Oszibarack & Funky Horhibition w Rurze
2007-12-17 15:51:41 | WrocławOstatnie dni trzeciej edycji festiwalu Rura Jazz Festival odbiły od nurtu stricte jazzowego i zastanawiać się można czy na pewno jest to dobry kierunek rozwoju. Z jednej strony; jazz; jest pojęciem tak szerokim, iż trudno wyznaczać mu jakiekolwiek granice. Z drugiej zaś,festiwal, który kreuje się na wielkie wydarzenie jazzowe we Wrocławiu i który jest sztandarowym;eventem; jedynego (!) tak naprawdę jazzowego klubu w stolicy Dolnego Śląska, nie powinien raczej uciekać w stronę muzyki klubowej, szczególnie jeśli jest ona wątpliwej jakości.Czwartkowy koncert zespołu Oszibarack był także częścią działań pod nazwą ;Żywe Kultury Muzyczne; - cyklu koncertów wspierających muzyków i zespoły, które działają głownie we Wrocławiu. Pomijając fakt, że tego typu koncert nie powinien odbywać się w Rurze,gdzie warunki akustyczne kompletnie nie sprawdzają się przy dużym natężeniu elektroniki, to dodatkowo, sama zawartość muzyczna pozostawiła dużo do życzenia.
Mózgiem i kołem napędowym zespołu jest kompozytor i producent Agim, któremu nie można odmówić pomysłowości i kreatywności. Trzeba przyznać, że muzyka i aranże, które tworzy, są bardzo ciekawe i ambitne, no i pozytywna energia jaką wysyła ze sceny od początku do końca koncertu jest co najmniej godna podziwu. Sam jednak niewiele mógł zdziałać, bowiem wsparcie pozostałych członków zespołu rozczarowało.
Mocno zastanawiająca jest pozycja wokalistki DJ Patrisii, która każdym swoim wejściem dewastowała kolejne kompozycje. Rzadko zdarza się, aby wokal tak destruktywnie działał na muzykę. W mocno osadzone soczyste brzemienia wkradał się suchy i beznamiętny głos. Szkoda.
Koncertowi nie pomogli nawet zapraszani kolejno na scenę goście. L.U.C. wykonał; radosną; wersję jednego ze swoich nowych utworów; wysyłając jesienną depresję w kosmos;, ale zrobił to w typowy; podwórkowo - pomutacyjny; sposób, przywołując odwieczne pytanie czy Biali powinni zabierać się za hip-hop?Marcin Kowalski; Cinas; (Cool Kids of Death, NOT) wniósł trochę cięższych, gitarowych brzmień. Można było usłyszeć też tubę i trąbkę, które jednak całkowicie zginęły w czeluściach elektronicznych nawałnic. Zespół wykonał kilka piosenek zapowiadających nowy album; PLIM PLUM PLAM;, nie zabrakło oczywiście;hitowej; piosenki promującej album; Toss Your Lasso.Piątkowy koncert również nie należał do najlepszych, ale tym razem powodem był całkowity brak szacunku dla publiczności jak i dla samego klubu Rura, który mam nadzieję, nie popiera mocno amatorskiego podejścia do muzyki.
Zespół Funky Hornhibition założony i prowadzony przez wrocławskiego puzonistę Tomasza Kasiukiewicza, to przede wszystkim funkujące granie ;ku radości serc;. Gościem specjalnym wieczoru był wokalista Kuba Badach.Wydawałoby się, że skład zespoły w którym znaleźli się m.in. Tomasz Szwedzki, Tomasz Grabowy czy Igor Pietraszewski, gwarantował muzykę na poziomie. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie docenił całkiem sprawnego funku, który pojawił się w kilku utworach, głównie dzięki sekcji rytmicznej.
Tutaj ukłony należą się przede wszystkim najmłodszemu na scenie perkusiście Łukaszowi Sobolakowi, który wraz z basistą trzymałklasę przez cały koncert. Masywne, mocno osadzone rytmy z ;groovowym; basem nierzadko szpecone były rozlazłymi partiami dętymi, które nijak miały się do energicznego pulsu. Raził przede wszystkim brak przygotowanie. Muzycy szukali się nawzajem, co w drugiej odsłonie doprowadziło do uczucie zbliżonego do weselnej imprezy,na której i tak nikt nie zwraca uwagi na to co i jak się gra. Całą sytuację ratował Kuba Badach, który w utworach z repertuaru Stevie Wondera, Roda Tempertona czy Quincy Jonesa pokazał, że jest w całkiem niezłej formie.
Zapowiadając wejście Badacha, Kasiukiewicz wspomniał, że czekał na ten moment ponad rok czasu. Tym bardziej wydaje się to niezrozumiałe, że zespół był do tego spotkanie kompletnie nieprzygotowany.
PT