U nas nie ma kanikuły
2004-07-18 00:00:00 | WrocławU nas nie ma kanikuły
To nietypowy uniwersytet. Nie ma stałych wykładowców, studentów ani gmachów. Zaczyna żyć tylko latem. - Dobra, będę - obiecuje prof. Adam Chmielewski. Przed chwilą wyszedł od rektora Latajki, teraz jedzie do drukarni, potem wpadnie do nas, porozmawiamy na "Gazetowym" tarasie. Na dwa dni przed inauguracją prof. Chmielewski, filozof i dyrektor Międzynarodowej Szkoły Letniej Uniwersytetu Wrocławskiego, biega jak w gorączce. Cała dyrekcja Szkoły to on i dr Dorota Drałus, politolog. Cały "rektorat letniej akademii" - dwa pokoje w Centrum Willy'ego Brandta przy ul. Strażniczej, komputer, telefon. Na tarasie wspominamy początki. Jak to było? 15 listopada 2002 roku, Aula Leopoldina, wielka uroczystość z okazji 300-lecia Uniwersytetu Wrocławskiego. Wśród gości prezydenci RP Aleksander Kwaśniewski i Republiki Federalnej Niemiec Johannes Rau. Prezydent Rau mówi: - Dobre sąsiedztwo trzeba pielęgnować. Trzeba usuwać stare przesądy, stereotypy i uprzedzenia. (...) Życzę nam, żeby nie cmentarze nas łączyły, ale uniwersytety, żeby łączyli nas młodzi ludzie. W przyszłym roku we Wrocławiu mógłby odbyć się uniwersytet letni, na którym polscy i niemieccy studenci mogliby uczyć się i dyskutować. A może dołączą do nich studenci ukraińscy? Więc zaczęli kuć żelazo, póki gorące. W ciągu kilku miesięcy prof. Chmielewski i dr Drałus opracowali koncepcję szkoły, zgromadzili pieniądze, przeprowadzili rekrutację. W lipcu ubiegłego roku do Wrocławia przyjechali pierwsi słuchacze Międzynarodowej Szkoły Letniej Uniwersytetu Wrocławskiego z Polski, Niemiec i Ukrainy. Profesor Chmielewski napisał list do prezydenta Raua. - Był zaskoczony, że tak szybko udało nam się uruchomić Szkołę - wspomina. - W czasie wystąpienia w naszym parlamencie powiedział, że spośród wielu spotkań w Polsce zapamiętał dwa, m.in. uroczystość we Wrocławiu z okazji 300-lecia Uniwersytetu. Czy nie warto tego robić? Szkoła ruszyła i rozwija się doskonale. Jutro przyjadą do Wrocławia następni słuchacze, studenci nie tylko z Polski, Niemiec i Ukrainy, ale i z Czech. W sumie 40 osób. Przez dwa tygodnie będą uczestniczyć w zajęciach szkoły. - 60 godzin wykładów i dyskusji - wylicza prof. Chmielewski. - Będziemy rozmawiali o ważnych i trudnych sprawach zjednoczonej Europy. O tym, co nas łączy i dzieli. Wśród wykładowców są znakomici uczeni z Polski i Niemiec. Jak pani widzi, na Uniwersytecie nie ma kanikuły. Inauguracja w poniedziałek, w Auli Leopoldinie. - Przy okazji chcemy pokazać im Wrocław i Dolny Śląsk - dodaje dr Drałus. - Niektórzy będą u nas już po raz drugi. [Gazeta] |