Zmień miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w lokalnym wydaniu.

Fatalnej passy Śląska ciąg dalszy

2008-03-25

 - Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie! - takim okrzykiem kibice Śląska Wrocław pożegnali swoich piłkarzy, schodzących z boiska po przegranym w fatalnym stylu meczu ze Zniczem Pruszków. Śląsk przegrał 0:3 i wiosną pozostaje bez zwycięstwa, będąc najgorszym zespołem w tej rundzie.

Dla Śląska mecz ze Zniczem miał ogromne znaczenie. W grę wchodziło tylko zwycięstwo. Porażka oznaczała bowiem, że wrocławianie wylądują na szóstym miejscu w tabeli i stracą kontakt z czołówką tabeli. Śląsk jednak zagrał w tym meczu tak, jakby spotkał się ze Zniczem w sparingu. Piłkarze trenera Tarasiewicza specjalnego oporu nie stawiali i walczyli bardziej z własną niemocą, niż ze Zniczem.

Pary starczyło Śląskowi na pierwsze 20 minut spotkania. W tym czasie wrocławianie dominowali na boisku, prezentując futbol, do którego jesienią przyzwyczaili swoich fanów. Utrzymywali się przy piłce, dyktowali tempo gry i przeważali. Przy odrobinie szczęścia, mogli nawet objąć prowadzenie. Dobre sytuacje mieli Przemysław Łudziński i Patryk Klofik, dwukrotnie też w polu karnym Znicza robił się "kocioł" po rzutach rożnych i niewiele brakowało, by Śląsk znalazł drogę do bramki Adriana Bieńka.  

Znicz w tym okresie gry skupił się na obronie i grze z kontry. Widać było też, że piłkarze Jacka Grębockiego znają najsłabszy punkt Śląska, czyli bramkarza Andrzeja Olszewskiego. Kilkakrotnie próbowali pokonać go strzałami z dystansu, licząc, że Olszewski puści równie kuriozalnego gola, co w meczu z Kmitą Zabierzów, gdy dał się zaskoczyć uderzeniem z 35 metrów. Trener Znicza Jacek Grębocki zaprzeczał jednak, że taka była taktyka jego piłkarzy.

- Zaryzykowaliśmy, nie oglądając żadnego meczu Śląska. Nie mieliśmy podglądu, w czwartek byłem na meczu Arki w Gdyni. Nie mieliśmy żadnego dostępu do materiałów - przekonywał Grębocki.

Celowe czy też nie, oczekiwanie na pomyłkę golkipera Śląska się opłaciło. Olszewski pokazał w tym meczu, że może na treningach jest świetny i umie wywalczyć pozycję w bramce drużyny, ale w meczu gra jak kompletny amator.

W 24. minucie bramkarz Śląska pomylił się po raz pierwszy, niepotrzebnie wybijając niegroźny strzał Znicza na rzut rożny. Pomyłka była kosztowna. Pruszkowianie rozegrali akcję popisowo - piłka powędrowała na długi słupek, jeden z piłkarzy Znicza zgrał piłkę do Roberta Lewandowskiego, a ten mocnym strzałem z bliska wpakował piłkę do siatki. Przy straconej bramce nie popisała się defensywa Śląska, która zostawiła Lewandowskiemu stanowczo zbyt dużo miejsca. Tarasiewicz przed dośrodkowaniem krzyczał głośno do swoich piłkarzy: "Krycie!", ale jego piłkarze chyba nie słyszeli...

Ledwo wrocławianie zdołali otrząsnąć się po pierwszym ciosie, Znicz strzelił kolejną bramkę. Chociaż, czy na pewno Znicz? Bardziej tę bramkę strzelił Śląskowi Andrzej Olszewski.

Łukasz Grzeszczyk otrzymał piłkę na własnej połowie, podciągnął kilka metrów, mijając paru piłkarzy Śląska i strzelił z około 40 metrów, "za kołnierz" wysuniętego Olszewskiego. Kibice na stadionie przecierali oczy ze zdumienia. Golkiper Śląska puścił równie idiotyczną bramkę, jak w meczu z Kmitą!

Po zdumieniu przyszła złość. Z trybun rozległy się okrzyki "Jakie są kursy, Olszewski jakie są kursy?", a każdy kontakt wrocławskiego bramkarza z piłką kwitowany był solidnymi gwizdami. Skandowano też nazwisko rezerwowego bramkarza Śląska, Wojciecha Kaczmarka.

