Dorota Rzymkowska najlepiej lądowała
2007-06-05 10:19:15 | WrocławDwudziestu dziewięciu pilotów. Siedem drużyn. Dwa dni mistrzostw i jeden cel - wylądować jak najcelniej i dobrze się przy tym bawić. I Akademickie Mistrzostwa na Celność Lądowania zakończyły się wygraną Doroty Rzymkowskiej z Koła Naukowego Lotników Politechniki Warszawskiej oraz drużyny z Aeroklubu Ziemi Chełmskiej przy Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej.
Tyle samo lądowań, co startów - tego życzyli wszystkim uczestnikom organizatorzy - Akademicki Klub Lotniczy - na poprzedzającej mistrzostwa uroczystej inauguracji zorganizowanej w sali konferencyjnej Politechniki Wrocławskiej. Po zaprezentowaniu drużyn i przedstawieniu harmonogramu zawodów uczestnicy przeszli na Przystań Zwierzyniecką, gdzie czekał zacumowany statek Goplana, na którego pokładzie zaplanowano imprezę integracyjną.
W sobotę 26 maja - pierwszy dzień mistrzostw - ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe, zawody rozpoczęły się z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. Zawodnicy latali na dwóch szybowcach typu „Bocian", które startowały za wyciągarką. W drugim dniu mistrzostw zawodnicy startowali w dwóch kolejkach lotów.
Organizacja międzyuczelnianych zawodów na celność lądowania to autorski pomysł Akademickiego Klubu Lotniczego Politechniki Wrocławskiej. Przemysław Tomków, prezes AKL-u, tak uzasadnił wybór konkurencji: - Szybownictwo jest wśród młodzieży akademickiej bardziej popularne niż lotnictwo samolotowe; dzieje się tak, dlatego że szybowce są tańsze w eksploatacji. Wybraliśmy zawody na celność lądowania, bo dostarczają one wiele emocji. Za pomocą zaledwie dwóch szybowców umożliwiliśmy start trzydziestu zawodnikom.
Co ciekawe, konkurencja ta nie jest przeprowadzana na innych mistrzostwach szybowcowych, gdzie punktowana jest szybkość pokonania danej trasy. W tych zawodach liczył się nie czas, a precyzja. Sławomir Panasiuk, sędzia główny zawodów Aeroklubu Wrocławskiego, tłumaczył: - Piloci lądują w prostokącie o wymiarach szerokości 50 i długości 200 metrów. Na środku tego prostokąta rozłożone są znaki i przy nich jest prostopadle rozpięta linia. To jest nasz punkt zerowy. Idea tych zawodów polega na tym, że pilot ma wylądować jak najbliżej rozpiętej linii. Mierzona jest odległość rzutu osi kółka podwozia głównego do linii. Wydaje się to prostym zadaniem, ale jak powiedział Panasiuk: - Pilot musi tak obrać tor lotu, żeby moment lądowania szybowca zakończył się na wyznaczonej linii, ale o wyniku i tak często decyduje przypadek.
I to właśnie przypadek zadecydował o zwycięstwie Doroty Rzymkowskiej, studentki wydziału mechanicznego energetyki lotnictwa PW, która nie kryła satysfakcji z pokonania pilotów płci przeciwnej: - Lotnictwo nie jest popularną dyscypliną wśród dziewczyn, tym bardziej cieszy mnie moje zwycięstwo. Te zawody to przede wszystkim dobra zabawa, nie było między nami ostrej rywalizacji - powiedziała mistrzyni. - Czuję się doskonale, tym bardziej, że na szybowcach mam wylatane tylko 12 godzin i nigdy wcześniej nie latałam „Bocianem".
Drużynowo zwyciężyli przedstawiciele Aeroklubu Ziemi Chełmskiej przy Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej - Marcin Reszka i Kamil Kliza. - Jestem pilotem szybowcowym od trzech lat i bardzo cieszę się z tego, że udało mi się razem z kolegą zająć to pierwsze i zaszczytne miejsce i że mogę reprezentować swoją uczelnię na tych zawodach - powiedział Marcin. Zapytany o receptę na zwycięstwo, Kliza powiedział: - W tego typu imprezie bardzo dużo zależy po prostu od szczęścia. Na pewno jest to też kwestia umiejętności i doświadczenia. Ja od 3 lat mam licencję szybowcową i samolotową, ale muszę przyznać, że w tym roku przed zawodami jeszcze ani razu nie latałem szybowcem.
Zadowoleni z udziału w mistrzostwach byli nie tylko ich zwycięzcy. Michał Kowerski i Krzysztof Głodek z AZS-u Koszalin zajęli drużynowo piąte miejsce. - Myśleliśmy, że będzie gorzej, a wyszło jak najbardziej pozytywnie - powiedział Michał. - Mało tego, organizacja mistrzostw jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Miejsca indywidualne też są zadowalające, aczkolwiek nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej - dodał.
Łukasz Grabowski, zawodnik reprezentujący KNL PW, tak podsumował imprezę: - Atmosfera była bardzo dobra i jestem bardzo zadowolony z tego, że tutaj przyjechaliśmy. Organizatorom należą się wielkie gratulacje. Mam nadzieję, że na jednych akademickich mistrzostwach się nie skończy i będzie więcej okazji, by się spotykać na lotnisku, czy tu we Wrocławiu, czy też w innym mieście.
Takich okazji prawdopodobnie będzie więcej. - W 2012 roku podobno we Wrocławiu będą mistrzostwa Europy w piłce nożnej, okaże się też, czy będzie Expo, a ja pomyślałem, że gdyby się odbywały w tym roku szóste Akademickie Mistrzostwa na Celność Lądowania, to byłbym bardzo zadowolony - powiedział Mariusz Konecki, prezes Aeroklubu Wrocławskiego. Pewne jest, że na jednych zawodach szybowcowych się nie skończy. Akademicki Klub Lotniczy Politechniki Wrocławskiej już nawiązał współpracę z innymi kołami lotniczymi z całej Polski.
Alicja Grabowska