Kolejność fal - recenzja spektaklu
2024-04-15 10:21:38 | WrocławZa nami prapremiera spektaklu „Kolejność fal” w reżyserii Darii Kopiec. Jest to sztuka zrealizowana we Wrocławskim Teatrze Współczesnym na podstawie tekstu Filipa Zawady, nagrodzonego w 5. edycji Konkursu Dramaturgicznego Strefy Kontaktu. Czy warto wybrać się do WTW?
„Kolejność fal” to kameralne przedstawienie – rozpisane na trzy aktorki i trzech aktorów, wcielających się w parę na różnych etapach wspólnego życia. Scena na strychu ma prostą i oszczędną, choć pomysłową i użyteczną scenografię, która ubarwiana jest wyświetlanymi na niej multimedialnymi projekcjami inspirowanymi m.in. malarstwem. Natomiast muzykę gra na żywo wykonuje jednoosobowa orkiestra - Dominika Korzeniecka. Te elementy scalają się w spójny obraz związku na przestrzeni lat, a wyjątkowo zdolni artyści w przekonujący i pełny emocji sposób odgrywają kolejne… sceny z życia małżeńskiego.
Nie jest aż tak dramatycznie jak w serialu HBO, ale ciągle dzieje coś ciekawego. „Kolejność fal” jest pełna ruchu scenicznego, tańca, śpiewu czy zabawy ruchomą scenografią (coś na kształt drzwi obrotowych), a intensywnie jest również podczas statycznych scen np. podczas męskiej nasiadówki przy łowieniu ryb i obgadywaniu kobiet. Spektakl ten jest także pełen doskonałego humoru, co kontrastuje z iście poetycką warstwą tekstu Filipa Zawady.
Niestety trzeba zwrócić uwagę na jedną, ale znaczącą wadę tego dzieła. Otóż jest ono niezwykle wtórne, po raz tysięczny omawiając temat różnic w związku na przestrzeni lat. Przy tym nie dodaje do tego kompletnie nic nowego, a nawet utrwala schematy jak spontaniczność i romantyzm na początku oraz zmęczenie (sobą nawzajem) i niezrozumienie pod koniec. Podczas tych ledwie 75 minut (to zaleta!) bawiliśmy się naprawdę dobrze, bo jakość aktorstwa to zawsze siła WTW, ale mamy smutne wrażenie, że to przedstawienie uleci nam z głowy na drugi dzień.
Michał Derkacz
fot. Agnieszka Cytacka