Angielski na stepie - także betonowym
2010-09-17 09:09:05 | WrocławSetki godzin spędzonych na nauce angielskiego a przy tym dużo zabawy, emocji, uśmiechu i radości. To chyba najbardziej niezwykłe dolnośląskie „lekcje”. Od ponad miesiąca odbywają się w Mongolii a prowadzi je trzech studentów wrocławskich uczelni
Łukasz Łasa, Michał Działowski i Jacek Afeltowicz są już w kraju kojarzonym ze stepami. Nietypowe „lekcje” prowadzone z wykorzystaniem metody harcerskiej (Michał jest instruktorem ZHP) odbywały się w przeróżnych miejscach - pociągu, typowych mongolskich jurtach, w żarze stepowego słońca, domach dziecka i szkołach. - To nie są lekcje, jakie kojarzymy ze szkoły - wyjaśnia Łukasz Łasa, student Międzynarodowej Wyższej Szkoły Logistyki i Transportu we Wrocławiu. - Stawiamy na zabawę, emocję i przy tej okazji wprowadzamy język angielski.
- Dzieciaki niezwykle chętnie uczestniczą w zajęciach, bo najzwyczajniej są dla nich ciekawe - mówi Michał Działowski, absolwent Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu, która jest partnerem organizacyjnym MONGOLIAng-u. - Korzystamy z różnych sposobów, aby zachęcić dzieciaki, wykorzystując także sztukę orgiami czy olbrzymią chustę „Klanzy”, która zawsze wzbudza dużo uśmiechów i euforii. Każda nasza wizyta w sierocińcu, gdzie spotykamy się z uczniami w wieku 10-16 lat, to wiele emocji i radości.
Podczas wyprawy nie brakuje także ciekawych sytuacji Jacek Afeltowicz uczy angielskiego pracowników jednego z mongolskich banków, na czele z jego szefem. Jedna z lekcji dotyczyła wizyty w restauracji. Po niej bankowcy stwierdzili, że czas popraktykować i wspólnie z wrocławskimi studentami poszli zamawiać dania po angielsku.
Teraz uczestnicy wyprawy koncentrują się na prowadzeniu zajęć w Ułan Bator. To miasto zadziwia. Jest jedną z najzimniejszych stolic świata (średnia roczna temperatura to 0,6 st. Celsjusza), a większość zabudowy stanowią znane nam bloki, głównie 4-6-piętorwe. - W mieście słychać jeden wielki klakson - relacjonuje Łukasz. - Bardzo popularne są minibusy, którymi podróż w stronę centrum jest zawsze nieco droższa. Jest także wiele drobnych sklepików, gdzie można kupić dosłownie wszystko. Restauracje można podzielić na trzy kategorie w najdroższej trzydaniowy obiad można zjeść za równowartość 30 polskich złotych.
Celem wyprawy, którą wspiera m.in. miasto Świdnica, jest zmotywowanie młodych mieszkańców kraju kojarzonego z jurtami do nauki angielskiego. Może być on szansą dla rozwoju tego państwa, którego gospodarka w coraz większym stopniu opiera się na wpływach z turystyki. Więcej o przebiegu wyprawy można czytać na bieżąco na blogu: wyprawa-mongolia.blogspot.com .
ip