Nowe ceny biletów MPK
2004-04-15 00:00:00 | WrocławWrocławian czeka komunikacyjna rewolucja. Zmienić się mają ceny biletów i ich rodzaje. Ma być drożej, ale lepiej. Drożej być musi, bo miastu potrzeba 10 milionów złotych, żeby wykonać budżet.
Kombinacji i propozycji jest wiele.
Wszystkie zostaną przedstawione radnym na najbliższej sesji już za
tydzień, 22 kwietnia. To od nich będzie zależało, który wariant podwyżki
przyjmą. I jakie rodzaje biletów zaakceptują. A w planach jest między
innymi podwyżka ceny biletu jednorazowego o 20 groszy. Oznacza to, że za
przejazd tramwajem zamiast dotychczasowych 2 zł kosztowałby 2,20 zł. A
bilet normalny na linię pospieszną nie 2,80, ale 3 zł.
- W
niektórych wariantach proponujemy podniesienie cen biletów okresowych, a
pozostawienie bez zmian cen biletów jednorazowych. I na odwrót -
opowiada Zbigniew Komar z Urzędu Miejskiego. - Każda symulacja pokaże
radnym, ile miasto może na danej podwyżce zarobić. Przy wariancie
najtańszym już po pół roku udałoby się zyskać około 10 mln zł. Tyle
akurat jest nam potrzebne, żeby wykonać założenia tegorocznego budżetu.
Z
kiosków zniknąć miałyby też dotychczasowe bilety miesięczne. Ich
miejsce zajęłyby bilety okresowe: pięcio-, dziesięcio-, trzydziesto-,
sześćdziesięcio- i dziewięćdziesięciodniowe. - Chcemy, żeby bilet był
ważny od daty wskazanej przez pasażera - mówi Komar.- Oczywiście cena
biletu byłaby zależna od jego okresu. Im dłuższy czas, tym tańszy bilet.
Wśród propozycji urzędników jest również podwyżka ceny biletu
jednodniowego z 6,60 na 9 zł.
Wrocławianie nie mają jednak co marzyć
o opłacie za przejazd przez kilka godzin. - Musielibyśmy wymienić
kasowniki w autobusach i tramwajach, tak żeby wszystkie wybijały
dokładną godzinę. A na to nas nie stać - ocenia dyrektor.
Nowatorskim
rozwiązaniem ma być wprowadzenie tzw. biletu aglomeracyjnego.
Przeznaczony byłby on dla mieszkańców spoza Wrocławia, którzy pracują w
stolicy Dolnego Śląska. Dyrektor Komar podaje przykład: mieszkaniec
miejscowości położonej od Wrocławia około 50 kilometrów płaci za bilet
kolejowy średnio 160 zł. Urząd chce, żeby - za zgodą kolei - płacił za
niego 25 procent taniej, czyli ok. 120 zł, ale równocześnie musiałby
kupić bilet aglomeracyjny, też z 25-proc. zniżką - za 66 zł. W sumie za
bilet kolejowy i miejski płaciłby około 190 zł w miesiącu.
- Jesteśmy już po wstępnych rozmowach z dyrekcją PKP. Czekamy na decyzję Warszawy - przekonuje Komar.
Zmianami
w komunikacji już w przyszły czwartek zajmą się miejscy radni. Na jaki
wariant się zdecydują, na razie nie wiadomo. Jeszcze w środę większość z
nich nie znała planów urzędników. A te, jeśli zostaną uchwalone, mają
obowiązywać od lipca tego roku.
[Gazeta Wyborcza]