Fałszywi taksówkarze na ulicach Wrocławia
2005-02-18 00:00:00 | WrocławFałszywi taksówkarze na ulicach Wrocławia
Po Wrocławiu krążą fałszywe taryfy z lewymi bocznymi numerami. Przejażdżka nimi może sporo kosztować. Kierowcy lewych taksówek, to z reguły byli taryfiarze, którzy stracili licencje. Na pierwszy rzut oka ich samochody nie różnią się niczym od innych taksówek. Na dachu podświetlony kogut z nazwą korporacji, na drzwiach numery. Dostaliśmy sygnał o zielonym daewoo espero, krążącym wieczorami wokół rynku. Samochód na drzwiach ma napis "TAX 2004". Na kogucie widnieje wielkie TAXI, ale literka "I" jest sprytnie skomponowana z cyfr 2004. - Nie jestem taksówkarzem. Mam tylko firmę o nazwie TAX 2004 - tłumaczy Marian H., kierowca espero. Numer boczny wymyślił sobie sam. Mówi, że klientów łapie z ulicy, choć czasami po cichu podrzuca mu ich radio taxi. Cenę za przejazd ustala indywidualnie z klientem. Twierdzi, że współpracuje z korporacją Hallo 9621. - Nikt taki dla nas nie pracuje - zarzeka się Elżbieta Pluszczyńska z Hallo 9621. - - Pracuję na własną rękę i nie muszę mieć żadnych pozwoleń - uważa Marian H. Innego zdania jest Urząd Miejski, który wydaje taksówkarzom licencje. - Temu kierowcy ją odebraliśmy - mówi Marek Czuryło, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich. - Starał się ponownie, ale nie mogliśmy mu jej przywrócić. Pracuje więc nielegalnie, bo każdy, kto zajmuje się przewozami pasażerskimi, musi mieć wymagane zezwolenia. Inaczej łamie prawo. To niejedyna fałszywa taksówka we Wrocławiu. Pani Grażyna wsiadła pod dworcem głównym w samochód oznaczony jako "Taksi". Za krótki kurs na ul. Grabiszyńską zapłaciła ponad 50 złotych. - Kierowca nie chciał wystawić rachunku. Był agresywny - opowiada. Mniej szczęścia miał pan Edward. Taksówkarz zagroził, że wywiezie go za miasto, jeśli nie zapłaci żądanej, wysokiej kwoty: - W bagażniku miałem walizkę, nie chciałem stracić swoich rzeczy. Sprawą Mariana H. zajął się Wojewódzki Inspektor Transportu Drogowego. [Gazeta] |