Wielki mecz wielkiego Śląska – tak w skrócie można opisać rozgrywany w Ostrowie Wielkopolskim finał Pucharu PZKosz. Wrocławianie odczarowali halę przy ul. Kusocińskiego pokonując gospodarzy na ich parkiecie po raz pierwszy w tym sezonie.
Gdy na 4 i pół minuty przed zakończeniem spotkania Wojciech Szawarski trafił z półdystansu a Radosław Hyży popełnił prostą stratę, komplet fanatycznych ostrowskich kibiców ciągle wierzył w to, że przegrywający od pierwszej minuty Stal zdoła w końcu dogonić rewelacyjnie spisujących się „Trójkolorowych”.
Wtedy jednak akcję meczu wykonali Rafał Glapiński z Pawłem Bochenkiewiczem. Rozgrywający Śląska rewelacyjnie obsłużył podaniem 2-metrowego, ważącego 112 kg 22-latka, a ten dynamicznie, z impetem wsadził piłkę do kosza obiema rękami nad faulującymi go trzema koszykarzami miejscowych. Na sali zapanowała cisza, Jakub Dryjański spuścił ze zrezygnowaniem głowę, a do „Bochena” od razu podbiegli wrzeszczący w niebogłosy koledzy. Wrocławska ławka eksplodowała, a grupa 40 kibiców z Wrocławia krzyczała „Cała Polska w cieniu Śląska”. Wszyscy wiedzieli, że „Stalówka” już tego spotkania nie wygra.
Śląsk był lepszy przez pełne 40 minut. Nie tylko grał zdecydowanie agresywniej w defensywie, ale przede wszystkim bardziej zespołowo w ataku. Gospodarze mogli tego dnia liczyć tylko i wyłącznie na będących w świetnej dyspozycji przez cały turniej Wojciecha Szawarskiego oraz Marcina Dymałę. W ekipie Rafała Kalwasińskiego groźni byli wszyscy pojawiający się na boisku koszykarze.
Wrocławianie rewelacyjnie rozpoczęli ten mecz – od prowadzenia 18:3. W tym czasie 9 oczek (wszystkie punkty w meczu) rzucił Artur Grygiel, a dwie „trójki” dodał Adrian Mroczek-Truskowski. Śląsk od pierwszych minut narzucił rywalowi swoje tempo – nie bał się uruchamiać kontrataków, a gdy trzeba było zwalniał grę szukając dogodnych pozycji rzutowych w ataku pozycyjnym. Przede wszystkim także umiejętnie zacieśniał strefę podkoszową w defensywie, mimo wszystko mocno ograniczając poczynania szybkiego i zwinnego Marcina Dymały (6 strat).
W drugiej ćwiartce gospodarze zaczęli jednak odrabiać nieco straty. Głównie dzięki prostym stratom Śląska, oraz dosyć przypadkowo zdobywanym pozycjom w ataku - wówczas uaktywnił się Mariusz Matczak. Za każdym razem jednak gdy Stal zmniejszała nieco dystans, Śląsk miał gotową odpowiedź. I to najczęściej nokautującą. Bronią, której gospodarze nie potrafili się przeciwstawić okazały się stalowe nerwy oraz pewność siebie wrocławskich obwodowych.
Bohaterami meczu bez dwóch zdań byli Adrian Mroczek Truskowski (22 punkty, 7 zbiórek, 6 asyst) oraz MVP pojedynku finałowego Marcin Kowalski. Obaj trafili łącznie aż 8 z 11 rzutów zza linii 6,75m. „Mrokowi” nie zadrżała ręka w najbardziej dramatycznym momencie meczu – w połowie trzeciej kwarty, kiedy to Stal przegrywała już tylko 38:41. Po skutecznych akcjach „Glapy” oraz „Radzia” kapitan Śląska dwukrotnie z rzędu trafił z dystansu ponownie wyprowadzając swój zespół na 13 oczek przewagi.
Kolejny trudny moment przyszedł pod koniec trzeciej ćwiartki. „Stalówka” ponownie potrafiła zbliżyć się do naszego zespołu na 6 oczek (45:51), lecz Wojskowi ponownie skutecznie ripostowali – tym razem bezbłędnymi trafieniami „Kowala”.
Śląsk półfinałowym starciem ze Startem Gdynia oraz finałem ze Stalą Ostrów potwierdził, że jest w wielkiej formie. W Pucharze PZKosz wygrał wszystkie 6 meczów (w tym trzy z czołowymi zespołami I ligi), a od 7 stycznia pozostaje niepokonany, notując rewelacyjny bilans 11-0.
Stal Ostrów – WKS Śląsk Wrocław 70:83 [8:23, 22:15, 22:20, 18:25]
Punkty dla Stali: Dymała 25, Szawarski 18, Dryjański 10, Matczak 8, Olejnik 5, Sierański 4, Zębski, Kałowski
Punkty dla Śląska: Mroczek-Truskowski 22, Hyży 16, M. Kowalski 13, Glapiński 10, Grygiel 9, N. Kulon 7, Bochenkiewicz 4, Płatek 2, Łopatka
ip