"Lacrimosa" - obłędny spektakl o obłędzie
2006-06-16 15:06:13 | WrocławW dzień po sromotnej porażce z Ekwadorem (tak, w Kulturze też nie omijamy tematyki mundialowej), gdy otarłem już resztki łez z policzka, moja dziewczyna przemówiła do mnie: „Dość tego! Idziemy się odchamić! Do teatru marsz!". Gdy zniszczyłem już stojącą przy mnie piramidkę z puszek, opróżniłem popielniczkę, a spod sterty pustych opakowań po chipsach wygrzebałem buty, udałem się do świątyni kultury. I zamiast największej jak dotąd rewelacji rozgrywek (Trynidad remisujący ze Szwecją) obejrzałem... rewelacyjną sztukę.
„Lacrimosa" w reżyserii Grzegorza Brala - bo na tę sztukę zostałem wyciągnięty- to opowieść o szaleństwie. Ale nie o szaleństwie, które nawiedziło Pawła Janasa w noc poprzedzającą ogłoszenie składu na Mistrzostwa Świata, lecz o szaleństwie, do którego zdolny jest człowiek w sytuacjach ekstremalnych. Oparta na powieści Andrzeja Szczypiorskiego „Msza za miasto Arras", cofa nas do roku 1485, w którym owo francuskie miasto zostało zaatakowane przez zarazę. Zmarła wtedy połowa mieszkańców, a ci, którym udało się ocaleć, niejednokrotnie przeżyli kosztem innych.
W trzy lata po zarazie mieszkańcy postanowili wskazać i zniszczyć metafizyczne zło, które sprowokowało ich do okrucieństw. Odnaleziono je oczywiście wśród „obcych", „innych"- najpierw wymordowano Żydów, następnie wzięto się za „czarownice". Jedna piąta miasta stała się ofiarą już nie zarazy, ale zwykłych uprzedzeń, zacofania i głupoty.
„Lacrimosa" to trzecia sztuka powstałej na przełomie 1996 i 1997 roku grupy „Teatr Pieśń Kozła". „Teatr Pieśń Kozła" jest niespotykanym zjawiskiem w polskim teatrze. Z własnym niepowtarzalnym stylem, wypracowaną przez siebie techniką pracy wyrósł na jednego z najbardziej interesujących i najważniejszych przedstawicieli nowej polskiej awangardy teatralnej. Został też już dostrzeżony i nagrodzony m. in. na 46. Kaliskich Spotkaniach Teatralnych w maju 2006 roku.
W „Lacrimosie" to choreografia, nie słowo jest elementem wyrażającym wszelkie emocje - nienawiść, pożądanie, żal, strach. W połączeniu z muzyką (elementy „Requiem" W. A. Mozarta) powstaje niesamowity, wciągający efekt wprawiający widza w niemal ekstatyczny stan. Pojedyncze jęki, krzyki, recytacje sprawiają, iż ciarki przechodzą po plecach, buduje się atmosfera napięcia i niepewności. Oglądając spektakl, ma się wrażenie uczestnictwa w jakimś rytuale, obrzędzie religijnym. Widownia i aktorzy zaczynają tworzyć jedność, ogarnia ich uczucie mistycyzmu, tajemniczości i podniosłości. Nie jest to zupełny przypadek. „Lacrimosa" bowiem inspirowana jest kultem Anastenariów - kultem o starogreckim rodowodzie, którego praktykujących nazywa się „tymi, którzy chodzą po ogniach".
Aktorzy - sprawiający wrażenie nieobecnych, pogrążeni we własnym świecie, skupiający się wyłącznie na grze, zdający się zmysłowo wykraczać poza scenę, patrzący na widownię, ale nie widzący jej - są świetnym dopełnieniem tej atmosfery.
Spektakl Brala wydaje się być spektaklem kompletnym, w pełni dopracowanym. Każdy ruch, gest, słowo, odgłos jest potrzebny, każdy oddziałuje na widza, wzbudza jego określone emocje, wprowadzając go w swoisty trans. Nawet miejsce spektaklu - wysklepiony, gotycki refektarz - wydaje się idealnie dobrane, by widz miał poczucie uczestnictwa w religijnym obrzędzie, którego efektem może być tylko i wyłącznie katharsis.
Oto prawdziwe zwycięstwo teatru.
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)
--------------------------------------
"Lacrimosa", reż. Grzegorz Bral, kostiumy Cristina Conzalez, Teatr Pieśń Kozła, ul. Purkyniego 1