Uwaga na naciągaczy!
2004-05-30 00:00:00 | Wrocław
Imigranci zarobkowi z Polski przyjeżdżający do Anglii po 1 maja często padają ofiarami pośredników odpłatnie ofiarujących im pracę, której w rzeczywistości nie ma - dowiaduje się PAP w konsulacie RP, Zjednoczeniu Polskim oraz w redakcji największej gazety polonijnej "Dziennik Polski". Po rozszerzeniu 1 maja W. Brytania, obok Irlandii i Szwecji, otworzyła rynek pracy dla Polaków, ograniczając zarazem dostęp do świadczeń socjalnych i wprowadzając wymóg rejestracji. W ocenie Zjednoczenia Polskiego - największej organizacji polonijnej na Wyspach - liczba Polaków odwiedzających Anglię po 1 maja zwiększyła się o 10-20 proc. Na dworzec autobusowy Victoria przyjeżdża dziennie od 20-30 autokarów z Polski. Według niej, prasa polska stwarza nierealistyczne oczekiwania o powszechnie dostępnej pracy dla Polaków w Anglii. Jako przykład podaje dwuodcinkowy artykuł w darmowej gazecie "Metro" zatytułowany "Pracy w Anglii od metra". "Ogłoszenia o pracy w Anglii, które zamieszczają także tytuły prasowe uchodzące za poważne, podające numer telefonu komórkowego powinny być tak jak papierosy opatrzone ostrzeżeniem o szkodliwości dla zdrowia" - dodaje. "Dużo ludzi przyjeżdża do Anglii bez rozeznania, w ciemno, naiwnie sądząc, że tu wszystko jest dla nich przygotowane, że na dworcu autobusowym Victoria jest jakiś kiosk z tłumaczem, który będzie ich kierował do pracy. Tymczasem okazuje się, że nie ma tu żadnych namiotów, noclegowni ani tłumaczy. Dla wielu jest szokiem to, że są zdani na własne siły, że pracy trzeba szukać samodzielnie i że trzeba przy tym rozmawiać po angielsku" - podkreśla konsul Trafas. "Niektórzy z tych, co przyjechali po 1 maja, zaczynają wyjeżdżać. Przychodzą do nas i mówią, że są bez pieniędzy, proszą o pożyczkę na bilet lub zmianę rezerwacji. Takie przypadki odnotowujemy. Z pewnością liczba tych, którzy przyjechali i zostali, jest większa niż ta, która decyduje się na powrót" - ocenia Trafas. Według "Dziennika Polskiego", policja okręgu Thames Valley wszczęła dochodzenie w sprawie zorganizowanych gangów oferujących Polakom pracę na farmach w okolicach Slough w południowej Anglii. Polacy koczują tam w prymitywnych warunkach, są źle opłacani i żyją na łasce pośredników. |