Opis
Zapraszamy na spotkanie z autorami książki „Nie trzeba mnie zabijać".
Autorzy: Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski od lat publikują w duecie reportaże na łamach „Gazety Wyborczej". Wielokrotnie nagradzani w konkursach dziennikarskich. „Nie trzeba mnie zabijać" to ich pierwsza wspólna książka.
„Nie trzeba mnie zabijać"
Lata 30. XX w. Mały Ilia Galperin mieszka w miasteczku w polskim rejonie autonomicznym ZSRR (Kojdanów, teraz Dzierżyńsk). Sowieci pacyfikują Polaków. Po wejściu Wehrmachtu w 1941 r. litewskie kommando masakruje Żydów. Uciekają (osobno) ojciec chłopca i on sam (niesamowite szczegóły ucieczki). Błąka się po lesie, dzieją się straszne rzeczy, dziecko zapomina swego imienia i nazwiska, dziczeje. Dalej: wpada w ręce łotewskiego kommando. W ostatniej chwili przed zastrzeleniem ratuje go łotewski sierżant, który wymyśla mu legendę rosyjskiego pastuszka-sieroty. Tak zostaje synem pułku, Uldisem Kurzemnieksem, członkiem batalionu, który wchodzi w skład międzynarodowego Waffen-SS. Razem z SS-manami nasz - ośmioletni teraz - bohater uczestniczy w masakrach na Żydach i Białorusinach, potem jedzie na front wschodni. Chce przejść na stronę bolszewicką, ale nie daje rady.
Hitlerowska propaganda robi z niego najmłodszego nazistę Rzeszy: ma specjalnie uszyty mundur, broń, nawet czarny płaszcz SS. Występuje w propagandowych produkcjach Goebbelsa. W 1944 r. razem z Łotyszami-cywilami ucieka na Zachód przed nadchodzącą Armią Czerwoną (płyną Steubenem). W tym samym czasie jego ojciec - złapany podczas ucieczki - przechodzi Auschwitz i Dachau, potem wraca do domu, ale jego rodzina - jak sądzi - jest w całości zamordowana. Zakłada więc drugą, ma dzieci, umiera nie wiedząc, że syn przeżył.
Uldis trafia do Australii - ma niesamowite życie - jest cyrkowcem, włóczęgą, zmienia imię i skraca nazwisko, teraz jest już Aleksem Kurzemem, zakłada rodzinę, nikomu nic nie mówi o swojej przeszłości, jego pamięć kończy się zresztą na lesie. Z czasów „przed" przygarnięciem przez SS-manów zna tylko dwa słowa: Kojdanów i Panok. W latach 90-tych, chory na raka i pewien śmierci, postanawia dowiedzieć się, co znaczą. Idąc tropem tych wyrazów trafia na Białoruś.
Splot niesłychanych przypadków sprawia, że odnajduje w Mińsku swego brata - który tak, jak i on, był najstarszym synem, ale w drugiej rodzinie ojca. Razem jadą do Kojdanowa położyć kwiaty na wspólnej
mogile, gdzie wśród 1600 ofiar masakry leży matka Aleksa.
Teraz jest rok 2007. Na zaproszenie dziennikarzy „Gazety Wyborcxzej" Kurzem przyjeżdża do Polski i opowiada historię swojego życia - która jest kanwą książki.