Impreza LIROYA w Fun Clubie - Relacja
2005-12-12 00:00:00 | Wrocław
Podziemia Kameleonu dawno nie widziały takiej imprezy - bogaci faceci, lecące na nich gorące dziewczyny, no i ostry język Liroya. To właśnie on był organizatorem FUNCK YOU w klubie Fun Club. A na imprezie działo się, oj działo! Raper zaprosił dziewczyny ze swoich klipów, aby zaprezentowały swoje wdzięki na wybiegu, w różnego rodzaju strojach. Ale to nie odzienie było najważniejsze – paradoksalnie – im mniej go było, tym panie dostawały większy aplauz. Jednak największe owacje wzbudził konkurs – „Trzęś tyłeczkiem”. Amatorki wybrane z tłumu walczyły „ponętnymi ruchami” o niezwykłą nagrodę niespodziankę – którą w efekcie okazała się mikrofalówka. Część ta była ucztą dla oka. Ucho musiało się zadowolić występem prowodyra całego zamieszania – Liroya. Pojawił się ok. godziny pierwszej. Ponieważ podtytuł imprezy brzmiał – „Opijanie nowej płyty – L NIŃO cz.1/wstęp” – kielczanin zaprezentował materiał z tejże właśnie płyty. Przeplatał go starymi numerami takimi jak : „Scooby doo”, „Scyzoryk” czy „Skaczcie do góry”. Ponieważ Fun Club był miejscem totalnego chill out’u – Liroy’a totalnie nie obchodziły konwenanse. Mówił co chciał, robił co chciał i tańczył z kim chciał – czyli Liroy taki jaki jest. Szkoda tylko, że po występie zamknął się w VIP-roomie – i nie każdy mógł z nim pogadać. Jeśliby kontynuować mój podział na odczucia – to należałoby też wspomnieć co nieco o zmysłach. Je było można uwolnić już od samego początku. Na dwóch salach serwowano pierwszorzędne kawałki różnych stylów. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie i wyszaleć się (w otoczeniu pięknych kobiet) w tańcu do białego rana. Liroy zorganizował pierwszorzędną imprezę. Szkoda tylko, że tak ograniczona liczba osób mogła w niej uczestniczyć. Jednak jeśli inni artyści pójdą w ślady za Scyzorykiem i porwą się na taką imprezę, to może każdy będzie miał okazję do zasmakowania „zabawy z najwyższej półki”. Liroy pokazał, jak powinna wyglądać prawdziwa „biba”. fot: cgm.pl Marcin Owczarek
|