Opis
Najsłynniejsza i najpopularniejsza polska opera, inaugurująca polską scenę operową we Wrocławiu, należy bez wątpienia do najczęściej wystawianych dzieł w tym teatrze. W 1990 roku, na 45-lecie Opery Wrocławskiej i 20. rocznicę śmierci Stanisława Drabika zapowiadano 1300 Halkę.
Do spektaklu jednak nie doszło i od tamtej pory była nieobecna. Miała też wśród wszystkich wystawianych tu dzieł najwięcej premierowych realizacji. Było ich aż trzynaście, jeśli uwzględnić dwa wznowienia (z nowym opracowaniem choreograficznym i muzycznym) oraz jedno wykonanie estradowe. Wysokiej liczbie premier i spektakli odpowiadała mnogość i różnorodność artystycznych kreacji. Szczególną uwagę kierowano zawsze na postać tytułowej bohaterki. Wrocławskie Halki niejednokrotnie prezentowały najwyższy poziom.
Laco Adamik o spektaklu:
Halka
jest obecna na scenach polskich oper bardzo często. Widzieliśmy bardzo
wiele pięknych przedstawień. Ale mam wrażenie, że ta ilość inscenizacji i
ta wierność tradycji powoduje powolutku coś takiego, że cieszymy się
muzyką, ale teatralne losy i sprawy bohaterów stosunkowo mało nas
obchodzą.
Znamy tę całą historię, wiemy jak i co się potoczy, wiemy kto o kogo jest zazdrosny, kto kogo zdradził, kto popełnia samobójstwo. Słowem, wpadamy w pewną rutynę. Otóż zależy mi, ażeby przy tej inscenizacji, którą zrealizowaliśmy razem z panią dyrektor Ewą Michnik, panią Barbarą Kędzierską, scenografem i z panią Iriną Mazur, choreografem - spróbować spojrzeć na tę historię w taki sposób, żeby na nowo przeżyć losy bohaterów.
Żebyśmy nie tylko je rozumieli, ale żeby one nas również wzruszały. Żebyśmy się z tymi postaciami w sposób godny współczesnego teatru operowego identyfikowali. Tym bardziej, że wydawało się jeszcze przed paru laty, że sprawy podziału społeczeństwa są passé - przecież chodziło o przełom XVIII i XIX wieku. A tymczasem minęło już trochę lat naszego współczesnego kapitalizmu i okazuje się, że rozwarstwienie społeczeństwa wraca, że dzisiaj bardzo dobrze rozumiemy tę przepaść, która zaczyna dzielić establishment od prostego człowieka. A zatem, ponieważ problem tej przepaści społecznej ludzie dzisiaj dobrze rozumieją, trzeba i warto spojrzeć na tę historię od nowa i spróbować ją przeżyć "jakby dzisiaj". W związku z tym moja inscenizacja idzie w tym kierunku, żeby wszystkie relacje ułożyć w sposób najbardziej współczesny.
Również w scenografii przenosimy akcję do takiej współczesności, która jest pojemna. To nie jest nasze "dzisiaj" - nie bawimy się w jakieś rekwizyty typu: komórka, komputery. Nie na tym polega ta współczesność. To jest współczesność, która mogła się zdarzyć dzisiaj, ale mogła się dziać również jakiś czas temu. Chodzi tylko o to, że nie są to staropolskie stroje ani ludowe stroje góralskie. Jest to wszystko przesunięte do ogólnego, uniwersalnego świata, który - tak myślę - dzisiaj lepiej odczytamy.
No i mam nadzieję, że losy Halki, Janusza, Stolnika, Zofii w tym przedstawieniu będą nas obchodzić i wzruszać. Będziemy ich znowu jakby głębiej rozumieć.
Źródło: Opera Wrocławska