Drugi stracony gol całkiem wytrącił Śląsk z uderzenia. Do końca pierwszej połowy, wrocławianie bili głową w pruszkowski mur. Piłkarze Znicza świetnie się ustawiali i nie pozwalali Śląskowi na konstruowanie akcji. Z dystansu strzelali Łudziński i Klofik, jednak za każdym razem brakowało centymetrów. 

Na początku drugiej połowy, Śląsk podkręcił tempo. Przy odrobinie szczęścia, wrocławianie mogli wyrównać. Klofik strzelając głową niemal z linii bramkowej trafił w poprzeczkę, a po chwili Marek Gancarczyk - obsłużony świetnym podaniem przez Sebastiana Dudka - wpadł w pole karne i minimalnie spudłował.

Po chwili okazało się, że Śląsk strzelał, a Znicz trafił. W 54. minucie piłkę stracił Dudek, pruszkowianie wyprowadzili idealną kontrę, piłkę ze skrzydła wrzucił Kaczmarek, a Lewandowski strzelił głową nie do obrony. Znów nie popisała się wrocławska obrona, która stanowczo zbyt późno zabrała się za interwencję, a Olszewski przy uderzeniu nawet nie drgnął.

Śląsk po stracie trzeciego gola nie stanowił już zagrożenia dla rywala. Honorowego gola dla wrocławian mógł strzelić Dudek, ale w polu karnym zamiast strzelać - czekał na faul i upadł na murawę. Później Śląsk bezładnie snuł się po boisku, grając bez ambicji i woli walki. Dotyczy to większości wrocławskich piłkarzy. Jak woły harowali Klofik i Gancarczyk, starał się Łudziński, jednak z ich wysiłków niewiele wynikało.

Pointą beznajdziejnej gry wrocławian była akcja z ostatniej minuty, gdy Robert Lewandowski i Maciej Rybaczuk zwodami ośmieszali obrońców Śląska. O pointę postarali się też kibice. Schodzących z murawy piłkarzy trenera Tarasiewicza żegnał okrzyk: "Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie"...

- Mecz się nam wybitnie nie ułożył. Nawet w drugiej połowie mieliśmy sytuacje. Ja nie mówię, że na trzy sytuację strzelilibyśmy trzy bramki, ale bramka kontaktowa, czy nawet bramka na 1:1 ułożyłaby lepiej mecz - komentował po spotkaniu Ryszard Tarasiewicz. Dodał, że jego drużyna potrzebuje spokoju.

Czy jednak można być spokojnym, gdy się pali? Śląsk jest najgorszym zespołem wiosny, strzelił tylko jednego gola. Wygląda na to, że drużynie potrzeba wstrząsu. Jeśli nie, Śląsk będzie dryfował, a z tego dryfu nic dobrego nie wyniknie. A już na pewno nie upragniony awans do Orange Ekstraklasy.

Bramki z meczu Śląsk Wrocław - Znicz Pruszków

Śląsk Wrocław - Znicz Pruszków 0:3 (0:2)
Bramki:
Robert Lewandowski (24., 56.), Łukasz Grzeszczyk (26.).

Śląsk: Olszewski - Wołczek, Pokorny, Wójcik, Cap - Szewczuk (46. M.Gancarczyk), Górski, Dudek, Klofik - Łudziński, Imeh (57. Ulatowski).
Znicz: Bieniek - Lewczuk, Piotrowski, Z.Kowalski, Januszewski - Mikołaj Rybaczuk, Zawistowski, Grzeszczyk (51. Osoliński), Feliksiak (84. Paluchowski),  Paweł Kaczmarek (70. Maciej Rybaczuk) - Lewandowski.

Żółte kartki: Čáp, Łudziński (Śląsk) - Grzeszczyk, Mikołaj Rybaczuk, Osoliński, Januszewski (Znicz).
Sędzia: Robert Kubas (Rzeszów).
Widzów: 4500.

Łukasz Maślanka, Tomasz Szuchta
(sport@dlastudenta.pl)

fot. Damian Filipowski (mediafoto.org)


Patronem medialnym Śląska Wrocław jest portal internetowy dlaStudenta.pl



Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama