Transakcja miłosna - Miłostki Archanioła Michała - recenzja spektaklu
2021-09-01 20:13:23 | WrocławZapewne niejedna osoba zgodzi się ze stwierdzeniem, że goście w domu bywają problemem. Choć wiemy o ich wizycie, a więc możemy odpowiednio przygotować się na ich przybycie, to jednak poziom stresu jest porównywalny chociażby do najważniejszego egzaminu w życiu. Sprawa może skomplikować się jeszcze bardziej, kiedy do owych zaproszonych mamy niemały interes. Należy ich wtedy ugościć w najlepszy możliwy sposób, a i swoim zachowaniem pokazać, że zależy nam na ich dobrym samopoczuciu. A co jeśli gospodarzem byłby książę, zaś odwiedzającym właściciel pewnego zamku? Co może pójść nie tak przy spotkaniu dwóch ważnych osobistości? Przekonajcie się sami, czytając recenzję spektaklu z Teatru Nowy Świat o interesującym tytule: „Transakcja miłosna – Miłostki Archanioła Michała”. Sztuka grana była na deskach Teatru Współczesnego we Wrocławiu.
Zobacz zdjęcia z próby przed premierą spektaklu >>
Wielowątkowość
W opisie spektaklu czytamy, iż założeniem reżysera, czyli Krzysztofa Kopki, była chęć rozprawienia się ze współczesnością oraz z historią i polskimi mitami. Tak też było, choć większość tematów była potraktowana bardzo symbolicznie. Nie zabrakło popularnych, a przy tym kontrowersyjnych treści, dotyczących chociażby środowiska LGBT. Głównym celem nie była jednak prezentacja miłości osób homoseksualnych, bo pojawiły się też zdania o równouprawnieniu kobiet, walce o lepszą przyszłość i niegodnym traktowaniu tak zwanej płci pięknej. Stykamy się także z nieudolnymi rządami władcy, który siebie stawia na pierwszym miejscu, a jego doradcy muszą dbać o dobro kraju. W ciągu godziny zostało przedstawionych wiele wątków, które mogłyby skłonić odbiorcę do przemyśleń. Pytanie tylko, czy w tym całym zamieszaniu i próbie opowiedzenia o wszystkich istotnych sprawach, cokolwiek zostało w pamięci widza?
Z pewnością we wspomnieniach pozostanie scenografia oraz kostiumy, przygotowane przez Ewę Wodecką. Gdy na scenie pojawiają się pierwsi aktorzy, prezentują się w kolorowych strojach prosto z epoki barokowej. Charakterystyczne peruki, białe rajtuzy i bogate zdobienia dopasowały się do czerwonej kurtyny. Nie można także zapomnieć o Stolniku (Tadeusz Ratuszniak), który odgrywał rolę sarmaty. Długie, białe wąsy były na swoim miejscu, a kontusz przepasany pasem odzwierciedlał rzeczywistego wojownika. To, co mogło przeszkadzać i nie pasować do wykreowanej aury, to wielka pufa, a może bardziej poduszka. Od czasu do czasu ktoś na niej zasiadał, jednak jej wygląd kompletnie odbiegał od reszty wystroju. Na szczęście aktorzy skupiali uwagę na sobie do tego stopnia, iż można by odpuścić ten jeden mało trafny element.
Zwrot akcji
W rolę księcia Radziwiłła wciela się Krzysztof Zych. Pozycję ma wysoką, choć tak naprawdę nie potrafi sam zarządzać swoimi dobrami. Jest rozkapryszonym, niesfornym, dużym dzieckiem, goniącym za chwilowymi pragnieniami. Na szczęście, jak każda szanowana osoba, ma swoich doradców. U jego boku posłusznie obowiązki wypełnia Afrodyta, czyli Aleksandra Dytko. Jest dla niego nianią, która nawet rajtuzy musi mu ubrać, a co dopiero mówić o innych podstawowych potrzebach. Nie jest sama, bo książę ma także swojego spowiednika, księdza, konferansjera i drugiego gospodarza domu – Sorokę, czyli Mariusza Bąkowskiego.
Afrodyta wraz z Soroką starają się robić dobrą minę do złej gry, choć widzą wyraźnie, jak wielką rolę muszą odgrywać, by zachować pozory dobrego władcy. Kiedy do zamku przybywa Stolnik z żoną Amelią (Anna Kieca), zaczynają się prawdziwe komplikacje. Radziwiłł upodobał sobie Amelię, a przynajmniej tak było po ich pierwszym spotkaniu. Wraz z rozwojem wydarzeń dowiadujemy się, że strzała amora faktycznie wystrzeliła ale trafiła zupełnie inną osobę – Stolnika. Intryga z wymyślonym listem od Archanioła Michała, sekretne spotkanie i próba rozkochiwania w sobie żony zaproszonego gościa, legły szybko w gruzach. Prawdziwe uczucie połączyło Radziwiłła i Stolnika, którzy zrzuciwszy z siebie szaty książęce i strój sarmacki, wyjechali w długą podróż. Ot, taka historia. Przecież serce nie sługa, prawda?
Aktualne problemy
Bez wątpienia spektakl został przygotowany przez profesjonalistów. Widać to zwłaszcza w monologach, kiedy barwny kostium przestaje mieć znaczenie, a widz skupia się na słowach i przekazie. Spektakl porusza ważne tematy, jednak długość jego trwania powoduje utracenie wartości poszczególnych elementów. Moment, w którym Amelia marzy o równouprawnieniu, zdecydowanie powinien wybrzmieć głośniej. Może by tak wydłużyć czas sztuki, by mieć przestrzeń do rozpoczęcia i zakończenia wszystkich wątków? A może skupić się na tylko na jednej historii i to właśnie na niej oprzeć najważniejsze myśli? Nie jest to oczywiście żaden zarzut w stronę grupy, bo swoją pracą pokazali, że nie są im obojętne zdarzenia, które dzieją się w kraju. Nad występem można by jeszcze popracować, choć nie od strony warsztatu aktorskiego, a od sedna samego morału. Przedstawienie kończy się monologiem Amelii, lecz urywa się dość szybko, na scenę wchodzi reszta załogi, by ukłonić się publiczności, a przez to brakuje czasu na zrozumienie, że to się właśnie skończyło. Chwila oddechu bardzo by się przydała.
Niemniej, „Transakcja miłosna – Miłostki Archanioła Michała” to sztuka teatralna, która swoją wielowątkowością, dotyka istotnych rzeczy. Jeśli dalej trzeba o nich mówić, to chyba problem jest o wiele głębszy, niż mogłoby się wydawać.
Klaudia Kowalik
fot. Krzysztof Zatycki