Porażka z Kmitą wszystkich we Wrocławiu zaskoczyła. Poniżej prezentujemy to, co powiedzieli trenerzy obu ekip po meczu oraz dwaj zawodnicy gospodarzy, Adam Marciniak i Andrzej Olszewski.
Robert Moskal, trener Kmity: - Cieszymy się z pierwszego zwycięstwa Kmity i to na takim terenie. Nic dodać nic ująć. Myślę, że udało nam się zaskoczyć w pierwszych 20 minutach drużynę Śląska i uważam, że chyba zasłużenie wygraliśmy ten mecz.
Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska: - Początek meczu był bardzo ważny, straciliśmy bramkę bo indywidualnym błędzie. Proszę nie oczekiwać ode mnie tego, że będę zganiał porażkę na chłopców i personalnie na zawodników, bo nie jest to w moim stylu i nigdy, dopóki będę trenerem, tego nie będzie. Na pewno będziemy analizować ten mecz. Znam tych chłopców od dłuższego czasu i uważam, że tyle błędów technicznych, które dzisiaj popełnili to nie jest w ich naturze. Jest to pierwszy mecz, może to ciśnienie, może był nam potrzebny taki "klaps". Trzeba się przygotować do następnego meczu, który będzie bardzo ciężki w Katowicach. Uważam, że chłopcy powinni się oswoić z tą myślą, że trzeba pokazywać swoje umiejętności, bo dzisiaj na meczu było 6-7 tys., później będzie może trochę więcej, a za 3 lata może być 30-35 tys. Ja zawsze powtarzałem, że solą piłki nożnej jest wygrywanie pojedynków 1 na 1, branie odpowiedzialności na siebie. Dzisiaj większość zawodników, doświadczonych, za szybko pozbywało się piłki. Mieliśmy swoje okazje, na początku drugiej połowy szybko zdobyliśmy bramkę kontaktową. Po przez nasze złe ustawienie, w sytuacji która tego nie zapowiadała, straciliśmy trzecią bramkę.
- Uważam, że to jest - i mówię to z całą odpowiedzialnością - wypadek przy pracy, bo chłopcy dzisiaj pokazali, że od strony motorycznej nie ma problemu, a jeżeli tego nie wyrzucą z głów, mówię o balaście psychicznym, to z meczu na mecz zamiast grać w piłkę będziemy myśleli o innych sprawach i będziemy robić "W imię Ojca i Syna". Dlatego piłka jest przede wszystkim po stronie moich zawodników, a ja mówię, że oni są w stanie wywalczyć ten awans, bez względu na to ile drużyn awansuje, czy 4, czy 5, my w następnym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo.
Adam Marciniak: - Nie wiem, jestem załamany zdziwiony, zszokowany, nie mam pojęcia co się stało. Czuliśmy się mocni, byliśmy maksymalnie skoncentrowani. Dawno nie widziałem w szatni takiej mobilizacji, nie wiem coś pękło, nie ma dla nas usprawiedliwienia. Pierwsza połowa była tragedią. Zagraliśmy jak kompletne dupy i to zadecydowało o wszystkim, trzecia bramka uważam, że przypadek. Druga połowa - nie wiem może za duże ciśnienie, bo graliśmy lepiej, strzeliliśmy bramkę. Nie możemy tracić od razu kolejnej bramki, nie mam pojęcia co się stało, zawiedliśmy na całej linii i nie ma dla nas usprawiedliwienia.
- Wieści o fuzji nie miały nic do rzeczy, nie będziemy się tłumaczyć żadnymi informacjami, żadnymi usprawiedliwieniami typu fuzja. Tutaj każdy gra o awans, nic nas nie obchodzi co piszą w gazecie. Prezes Drzymała - to dla nas obca osoba w tym momencie. Nie będziemy się usprawiedliwiać tym, że w gazetach są jakieś plotki o fuzji, to nie ma nic do rzeczy. Przegraliśmy mecz, byliśmy dzisiaj słabsi i to jest wszystko nasza wina, a nie żadnego Drzymały czy prezydenta tego miasta.
Andrzej Olszewski: - Przy drugiej bramce zrobiłem pół kroku do przodu, wtedy Romuzga strzelił. No i cóż, po prostu zawaliłem. Na pewno nie będę mile wspominał mojego debiutu na tym stadionie, puściłem trzy bramki, a drużyna przegrała. Nie ma sensu rozpatrywania tej porażki, musimy skoncentrować się na kolejnych meczach i dać z siebie wszystko.
Tomasz Szuchta
(tomasz.szuchta@dlastudenta.pl)