Zmień miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w lokalnym wydaniu.

Energii zabrakło mocy

2008-10-06

 Mecz z zawsze solidną drużyną z Nysy miał dać choć częściowe wyjaśnienie, na co stać wrocławską Gwardię. Okazało się, że nie jest to zespół zgrany, brakuje w nim lidera, ponadto boryka się z kłopotami na rozegraniu.

Kibicom podczas wejścia na salę przy ul. Krupniczej we Wrocławiu rzucał się w oczy plakat, na którym drużyna gospodarzy nazywała się EnergiaPro Gigawat Gwardia Wrocław. Potwierdził to spiker. Pojawił się zatem w nazwie nowy człon. Trudno dziwić się działaczom, którzy szukają pieniędzy, gdzie mogą. Jednak naiwna wiara sponsorów w zbawienną moc marketingową dodawania czegoś do nazwy drużyny wzbudza uśmiech politowania. Częściej z tego powodu wystawiają ekipę i firmę na drwiny, niż im pomagają. Właściwie tak było i w tym przypadku bo Gwardia dostała trochę „watów" w trzecim secie, a i tak dostawy tego prądu nie były regularne.

W pierwszej odsłonie w podstawowej szóstce zawodników z Wrocławia tylko dwóch grało w ubiegłym sezonie w ekipie z Dolnego Śląska. Dlatego trudno było ocenić, na co stać poszczególnych graczy. Na początku wyglądało to przyzwoicie. Asa zagrał Jarosław Lech, udało się wybronić piłkę w długiej wymianie i ze stanu 0-2 wyjść na 6-4. Dalej gra się wyrównała aż do stanu po 9. Wtedy Janosik wolno dwa razy wystawił na środek do Australijczyka Thwaite'a, a ten jeszcze wolniej dwa razy zaatakował. Zablokował go Paweł Szabelski. To był koniec występu Autralijczyka tym secie, bo trener Jarosz wprowadził za niego Arkadiusza Świechowskiego. Kolejny kryzys wrocławskich siatkarzy przyszedł po bloku Migdalskiego na Kurianie (14-18). Prawdziwy dramat nastąpił, gdy na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 19-16 dla Nysy po czterech skutecznych akcjach gości z rzędu. Gwardia pogubiła się w odbiorze, a jak miała już piłkę w górze, to jej zawodnicy byli blokowani (Krupnik i znów Kurian). Nie pomogły zmiany i krzyki trenera Macieja Jarosza. Było już po secie.

W drugiej partii od początku prowadziła EnergiaPro. Jej zawodnicy skuteczniej atakowali (Lech) i lepiej zagrywali. Było już nawet 9-5, ale wtedy błędy w ataku popełnili Lech i Olejniczak. Pierwszy punkt zdobył grający do tej pory słabo Thwaite. Skutecznym blokiem popisał się dopiero przy stanie 17-16. To był zresztą jeden z niewielu przyzwoitych okresów gry wrocławian, choć punkty zdobywali głównie po błędzie rywali. Gdy mieli czteropunktową przewagę (20-16), chyba większość kibiców uwierzyła w wyrównanie. Nysa jednak zaczęła odrabiać straty. Trener Jarosz brał czas, grzmiał na swoich podopiecznych i robił zmiany, ale to nic nie dało. Przy stanie 23-21 dla Gwardii na zagrywkę wszedł Michał Żuk i praktycznie w pojedynkę zakończył seta.

W trzecim secie Maciej Jarosz desygnował do gry w pierwszej szóstce Karpiewskiego, Gorzewskiego i Dutkiewicza. Zmienił zatem połowę drużyny. Od stanu 9-9 gospodarze zaczęli budować przewagę. Nieźle atakował Lech a do tego sędziowie w spornych sytuacjach stawali po stronie Gwardii. Po kolejnej kontrowersyjnej decyzji gościom puściły nerwy i jeden z zawodników Nysy otrzymał żółtą kartkę. Co z tego jednak skoro wrocławska drużyna z bezpiecznego prowadzenia 19-13 po kilku chwilach zrobiła tylko 21-20? Na szczęście w samej końcówce Świechowski i Olejniczak dwukrotnie zablokowali Żuka i set został uratowany.

W czwartej, jak się później miało okazać, ostatniej partii, gra była wyrównana do stanu 16-16. Potem zabrakło przede wszystkim armat, bo ataki przestały wpadać w pole Nysy. Albo były autowe, ale były bronione. Trener Jarosz znów przeklinał i żonglował składem, ale widać było wyraźnie, że każdy punk gości podcina Gwardzistom skrzydła. Zmiany nic nie dawały, bo siedzący w tym secie na ławce Kurian - notabene były zawodnik Nysy - grał jeszcze słabiej niż młody Karpiewski. Atak tego ostatniego w taśmę zakończył całe spotkanie,

Pierwszy mecz za kadencji nowego prezesa Mariusza Żebrowskiego nie wypadł okazale. Brak lidera z prawdziwego zdarzenia, po raz kolejny ogromne problemy w rozegraniu (znów Maciej Jarosz zrugał podstawowego rozgrywającego i wprowadził weterana Dutkiewicza), słaby blok (dwa bloki w pierwszych dwóch setach!!!) oraz brak zgrania - tak wyglądają główne grzechy Gwardii. Chociaż kredyt zaufania jest duży, jednak trochę niezręcznie popełniać je przed własną publicznością.

EnergiaPro Gigawat Gwardia Wrocław - AZS PWST Nysa 1:3 (19:25, 23:25, 25:20, 19:25)

Gwardia: Josef Janosik, William Thwaite, Maciej Krupnik, Adam Kurian, Jarosław Lech, Arkadiusz Olejniczak, Adrian Mihułka (libero) oraz Mariusz Dutkiewicz, Mateusz Gorzewski, Łukasz Karpiewski i Arkadiusz Świechowski.

Nysa: Konrad Nieboj, Dawid Migdalski, Michał Żuk, Adrian Szlubowski, Paweł Szabelski, Marek Szabat, Kamil Ratajczak (libero) oraz Dawid Bułkowski i Bartłomiej Podgórski.

Jakub Guder
(jakub.guder@dlastudenta.pl)


Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama