Relacja z 'ENEMEFU: Noc Kina Czeskiego'
2005-12-05 00:00:00 | WrocławRelacja z 'ENEMEFU: Noc Kina Czeskiego'
Noc spędzona z kinem czeskim może się wydawać absurdem zbyt wielkim. Jednak filmy Petra Zelenki z przysłowiowym „czeskim filmem” nie mają wiele wspólnego. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, Czesi zazdroszczą Polakom kina. I to nie zazdroszczą nam kina moralnego niepokoju, filmów Wajdy czy Zanussiego, ale kina współczesnego. Jeśli nasze, marne najczęściej, kino tak ich fascynuje, to na jakim poziomie są ich produkcje? Pełni podobnych obaw, wybraliśmy się na ENEMEF Noc Kina Czeskiego w kinie Helios. Sala pełna nie była. Trudno oczekiwać, że ludzie masowo zaryzykują spotkanie z trzema filmami egzotycznego dla wielu reżysera. Tu i ówdzie słychać jednak było, że Zelenka nie jest postacią kompletnie nieznaną, a oczekiwaniom towarzyszyło pragnienie niespodzianek. „Opowieści o zwyczajnym szaleństwie” to zbiór kawałków czystego nonsensu, składających się na obraz współczesnego człowieka samotnego. Absurd ponownie zaprzęgnięto, aby pokazać rzeczy ważne i choć jest on bardziej natarczywy niż w „Roku Diabła”, nie drażni. Przygody Petra rozbawiają do łez a morał, choć wyraźny, chowa się pod warstwą komediową. „Guzikowcy” wydali nam się filmem najbardziej oryginalnym. To kilka historii o wspólnym mianowniku, którym są relacje międzyludzkie i elementy fabuł. Może to zabrzmi dziwnie, ale sądzimy, że umieszczenie w jednym filmie człowieka, który chce wysłać swoją spermę w kosmos i człowieka, który odgryza odbytem guziki w tapczanach, ma głęboki sens. Nie jest to sens metafizyczny, ale czysto filmowy. Zelenka stworzył szczególny klimat, dzięki czemu obraz płynie wartko a ww. dziwactwa wydają się w nim jak najbardziej normalne i przynależne tylko do niego. I choć, jak myślimy, nadmiar przytłacza, to cała noc z kinem czeskim wywarła na nas pozytywne wrażenie. Wychodząc z kina zastanawialiśmy się tylko, czego zazdroszczą nam nasi południowi sąsiedzi… Monika Sidorowicz (monika@dlastudenta.pl) |