Niedobrze rozpoczęli sezon ligowy koszykarze Śląska. Wrocławianie przegrywali z przyjezdnymi ze Stargardu Szczecińskiego przez niemal cale spotkanie, udało im się rywali dogonić w czwartej kwarcie, lecz końcówka meczu ponownie należała do Spójni, która ostatecznie wygrała 80:75.
Zespół wrocławski przegrał pierwszy mecz ligowy w sezonie o punkty z drużyną, którą kilka tygodni wcześniej pokonał prawie 30-ma punktami. W pierwszej tylko połowie meczu stracił więcej oczek, niż w spotkaniu sparingowym przeciwko Spójni (wówczas 45, wczoraj o 2 więcej w pierwszych 20 minutach). W dodatku, do listy kontuzjowanych zawodników (po Pawle Bochenkiewiczu oraz Marcinie Fliegerze) dołączył Przemysław Hajnsz, którzy w drugiej kwarcie złamał mały palec dłoni (czekają go 4 tygodnie przerwy).
„Trójkolorowi” przede wszystkim dali się rozstrzelać w pierwszej kwarcie najgroźniejszym strzelcom zespołu Tadeusza Aleksandrowicza – Tomaszowi Stępniowi oraz Adamowi Parzychowi, którzy w pierwszych 10 minutach rzucili odpowiednio 8 i 7 oczek na bardzo wysokiej skuteczności z gry (temu pierwszemu wpadały nawet rzuty trzypunktowe „od tablicy”).
- Kompletnie nie zrealizowaliśmy rzeczy, które „wałkowaliśmy” przez okrągły tydzień. Ta dwójka od początku złapała swój rytm, a cała Spójnia zaczęła grać szybko, z kontry, na co oczywiście jej pozwoliliśmy – przyznał Krzysztof Sulima, środkowy Śląska.
Tomasz Ochońko również zwraca uwagę na słabą defensywę: - Straciliśmy na własnym obiekcie, przy swoich kibicach aż 80 punktów. Tego powinniśmy się wstydzić i o tym pamiętać przed kolejnym spotkaniem. Grę Śląska w ataku, niemal od początku starcia ciągnęła tylko dwójka Adrian Mroczek-Truskowski – Radosław Hyży, która rozpoczęła mecz na ławce rezerwowych. Problem w tym, że popularny „Radziu” od początku miał kłopoty z faulami nie mogąc przebywać na parkiecie tak długo, jak życzyłby sobie tego trener Tomasz Jankowski.
Jedyny dobry fragment spotkania w wykonaniu wrocławskiego zespołu miał miejsce na początku ostatniej kwarty meczu. Śląsk zdobył kilka punktów z rzędu z linii rzutów wolnych zbliżając się do przeciwnika na kilka oczek. W 33 minucie, po samobójczej dobitce Wiktora Grudzińskiego Wojskowi po raz pierwszy od stanu 2:0 wyszli na prowadzenie, a grę Śląska przyspieszył wtedy Norbert Kulon.
Spójnia szybko jednak odpowiedziała, głównie za sprawą cichych bohaterów – Huberta Pabiana oraz Karola Szpyrki, który rzutem za 3 punkty w ostatnich minutach wbił gwóźdź do trumny gospodarzy.
We wrocławskim zespole oprócz obrony zawiodła przede wszystkim skuteczność w rzutach z dystansu. Śląsk trafił tylko 3/21, a sam Paweł Kikowski miał skuteczność w rzutach z gry na poziomie 16% (2/12).
Kolejne spotkanie „Trójkolorowi” rozegrają w środę w Bydgoszczy, przeciwko miejscowej Astorii. Następny mecz we Wrocławiu w sobotę, 6 października o godzinie 19:00. Do „Kosynierki” zawita Polonia Przemyśl.
WKS Śląsk Wrocław – Spójnia Stargard Szczeciński 75:80 [20:27, 24:20, 12:14, 19:19]
Punkty dla Śląska: Mroczek-Truskowski 12 (2), Ochońko 12, Sulima 10, Hajnsz 8, Hyży 8, N. Kulon 8, Kikowski 7 (1), Diduszko 6, Prostak 4, Bochenkiewicz
Punkty dla Spójni: Stępień 15 (2), Parzych 14 (2), Soczewski 11, Pabian 10, Szpyrka 9 (1), Grudziński 8, Szczepaniak 7, Ratajczak 6, Michalski
ip