Syrena. Anatomia miłości - recenzja spektaklu
2022-09-12 12:43:00 | Wrocław„Syrena. Anatomia miłości” to nowy spektakl Wrocławskiego Teatru Współczesnego. Reżyserka Daria Kopiec podejmuje w nim problem bezwarunkowej miłości i pragnienia bycia kochanym/kochaną, który zaczerpnięto z opowiadania „Syrena” z tomu „Ministerstwo moralnej paniki” Amandy Lee Koe.
Choć faktycznie tytułowa, mitologiczna istota pojawia się na scenie kilkukrotnie, to wcale nie ona jest tu najważniejsza. W naturalny sposób przyciąga najwięcej uwagi, ale jest raczej pretekstem do opowiedzenia kilku historii o postaciach związanych z nią bardziej, mniej albo wcale.
Historia łączy i przeplata ze sobą wątki bohaterów, których łączy tęsknota za tym co było, poszukiwanie lepszego jutra, marzenia o bliskości i obawy przed tym co nadejdzie. Twórcy odważnie i z pomysłem łączą wyraźne odwołania do mitologii i klasycznego podejścia do syren z aktualnymi problemami reprezentantów różnych klas społecznych i pokoleń. Jest to zatem spektakl z bohaterami, w których przeglądać mogą się zarówno oczytani i wszechstronnie wykształceni widzowie jak i ci, którym z teatrem nie zawsze jest po drodze, ale pragną zobaczyć coś ciekawego. Każdy dostanie tu tyle, na ile sam sobie pozwoli na danym etapie życia.
Na scenie dzieje się wiele, bo dostajemy nie tylko dialogi i monologi (czasem smutne, czasem zabawne), ale także piosenkę i naprawdę dużo tańca, który wydaje się być improwizowany (niczym w dyskotece), a poszczególni aktorzy poprzez ruch sceniczny pokazują charakter równie mocno co w kolejnych rozmowach.
Wszystko to zostało okraszone absolutnie fantastyczną muzyką, którą na żywo grają Aleksandra Gronowska i Michał Litwiniec, posługując się dość nietypowymi instrumentami. Ich występ nie tylko dodaje do aktorskich popisów muzykę ilustracyjną, ale też potrafi często wychodzić na pierwszy plan. Widzowie, którym historia nie przypadnie do gustu, nadal wysłuchać mogą pięknego koncertu na najwyższym poziomie.
Oszczędna jest scenografia, stylizowana na bar, ale dosłownie błyszczy w niej drugi plan, na którym często przebywają poszczególni członkowie obsady. Jeśli o bohaterów chodzi, to można odnieść wrażenie, że część jest tu wepchnięta na siłę, bez żadnego wpływu na historię, ale do samego aktorstwa nie mamy żadnych zastrzeżeń. Zespół WTW to obecnie zgrabnie wyważone połączenie młodości z doświadczeniem, a widzowie mogą już śledzić poczynienia nowych twarzy w kolejnych realizacjach.
„Syrena. Anatomia miłości” należy do najkrótszych z nich. Spektakl trwa jakieś 70 minut, co dla niektórych będzie wadą, bo historia kończy się gdy myślimy, że nadeszła pora na przerwę, ale my traktujemy to jako zaletę, pamiętając o przypadkach, gdy twórcy bez sensu przeciągali swoje dzieła. Obrana forma powinna wystarczyć, byście sprawdzili jak ładnie prezentuje się tytułowa syrena, uwodząc wszystkich śpiewem, a jednocześnie przypominając o drapieżnej naturze swych sióstr.
Michał Derkacz
fot. Natalia Kabanow/materiały WTW