Kolejny sukces Opery Wrocławskiej
2007-10-26 10:46:16 | WrocławEwa Michnik decydując się na realizację wielkiego rosyjskiego, narodowego eposu wykazała się ogromna odwagą, ponieważ jest to dzieło dla Rosjan o takiej samej proweniencji jak dla nas Polaków „Pan Tadeusz”. Jest to opowieść oparta na faktach historycznych i mówi o siedmioletnim panowaniu Borysa Godunowa, którego wybrano na cara po krwawych rządach Iwana IV. Miał być on wyzwolicielem ludu, a okazał się być najgorszym tyranem i de facto twórcą „Wielkiej Smuty”. Obalony zostaje w końcu przez wspieranego przez Polaków Dymitra, któremu historia nadała przydomek Samozwańca. Jego czyny miały być dyktowane miłością do Maryny, pochodzącej z Polski, wyrachowanej szlachcianki, gdyż u Musorgskiego Polska jest symbolem zgniłego Zachodu, z jednej strony wyzbytego z moralności (akt polski), z drugiej zaś pociągającym.
Dzieło Aleksandrowa jest przesycone wręcz mnogością symboli i kontekstów. Akcje umieszcza na początku XX wieku, w czasie rewolucji bolszewickiej, co jest dość oklepanym zabiegiem postmodernistycznym, ale w tym przypadku dał nader interesujący efekt. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się na dworcu kolejowym, stylizowanym na połączenie murów Kremla i Mauzoleum Lenina. Na nim właśnie spłatają się ze sobą losy bohaterów, zwykłych ludzi. Ławki peronu raz są „areną” wielkich manifestów politycznych, raz libacji alkoholowych, innym zaś razem miłosnych scen. Trzeba przyznać również, że bardzo pomysłowym było wykorzystanie wagonów i platform kolejowych, które wjeżdżając na scenę stawały się miejscami akcji kolejnych epizodów, jak wspaniała scena w sali tronowej, czy miłosnych zalotów między Dymitrem a Maryną. Wszystkie inscenizacyjne zabiegi reżysera i scenografa dały bardzo dobry, monumentalny efekt, momentami nawet przytłaczający.
W operze jednak najważniejszy jest jednak śpiew i muzyka. Fantastycznie zaprezentowali się, sprowadzony ze Staadsoper w Wiedniu Janusz Monarcha w roli tytułowej, jego cudowny, miękki bas wręcz urzekał swą melodyjnością, jego Borys kipiał emocjami, złożonością charakteru (fantastyczna scena „walki” z wyrzutami sumienia). Sądzę jednak, że nie pokazał wszystkiego na co było go stać. Doskonali byli również Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak w roli Maryny oraz Leonid Zachozajew w roli Dymitra. Całości dopełniała świetna muzyka prowadzonej przez Ewę Michnik orkiestry oraz kostiumy, szczególnie Maryny, które doskonale podkreślały charakter postaci oraz Dymitra, interesująco prezentowały jego ewolucję, autorstwa Małgorzaty Słoniowskiej.
Spektakl Aleksandrowa jest kolejnym sukcesem wrocławskiej Opery. Jest to dzieło jednak nazbyt przesycone symboliką i wątkami, co niestety powoduje, że przekaz się rozmywa i staje się nieklarowny. Pośród wielu doskonałych pomysłów, wręcz innowacyjnych pojawiają się rozwiązania sztampowe, jak chociażby białe, skórzane kanapy. Wszystkie niewielkie niedociągnięcia rekompensują doskonali soliści, świetna choreografia i wspaniała muzyka Musorgskiego.
Piort Schmidt
piotr.schmidt@dlastudenta.pl
Uwaga! Na najbliższe spektakle 26 pażdziernika o 19.00 i 28 pażdziernika o 17.00 studenci za okazaniem legitymacji mogą kupić bilety za jedyne 10 zł. Zapraszamy serdecznie!!!
Kasa w Hali Stulecia czynna na godzinę przed spektaklem.