Zmień miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w lokalnym wydaniu.

Rosa na kolanach, Śląsk w Final Four!

2012-01-26

WKS Śląsk Wrocław pokonał po fantastycznym meczu Rosę Radom 93:71 i awansował do turnieju Final Four Pucharu PZKosz! Kluczem do zwycięstwa okazała się wyśmienita skuteczność w rzutach trzypunktowych, których wrocławianie w całym meczu trafili aż 15!

Trójkolorowi przystąpili do meczu osłabieni brakiem Marcina Kowalskiego, który z powodu choroby musiał zostać w domu. - Marcin jest dosyć poważnie przeziębiony. Przyszedł na środowy trening będąc bardzo osłabionym, lecz mimo tego chciał pomóc drużynie w starciu z Rosą. Trenerzy jednak odesłali go do domu aby się podleczył i był gotów na równie istotne sobotnie spotkanie w Chorzowie - tłumaczy Maciej Szlachtowicz, menadżer zespołu. Do pełni zdrowia wrócił natomiast Radosław Hyży. Silny skrzydłowy Śląska narzekał ostatnio na uraz kciuka i z tego powodu nie zagrał ani minuty w spotkaniu ligowym w Skierniewicach.

O tym jak ważnym jest on ogniwem w układance trenera Rafała Kalwasińskiego komplet zgromadzonych w "Kosynierce&" kibiców przekonał się już w pierwszych minutach spotkania. Co prawda za punktowanie od początku wzięli się Adrian Mroczek-Truskowski do spółki z Mirosławem Łopatką, lecz to przede wszystkim niezwykle zmotywowany Hyży poniósł resztę zespołu do walki w tym prestiżowym meczu. Kipiący energią "Radziu" w całym meczu zdobył 14 punktów przy 83% skuteczności. Podawał, zbierał, przechwytywał, deprymował przeciwników. Jego celny rzut z połowy boiska równo z syreną oznaczającą koniec trzeciej kwarty był tylko efektowym zwieńczeniem jego imponującej dyspozycji tego wieczoru.

Rosa Radom wyszła na prowadzenie tylko raz - w drugiej minucie meczu wygrywała 8:2. Potem do głosu doszli wrocławianie, którzy pomimo szybkiego tempa meczu, dzielnie dotrzymywali kroku rywalom pod względem fizycznym. - Kondycyjnie byliśmy co najmniej równorzędnym przeciwnikiem dla Rosy. Prędzej czy później ktoś musiał opaść z sił i moim zdaniem byli to radomianie - powiedział po meczu Rafał Glapiński, rozgrywający WKS Śląska.

Sam Glapiński schodził z parkietu niezwykle zmęczony, ale też szczęśliwy - w końcu jego "nowy" team pokonał ten "stary". Po kilku słabszych występach, "Glapa" wreszcie wraca do optymalnej formy. - Sądzę, że teraz może być już tylko lepiej. Po świętach miałem trochę problemów rodzinnych, przez co w stu procentach nie mogłem skupić się na koszykówce. Teraz wszystko wróciło do normy i na parkiecie w końcu jestem sobą - tłumaczy. W meczu z Rosą zaliczył 7 punktów i 4 asysty, choć mogło być ich więcej, gdyby nie pudła jego kolegów z drużyny.

Wydawało się, że Trójkolorowi wysoką przewagę osiągną już w pierwszej połowie. Na sześć minut przed końcem drugiej kwarty po fantastycznym kontrataku duetu Hyży-Mroczek-Truskowski i punktach tego drugiego Śląsk prowadził nawet 34:25. Celne rzuty Marcina Kosińskiego i Artura Doniglewicza sprawiły jednak, że obie drużyny schodziły do szatni przy wyniku 41:38 i właściwie wszystko zaczynało się od początku.

Śląsk nie dał za wygraną i świetnie otworzył trzecią kwartę. Najpierw zza linii 6,75 m trafił Adrian Mroczek-Truskowski, potem cztery punkty dołożył Mirosław Łopatka i wrocławianie znów odskoczyli na ponad dziesięć punktów.

Ważnym momentem meczu było zejście za piąty faul Huberta Radke. Były zawodnik m.in. Anwilu Włocławek, Turowa Zgorzelec i Czarnych Słupsk zdążył zapisać się do protokołu zaledwie pięcioma oczkami.

W kolejnych minutach Rosa opadała z sił, a Śląsk, podobnie jak w meczu ligowym z AGH AZS Alstom Kraków, urządził sobie festiwal strzelecki „zza łuku”. Ogromna w tym „zasługa” trenera radomian Mariusza Karola, który od pierwszej do ostatniej minuty (!) nakazał swoim zawodnikom bronić tzw. „strefą”. Tym razem poza dobrze znanymi z tego elementu gry Mroczkiem-Truskowskim i Arturem Grygielem, rywala raz po raz punktował Norbert Kulon. Młodemu zawodnikowi WKS-u w całym spotkaniu udało się trafić cztery na pięć wykonywanych rzutów trzypunktowych (ogółem Wojskowi trafili 15/28, co dało świetny procent skuteczności – 53%).

WKS Śląsk pokonał w niezwykle efektowny sposób Rosę Radom 93:71, kolejnego I-ligowca z apetytem na TBL. - Nie było łatwo. Wynik kompletnie nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Był to mecz walki, w którym żadna drużyna nie chciała odpuścić. Kluczem do zwycięstwa było zachowanie spokoju w trudnych momentach. W drugiej kwarcie nie wpadło nam kilka rzutów, a jednak byliśmy w stanie się podnieść. Utrzymaliśmy to szybkie tempo przez czterdzieści minut i nie mogło się skończyć inaczej, niż naszym zwycięstwem – powiedział Rafał Glapiński.

Dzięki zwycięstwu wrocławianie awansowali do turnieju Final Four Pucharu PZKosz, który zostanie rozegrany w dniach 18-19 lutego. Oprócz Wojskowych do walki w nim staną również zespoły Stali Ostrów Wielkopolski, Startu Gdynia i Open Florentyny Pleszew. Losowanie półfinalistów oraz informacja o tym, gdzie odbędzie się turniej finałowy 30 stycznia.

Natomiast kolejne ligowe starcie koszykarze Rafała Kalwasińskiego rozegrają w sobotę, 28 stycznia o godzinie 18:00 w Chorzowie. Ich przeciwnikiem będzie szósta w tabeli Alba.

Filip Gracek

WKS Śląsk Wrocław – Rosa Radom 93:71 (21:21, 20:17, 23:12, 29:21)

Punkty dla WKS Śląsk: Mroczek-Truskowski 21, N. Kulon 14, Hyży 14, Grygiel 13, Łopatka 10, Glapiński 7, Bochenkiewicz 6, Leszczyński 5, Płatek 3, Bodziński 0, Raczek 0.

Punkty dla Rosy: Kosiński 18, Kardaś 12, Donigiewicz 12, Nikiel 7, Kapturski 7, Zalewski 6, Radke 5, Cetnar 4, Piros 0, Maj 0.

Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
video
FB dlaMaturzysty.pl reklama