Zmień miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w lokalnym wydaniu.

Nudy przy Oporowskiej

2009-09-28

 Śląsk Wrocław zaliczył kolejny rozczarowujący występ, tym razem remisując bezbramkowo z Ruchem Chorzów. Był to szósty z rzędu mecz wrocławian bez zwycięstwa.

Wrocławski klub przystępował do spotkania z nieco przemeblowanym składem. Na skrzydłach braci Gancarczyków zastępowali Tomasz Szewczuk oraz Sebastian Mila, na szpicy zagrał młody Kamil Biliński, a do bramki wrócił Ivo Vazgeć. Pewnym zaskoczeniem było również zestawienie linii obronnej Śląska, bo na jej środku zagrali Jarosław Fojut i świeżo upieczony kadrowicz Mariusz Pawelec.

Obie drużyny rozpoczęły mecz bardzo sennie, dodatkowo na trybunach niemal przez całą pierwszą połowę panowała cisza - było to wyrazem solidarności z kibicami Lechii Gdańsk. Jak wiele znaczy doping na tym poziomie pokazała właśnie pierwsza odsłona tego spotkania, bo na dobrą sprawę mogłaby ona równie dobrze nie mieć miejsca. Już w 3. minucie groźnie z ostrego kąta strzelał Łukasz Janoszka. Na odpowiedź kibice Śląska musieli czekać aż do 10. minuty, bo wtedy ich ulubieńcy postanowili skończyć przeszkadzać Ruchowi i zacząć grać w piłkę. Zaczęło się od anemicznego strzału Sebastiana Mili. Trzy minuty później jednak piłkarz Śląska się poprawił i po rzucie rożnym świetnie dośrodkował na głowę Tomasza Szewczuka - tym razem dobrze spisał się w bramce Krzysztof Pilarz. Zaraz po tej akcji pierwsze ostrzeżenie od Andrzeja Niedzielana dostali podopieczni Ryszarda Tarasiewicza. Po dobrej akcji, zawodnik Ruchu znalazł się w znakomitej sytuacji przed Vazgeciem, ale na szczęście dla Śląska wybrał podanie zamiast strzału.

W 20. minucie o swojej obecności na boisku przypomniał Sebastian Dudek, jednak jego strzał, choć celny, był za słaby by pokonać Pilarza. Przez kolejne 10 minut kibice na Oporowskiej oglądali mniej lub bardziej udane strzały kolejno Mili, Dudka i Spahicia. Potem jednak ostro do roboty wzięli się goście i po dość przypadkowym wybiciu Sadloka piłkę głową zgrał Janoszka - w sytuacji sam na sam znalazł się Andrzej Niedzielan, ale zwlekał ze strzałem i zdążył interweniować Mariusz Pawelec. Co ciekawe, Pawelec nie trafił ani w piłkę, ani w nogi zawodnika. Do końca połowy jeszcze jedną okazję stworzyli sobie piłkarze Tarasiewicza, ale Biliński niecelnie główkował.

Na drugą część meczu piłkarze wychodzili już przy akompaniamencie trybun i wyraźnie dobrze na nich to podziałało. Już kilka minut po wznowieniu przed swoją szansą stanął Kamil Biliński. Po wybiciu z bramki Vazgecia z futbolówką minął się Grodzicki i Bila stanął oko w oko z Krzysztofem Pilarzem. Górę wzięło doświadczenie golkipera z Chorzowa i młody zawodnik Śląska przegrał ten pojedynek. Po tym epizodzie dobrej gry ze strony Śląska do głosu coraz częściej dochodzili piłkarze dowodzeni przez Waldemara Fornalika. Pod bramką Vazgecia co rusz się kotłowało, ale piłkarzom Niebieskich brakowało wykończenia. Po kilku dobrych minutach Ruchu, po raz kolejny nastąpił zwrot i swoje szanse mieli piłkarze Śląska - dobrze do akcji ofensywnych podłączali się boczni obrońcy Socha i Spahić, i po akcji tego ostatniego gospodarze dostali rzut wolny w bardzo dogodnej pozycji. Na nic to się jednak zdało, bo Krzysztofa Pilarza nijak nie dało się tego dnia zaskoczyć.

W 71. minucie piłkarze Ruchu mieli piłkę meczową - po ładnej akcji z Sobiechem, bezradnemu Pawlecowi uciekł Andrzej Niedzielan i miał przed sobą tylko Ivo Vazgecia. Ta zapora jednak okazała się nie do przejścia, bo napastnik Niebieskich trafił prosto w golkipera Śląska. Do końca meczu właściwie nie wydarzyło się nic godnego uwagi - Ruch mądrze się bronił, a Śląsk bezradnie i bezładnie próbował atakować. Fatalnie grał przesunięty do ataku Szewczuk, żadnej świeżości nie wniósł rezerwowy Klofik. W tym meczu widać było jak na dłoni, że Śląsk dysponuje zbyt krótką ławką rezerwowych. Również blado wypadli grający na skrzydłach Mila oraz Szewczuk (ewidentnie nie są szybkościowcami jak obaj bracia Gancarczykowie). Plusem na pewno jest dobra gra bocznych obrońców i... właściwie tyle. Wszystkie inne mechanizmy na Oporowskiej nadają się jeżeli nie do wymiany, to przynajmniej do solidnego naoliwienia. Już w piątek do Wrocławia przyjeżdża Wisła i będzie jeszcze ciężej.

Powiedzieli po meczu:
Waldemar Fornalik: Bierzemy ten punkt z pokorą, chociaż byliśmy chyba bliżej zwycięstwa niż Śląsk, bo stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji. Mogę być zadowolony z solidnego meczu, który rozegraliśmy, i postawy zespołu, mądrej i dojrzałej gry. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Śląsk ma problemy kadrowe, dlatego bardzo chcieliśmy wygrać. Nie zawsze się jednak udaje

Ryszard Tarasiewicz: Musimy teraz przemyśleć, jak szybko zregenerować siły przed następnym meczem z Wisłą Kraków, bo dziś zawodnicy dali z siebie naprawdę wszystko. Nie oszukujmy się, dzisiaj graliśmy z zespołem z czuba tabeli, który przyjechał do nas po innym silnym przeciwniku - Legii. Staraliśmy się zneutralizować poczynania Ruchu w ofensywne i to się udało. Obie drużyny miały swoje szanse na zdobycie bramki i dlatego uważam, że remis jest wynikiem sprawiedliwym.

Śląsk Wrocław: Vazgeć - Socha (73' Kaśnikowski), Fojut, Pawelec, Spahić - Mila (88' Madej), Dudek, Łukasiewicz, Ulatowski, Szewczuk - Biliński (65' Klofik).

Ruch Chorzów: Pilarz - Jakubowski, Sadlok, Grodzicki, Brzyski (90' Stawarczyk) - Grzyb, Baran, Straka, Janoszka (76' Balaż) - Sobiech (87' Pulkowski), Niedzielan.

Żółte kartki: Kamil Biliński, Krzysztof Ulatowski - Artur Sobiech, Tomasz Brzyski, Ariel Jakubowski.

Jakub Filipowski
(jakub.filipowski@dlastudenta.pl)




Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama