Opis
Galeria Szewska zaprasza na wernisaż Bartka Jarmolińskiego, który poprzez swoje prace ukaże nam własne ja. Wystawa rozpocznie się 5 czerwca o 18.30 i zostanie poprzedzona paroma niespodziankami.
Bartek Jarmoliński w POProgramie zmierza się z potrzebą bycia dostrzeżonym,a zarazem utraty anonimowości na rzecz przeistoczenia się w ikonę popkultury lub kolejne dzieło sztuki. Jarmoliński pokazuje, że bycie ikoną w czasach plotkarskich tabloidów tożsame jest z utratą praw do swojego wizerunku, osoby, swoich myśli i przyzwoleniem na manipulację.
Bartek Jarmoliński w POProgramie zmierza się z potrzebą bycia dostrzeżonym,a zarazem utraty anonimowości na rzecz przeistoczenia się w ikonę popkultury lub kolejne dzieło sztuki. Jarmoliński pokazuje, że bycie ikoną w czasach plotkarskich tabloidów tożsame jest z utratą praw do swojego wizerunku, osoby, swoich myśli i przyzwoleniem na manipulację.
Jednocześnie zadajemy sobie pytanie, czy mimo wszystko kryją się za tym jakieś wartości? Czy też może wszyscy śnimy wspólny sen, mając nadzieję, że obieramy właściwy kierunek dla naszych marzeń i naszego życia? Licząc na to,że nie okaże się iż poza pustką, w obietnicach życia w blasku i sławie złożonych przez popowe ikony, nie ma nic. Podobnie jak na pracach Jarmolińskiego, gdzie poza pustym, zmęczonym wzrokiem i ciałem opatrzonym religijnymi emblematami, gwiazdy nie są w stanie zaoferować nam nic więcej. W zbiorowej świadomości zostały odcięte od sztuki jakiś czas temu, łatwiej jest powiązać Picassa z marką samochodu, niż konkretnym obrazem.
Co symptomatyczne, artyści, których wizerunki zostały wybrane i przekształcone w POProgramie, to Ci, dla których sława i popkultura okazały się twórcą i katem w jednym. Czy więc powinniśmy uznać ich za świętych męczenników popu? Prześladowane ikony? Za życia otaczane kultem nieomal boskim, miłością dosłownie zabójczą, teraz beatyfikowani przez tabloidy, kanonizowani przez społeczeństwo.
Jarmoliński oprócz prezentowanych wizerunków popowych idoli otoczonych nimbem świętości przeniesionej wprost z rodzimych dewocjonaliów, na oczach widzów sam próbuje stać się gwiazdą. Śpiewając przeboje Georga Michaela,obnażając brak wokalnego talentu, próbuje uzyskać obiecane przez Warhola swoje 15 minut sławy. Przeistacza się w uczestnika kolejnego talent show, nawiązując do kultury masowej produkowanej m.in. przez telewizję.