Zmień miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w lokalnym wydaniu.

Szczęśliwa trzynastka

2012-01-23

Choć w pierwszej połowie wydawało się, że podopieczni Rafała Kalwasińskiego wygrają pewnie i efektownie, zryw koszykarzy ze Skierniewic doprowadził do nerwowej końcówki, w której rzut wolny Adriana Mroczka-Truskowskiego zapewnił Śląskowi korzystny wynik 62:61.

Na minutę przed zakończeniem spotkania, po trzypunktowym rzucie Jacka Zielińskiego, skierniewiczanie po raz pierwszy od stanu 12:10 z początku starciu, doprowadzili do remisu - 61:61. Ambitna postawa wrocławian na atakowanej tablicy pozwoliła zachować piłkę przez kolejne akcje i doprowadzić do sytuacji, w której to Śląsk mógł rozgrywać ostatnią akcję meczu.

Piłkę w rękach miał Adrian Mroczek-Truskowski, który minął swojego obrońcę i przy próbie rzutu z dwutaktu, na 3 sekundy przed końcową syreną, został sfaulowany. Pewnie wykorzystał pierwszy rzut wolny, specjalnie chybił drugi. Piłka po jego sprytnym rzucie powędrowała za linię boczną boiska, co sprawiło, że na zegarze pozostało ledwie 1,3 sekundy do zakończenia meczu. Po czasie wziętym przez trenera miejscowych Łukasza Mąkolskiego MKS wybijał piłkę z autu po atakowanej stronie boiska. Otrzymał ją Adrian El-Ward, którego rzut rozpaczy nie dotknął nawet konstrukcji kosza. Śląsk zanotował szóste zwycięstwo na parkiecie przeciwnika, a trzynaste w całych rozgrywkach.

- Nawet, gdyby trenerzy nie podpowiedzieli mi, że po pierwszym celnym rzucie mam spudłować drugi, to tak bym postąpił. Oglądałem niedawno mecz PLK, w którym jeden z zawodników nie zachował się w ten sposób, co odbiło się jego drużynie czkawką - tłumaczył kapitan wrocławskiego Śląska.

Nerwów można było jednak uniknąć. Choć wrocławianie musieli do tego meczu podchodzić bez kontuzjowanych Marcina Blumy (który do Skierniewic nie pojechał ) oraz Radosława Hyżego (był w meczowym składzie, lecz ze względu na uraz kciuka nie zagrał ani minuty) zaczęli bardzo pewnie. Od stanu 12:12 w połowie pierwszej ćwiartki, zdobyli 16 kolejnych punktów bez odpowiedzi ze strony gospodarzy. Rewelacyjnie grali przede wszystkim Norbert Kulon (wszystkie oczka w pierwszej kwarcie), który napędzał ataki swojego teamu, Rafał Glapiński oraz dwójka podkoszowych Mateusz Płatek i Paweł Bochenkiewicz.

Po przechwycie i efektownym wsadzie Wojciecha Leszczyńskiego Śląsk prowadził już 36:14. Wtedy jednak skierniewiczanie zaczęli stosować obronę strefową, która choć pozwalała wrocławianom znajdować wolne pozycje, z powodu fatalnej skuteczności Śląska w rzutach z gry (38,5%) opłacała się.

Decydująca dla zaciętej końcówki mecze okazała się trzecia ćwiartka. A zwłaszcza jej początek. Cztery kolejne akcje MKS-u kończyły się punktami, podczas gdy Śląsk zaczął popełniać straty. Po drugim trzypunktowym trafieniu Adriana El-Warda zza linii 6,75m MKS zbliżył się do wrocławian na 10 oczek przegrywając 33:43. Dzięki doświadczonym Rafałowi Glapińskiemu oraz Mirosławowi Łopatce Śląsk utrzymywał kilkunastopunktową przewagę aż do końca trzeciej kwarty. Przewinienie niesportowe Adriana Mroczka-Truskowskiego doprowadziło jednak do sytuacji, w której MKS poczuł swoją szansę. Samą końcówkę wygrał 9:0 i zawody niemal rozpoczynały się od nowa.

Czwarta kwarta rozpoczęła się od bardzo ważnych trafień "Glapy" oraz "Kowala" za trzy punkty, które ponownie pozwoliły Śląskowi złapać drugi oddech. Wtedy jednak uaktywnił się najskuteczniejszy wśród gospodarzy Piotr Czaplicki, którego pod koszem nie mógł zatrzymać żaden z wrocławskich koszykarzy. To on, wraz z Jackiem Zielińskim, trzymał wynik dla MKS w ostatniej kwarcie. W dodatku żywiołowo reagując na każdą swoją udaną akcję podrywał kolegów do walki. Przewaga Śląska topniała z każdą minutą.

Odpowiedzialność na swoje barki wzięli jednak w końcu Mirosław Łopatka (4 ważne oczka - przy stanie 57:56 i 59:58) oraz Adrian Mroczek Truskowski (asysta do "Szufli" oraz rzut wolny w ostatnich sekundach spotkania).

- Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie zagraliśmy tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, że popełniliśmy mnóstwo błędów. Zwycięzców się jednak nie sądzi i najważniejsze, że po raz kolejny wygraliśmy tam, gdzie nasi najgroźniejsi przeciwnicy tracili punkty - przyznał "Mroko".

WKS Śląsk w dalszym ciągu pozostaje jedynym zespołem grupy B II ligi, który ma dodatni bilans na wyjeździe - 6:3. Dzięki przegranym AZS AWF Katowice oraz Alby Chorzów powiększył swoją przewagę w tabeli nad rywalami do dwóch punktów.

Kolejny mecz rozegra w środę, 25 stycznia. W ramach IV rundy Pucharu PZKosz zmierzy się w hali "Kosynierka" z I-ligową Rosą Radom.

Spotkanie rozpocznie się o godzinie 19:00.

MKS Skierniewice - WKS Śląsk Wrocław 61:62 [14:24, 9-18, 23:9, 15:11]


Punkty dla MKS: Czaplicki 17, Świech 14, El-Ward 9, Zieliński 9, Jarosz 7, Tradecki 3, Krawiec 2, Lewandowski, Żelisławski

Punkty dla WKS Śląsk: Łopatka 14, Glapiński 10, Mroczek-Truskowski 8, N. Kulon 8. M. Kowalski 6, Bochenkiewicz 6, Płatek 5, Grygiel 3, Leszczyński 2, Bodziński

ip

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
video
FB dlaMaturzysty.pl reklama