IMPEL Gwardia ruszyła w wir przygotowań

Prawie w komplecie spotkały się zawodniczki IMPEL Gwardii Wrocław na pierwszym po wakacyjnej przerwie treningu w hali przy ul. Krupniczej.

Na zajęciach zabrakło jedynie odpoczywających po kadrze Joanny Wołosz i Mai Tokarskiej oraz biorącej udział w zgrupowaniu reprezentacji Beglii Dominiki Sobolskiej. Nie trenowała również Zuzanna Efimienko, ale na moment przy Krupniczej się pojawiła.

Nie zabrakło za to nowych nabytków wrocławskiego zespołu: Anny Witczak, Katarzyny Jaszewskiej, Ewy Matyjaszek oraz Marty Sobolskiej. Każda z nich przystąpiła do zajęć z uśmiechem i na pewno sporymi nadziejami.

- Jestem tu, gdyż chcę podnosić swoje umiejętności, a w Belgii nie miałam ku temu zbytnio możliwości. Polska siatkówka stoi na wyższym poziomie, także organizacyjnym. Tutaj mamy treningi dwa razy dziennie, w Belgii trening był jeden i potrafił trwać nawet trzy godziny, stąd ta zmiana - powiedziała starsza z sióstr Sobolskich.

- Wrocławia jeszcze nie znam, do tej pory przyjeżdżaliśmy tu jedynie na chwilę, wtedy szło się na lody do Galerii Dominikańskiej czy na Rynek, ale nigdzie dalej. Nadrobię to jednak - dodała z rozbrajającą szczerością nowa przyjmująca IMPEL Gwardii.

Zadowolona z przenosin do stolicy Dolnego Śląska była również Anna Witczak, w której fani pokładają największe nadzieje. Wszak to medalistka Mistrzostw Europy. Sama zawodniczka nie czuje się jednak gwiazdą.

- Nie chcę składać żadnych deklaracji, zobaczymy jak to będzie. Gwiazda czy liderka to nie jest dobre słowo. Liczy się cały zespół. Na razie ciężko powiedzieć na co nas stać, ale będziemy walczyć - przyznała była zawodniczka Muszynianki.

- Gwardia nie jest jeszcze na poziomie finansowym Bielska czy Muszyny, ale jestem zadowolona z warunków danych mi tutaj. Poza tym blisko, bo w Kędzierzynie-Koźlu będzie grał mój mąż. To też było dla mnie bardzo ważne przy podejmowaniu decyzji - dodała Witczak.

Ze wzmocnień zadowolony jest trener zespołu, Rafał Błaszczyk. - Na pewno tymi transferami podnieśliśmy poziom zespołu, teraz mam dużo większy wybór na każdej pozycji, co w poprzednim sezonie nie było takie oczywiste. Teraz jednak liczą się przygotowania, musimy solidnie przepracować ten okres. Poza tym, każdy z zespołów PlusLigi Kobiet wykonał ciekawe ruchy transferowe, więc nie ma się na razie co zachwycać. W lidze będziemy jednak walczyć, a do ambicji i poświęcenia, które są naszym znakiem firmowym, dołożymy jeszcze więcej klasy w elementach typowo siatkarskich - powiedział szkoleniowiec wrocławianek.

- Nie da się jednak ukryć, że poprawiliśmy budżet i skład. Na Kasię Jaszewską liczymy głównie w przyjęciu, na pewno bardzo nam ten element gry poprawi. Ewa Matyjaszek to doświadczona rozgrywająca i będzie się z pewnością uzupełniać z Asią Wołosz. Mai Tokarskiej nie trzeba przedstawiać - bardzo utalentowana środkowa, liczymy na nią mocno. Z kolei po Ani Witczak spodziewam się przede wszystkim dynamiki w ataku. W tamtym sezonie, wobec kontuzji Kaśki Mroczkowskiej, mogliśmy liczyć głównie na Monikę Czypiruk, co było łatwe do odczytania. Teraz mamy więcej opcji w ataku. - skomentował transfery Błaszczyk.

Teraz wrocławskie siatkarki przed dwa tygodnie będą trenować na własnych obiektach. Potem wyjadą na dziesięciodniowe zgrupowanie, by następnie znów trenować u siebie, a potem rozegrać kilka turniejów towarzyskich w mocnych obsadach. Rywalami gwardzistek będą m.in. Prostejov, Drezno, Centrostal Bydgoszcz, MKS Dąbrowa Górnicza czy Organika Łódź.

Tomasz Szuchta
(tomasz.szuchta@dlastudenta.pl)

fot. Damian Filipowski