|
|
Gdy w kraju wyraźnie pobrzmiewającym echami Radia Maryja w okresie wielkiego postu zapełnia się klub, to musi się dziać coś poważnego. Tym poważnym wydarzeniem okazał się koncert zespołu Cool Kids Of Death, a zapełnionym klubem Bezsenność. Parę dni po premierze „2006” odwiedzili Wrocław, by na żywo zaprezentować nowy repertuar.
Już na wstępie delikatnie zaskoczyły mnie sample, z którymi u „Kulek” na żywo jeszcze się nie spotkałem. Otwierający nową płytę „Skandal” zainaugurował niedzielny koncert. Nie zaznajomioną ze świeżym materiałem publiczność ogarnęła chwila konsternacji. Jednak jako drugi utwór zagrali „Butelki z benzyną i kamienie” i było już jasne, że nie będzie to wieczór wyłącznie premier koncertowych we Wrocławiu. Od tego momentu zawładnęli zebranymi w lokalu ludźmi, niczym pierwszej klasy wodzirej na prowincjonalnym weselu. Z początku przeważały nowe utwory. Z tych szczególnie w mojej pamięci utkwiły, „To nie zdarza się nam”, „Jedz sól” i „Hej chłopcze”. Z utworów z poprzednich płyt CKOD pojawiła się „Generacja nic”, „Radio Miłość”, „Niech wszystko spłonie” (oczywiście z otwierającym utwór zdaniem „Nienawidzę miasta Wrocław”) i obowiązkowo „Armia zbawienia”. Po niej Krzysztof Ostrowski słowami „dawno nie graliśmy tego smęta” zapowiedział ostatni utwór. Tak zapowiedziany „Uważaj” zamknął koncert, a zlani potem muzycy zeszli do baru.
Nie wiem co się dalej działo klubie. Nie wiem czy zespół jeszcze wrócił na scenę. Czy jeszcze coś zagrał? Gdy wychodziłem z lokalu nic na to nie wskazywało. Mając jednak w pamięci koncert z „Nieba” nie wykluczałem tego. Niestety nie miałem okazji sprawdzić.
Z pewnością w podstawowym zestawie utworów na koncercie zabrakło mojej ulubionej „ballady” - „Znam Cię na pamięć”. Zdaję sobie sprawę, że nie moją dolą jest ustalać playlisty CKOD, ale to pozostawiło u mnie lekki niedosyt. Może następnym razem...
Maciej Jaros maciek@dlaStudenta.pl
|