji mało kto zadaje sobie takie 'głupie' pytania. Wiadomo, chcę, to chcę. Nie ważne dla kogo, nie ważne, po co, nie ważne, jak. Ważne, że chcę. Może dlatego, że ma to mój kolega, może chcę zaimponować komuś? Czy to ważne? Ważne, że chcę! Ale to błąd. Błąd, za który płaci cię zniechęceniem, kiedy nie wychodzi, lub kompletnym niezrozumieniem sztuki kreacji. Większość pozytywnie myślących ma wtedy do powiedzenia tylko to: 'pewnie tak miało być'.

Nie musiałoby tak być, gdyby kreująca sobie lepszą przyszłość osoba zastanowiła się nad swoimi planami, gdyby odrzuciła ziarno od plew, a swoje marzenia od cudzych presji.
Ale kto by się tam zajmował takimi bzdurami, kiedy mu się wydaje, że myśli pozytywnie? Jeżeli już dokonał tego heroicznego wyczynu, to przecież należy mu się WSZYSTKO! I to w dodatku wszystko naraz!
Wielu wydaje się, że myślą bardziej pozytywnie, niż Bóg. Albo też myślą w jego imieniu! Po bożemu..., to musi być pozytywnie!

Mamy więc dziś na świecie tysiące muzułmanów, którzy w imię Boga zabijają Hindusów lub
Żydów. Mamy też tysiące Hindusów i Żydów, którzy z tych samych pobudek mordują muzułmanów. Wszyscy z nich myślą pozytywnie, że Bóg jest po ich stronie. I wszyscy z nich mają rację! Ale popełniają jeden zasadniczy błąd: Bóg przecież nie jest przeciw nikomu!
Pomieszania można dostać od tego pozytywnego myślenia!
Więc o co chodzi z tym Bogiem? ..... ??

Pozostaje nam tylko jedna sensowna definicja tego, co jest pozytywne: To, co jest korzystne jednocześnie i dla mnie, i dla innych, jest naprawdę korzystne (dobre, pozytywne). Zabijanie, oszukiwanie, kradzieże, manipulacje, wyłudzenia, żebranina odpadają więc w przedbiegach. Inne wybujałe pomysły, jakby tu prześlizgać się przez życie kosztem innych, odpadają po głębszym zastanowieniu się. To, co krzywdzi mnie lub innych, trzeba stanowczo odrzucić.
Hm, hm... Czy to znaczy, że ani pozytywne myślenie, ani rozwój duchowy nie wyzwalają nas od konieczności logicznego myślenia i obserwowania skutków swych działań!!!???
Kto ma rozum, ten pojmie.
Tylko sobie nie tłumacz, że rozum zastąpiłeś intuicją!
Jeszcze nie dziś!
Kiedyś ... zrozumiesz nawet swoją intuicję! I to będzie koniec pozytywnego myślenia. Zastąpi je pozytywna świadomość!

(Leszek ' Sadhu ' Żądło, Gwiezdne wrota)

. . . . .


 

Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Żywa Biblioteka
Dialog w Żywej Bibliotece we Wrocławiu już 22 czerwca 2024 Wrocław

To innowacyjna koncepcja dialogu społecznego.

"Wakacje z Wojskiem": spędź lato aktywnie i zyskaj nowe doświadczenia! [FOTO]

Projekt jest doskonałą alternatywą dla tradycyjnych letnich zajęć, szczególnie dla studentów.

Polecamy
Sylwester
Polacy rezygnują z imprez i wyjazdów sylwestrowych. Ile wydamy na Sylwestra? [Wyniki badań]

Rosnące ceny produktów i usług sprawiają, że wolimy świętować skromniej.

Polecamy
Ostatnio dodane
Żywa Biblioteka
Dialog w Żywej Bibliotece we Wrocławiu już 22 czerwca 2024 Wrocław

To innowacyjna koncepcja dialogu społecznego.

"Wakacje z Wojskiem": spędź lato aktywnie i zyskaj nowe doświadczenia! [FOTO]

Projekt jest doskonałą alternatywą dla tradycyjnych letnich zajęć, szczególnie dla studentów.

Popularne
Internetowa wyszukiwarka... zmarłych
Internetowa wyszukiwarka... zmarłych Wrocław

Urząd Miejski Wrocławia, aby pomóc wielu mieszkańcom miasta, a także osobom spoza Wrocławia, w odnalezieniu miejsc pochówku krewnych i znajomych przygotował specjalny serwis.

Brak zdjęcia
Nie zgadzasz się na zbyt drogie stancje? Podpisz się! Wrocław

My, niżej podpisani studenci uczelni wyższych, protestujemy wobec nieuzasadnionych podwyżek opłat za wynajem pokoi i mieszkań w największych ośrodkach akademickich w Polsce.

Nagrody Darwina, czyli top 20 najgłupszych śmierci
Nagrody Darwina, czyli top 20 najgłupszych śmierci

Niektórzy swoją bezmyślnością przyczyniają się do poprawy puli genów ludzkości, eliminując z niej… samych siebie.