Mocny Mystic Tour w WZ
2007-04-02 09:55:09 | WrocławMystic Tour, czyli miesięczna trasa po całej Polsce zespołów: Rootwater, Virgin Snatch, Frontside, Hunter to dość dobra okazja do osobistej konfrontacji z takim rodzajem muzyki.
Do wrocławskiego klubu W-Z czołówka - jakby nie patrzeć - polskiego ciężkiego grania zawitała we wtorek, 27 marca. Koncert, podobnie jak na całej trasie, rozpoczął się od krótkiego występu warszawskiego Rootwater. Panowie z tej kapeli, jako główne inspiracje wymieniający System Of A Down czy Mr. Bungle, dali półgodzinny, energetyczny set grając kawałki z obu swoich płyt. Co prawda utwory nie brzmią tak potężnie jak w wersji studyjnej, ale ci faceci bardzo dzielnie radzą sobie na scenie.
Kolejną kapelą na scenie W-Ztki było Virgin Snatch, przez wielu kojarzone jako długotrwały projekt poboczny Titusa z Acid Drinkers. Titus w Virgin Snatch już nie gra, ale w niczym nie umniejsza to jakości występów autorów krążka "In the name of blood". Ich występ to zdecydowanie najjaśniejszy punkt wtorkowego wieczoru. Ciężkie, miażdżące riffy, świetne solówki Jacka Hiro i precyzyjnie, a zarazem z polotem zagrana perkusja - na to czekali wszyscy zgromadzeni na koncercie. Dobre wrażenie popsuły tylko populistyczne wypowiedzi wokalisty - Zielonego - ostatnimi czasy modnym chwytem na zjednanie sobie publiki jest wtrącenie paru słów o polityce między utworami. Całkiem niepotrzebnie.
Następną kapelą był Frontside, promujący album Absolutus. Kapela wywodząca się bardziej ze sceny hardcore/punk obecnie prawie całkowicie skierowała się ku metalowi (najczęstszym określeniem na muzykę graną przez zespół z Sosnowca jest metalcore). Moim subiektywnym zdaniem, od występu Frontside jakość artystyczna koncertu zaczęła spadać. Właściwie w ich utworach ciężko się do czegokolwiek przyczepić - są zrobione bardzo profesjonalne, dopracowane co do małego szczegółu, brzmiące bardzo potężnie - jednak czegoś im brakuje. Zaryzykowałbym stwierdzenia, że nieprzewidywalności i przebojowości.
Ostatni na scenę wyszedł headliner, czyli Hunter - niestety, podobnie jak Frontside wypadł o wiele słabiej niż kapele otwierające Mystic Tour. Szczytnianie zagrali set złożony ze swoich najbardziej znanych piosenek, kończąc go "Highway to hell" z gościnnym udziałem muzyków pozostałych kapel. Właściwie ciężko jest napisać coś nowego na temat występu Huntera - kto był na ich koncercie wie, czego może się spodziewać - kto nie, ma ku temu okazję, ponieważ Hunter aktualnie promuje swoje koncertowe DVD "Holy Wood"
Ogólnie, wrocławski koncert trasy Mystic Tour był dobry. Bez rewelacji, ale solidny. Kapele pewnie odczuwają zmęczenie materiału, grając od blisko miesiąca praktycznie codziennie w miastach całej Polski. Oprócz zmęczenia widać jednak radość z grania i profesjonalizm wszystkich występujących w W-Z zespołów, co - jak dla mnie - świadczy o tym, że warto było iść na ten koncert.
Michał Przechera