Recenzje - Teatr

Klata nakręca pomarańczę

2007-02-09 14:19:02 | Wrocław

 "Nakręcana pomarańcza" to jedna z najbardziej intrygujących sztuk, które można obejrzeć na deskach wrocławskich (i nie tylko) teatrów.

Przedstawienie wg antyutopijnej powieści Anthony'ego Burgessa wydanej w 1962r. niczym nie traci na swojej aktualności na początku XXI w. Wszystko dzięki sprawnym zabiegom reżyserskim Jana Klaty. Stworzył on bardzo przenikliwe studium na temat odpowiedzialności społecznej w związku z jej przyzwoleniem na kłamstwo i manipulację w życiu publicznym. Pomniejszył nieco problematykę genezy zła, uprościł wątki dotyczące ludzkiej emocjonalności, wpływu wiary na nasze życie (i jej nieustanną walkę ze złem). W tych kwestiach dał w ten sposób publiczności możliwość różnorodnej interpretacji i odpowiedzi na stawiane pytania.

Wszystko zaczyna się przy długim barowym stole, gdzie Alex (Eryk Lubos) i jego "drużyna" sączą napoje wyskokowe w towarzystwie dwóch staruszek. Przygotowują się do kolejnego wypadu na miasto. Wkrótce będą siać popłoch, zniszczenie i gwałt wśród zwykłych, spokojnych mieszkańców. Zło i agresja jest w zasadzie sensem ich życia, a właściwie jedynym wyborem, jaki mieli okazję dokonać w swym życiu. Trudno powiedzieć czy mieli inne jakieś alternatywy - zastajemy ich w takim położeniu, z którego trudno się wycofać - degrengolada moralna postąpiła zbyt daleko.

Przez następne kilkanaście minut oglądamy więc ich destrukcyjną działalność. Przybiera ona nieco karykaturalny wymiar. Podobnie jak wygląd naszych bohaterów: poprzebieranych w obcisłe spodnia, z ochraniaczami na rękach i kolanach oraz odsłoniętymi torsami, wyglądają zupełnie jak gladiatorzy z walk zapasów popularnych w Stanach Zjednoczonych. Bardzo udany chwyt reżysera: uniknął on odniesień do naszej lokalnej rzeczywistości i nie nałożył na aktorów dresowych bluz, złotych łańcuchów itd. Chciał zrobić uniwersalną sztukę i to m.in. dzięki temu się udało. Niszczycielska twórczość bandy przypomina wrestlingowy show, jaki znamy z przekazów telewizyjnych. W większości z walk ulicznych biorą udział mimowie z Pantomimy Wrocławskiej. Klata zrezygnował z naturalizmu (kolejny plus) i na scenie leje się krew, która w normalnych warunkach musiałaby popłynąć strumieniami.

Jednocześnie delikatnie podsuwany jest nam obraz głównego bohatera, wspomnianego przywódcy grupy - Alexa (przez cały dwugodzinny czas trwania przedstawienia nie schodzi praktycznie ze sceny). Nie jest to postać o złożonej konstrukcji psychologicznej. Nie można mu jednak odmówić wyrazistości. Bez wątpienia wybija się ponad przeciętność swoich kompanów. Fascynuje go muzyka klasyczna, która zdaje się jako jedyna uspokajać jego buntowniczy charakter przed kolejnym wybuchem. Alex często mówi o jakichś bliżej nieokreślonych ideach, stara się zdefiniować swoje emocje. Mówi o tym w tym samym języku, co jego koledzy: mieszance języka potocznego z wielką ilością neologizmów. Nie wychodzi poza nich także w swoich działaniach. Co prawda to on steruje tymi poczynaniami. Można wręcz powiedzieć, że przypomina twórcę, którego materiałem i głównym wytworem pracy jest zło. Kompanów traktuje jak narzędzia. Ci wyczuwają to podświadomie i w końcu decydują się rozstać ze swoim wodzem, zdradzając go po jednym z napadów, w którym ginie niewinna osoba.

Rozpoczyna się druga część sztuki, do której można mieć najwięcej zastrzeżeń. Akcja ulega schematyzmowi, na który skazana była od początku. Trudno było bowiem w przypadku "Nakręcanej pomarańczy" wymyślić takie rozwiązanie, które zaskakiwałoby oryginalnością. Alex trafia do więzienia. Tam toczy walkę z jedynym już tylko pytaniem: "co teraz?", które zadaje nieustannie z więziennej ambony kapelan (bardzo dobry Zdzisław Kuźniar). Oczywiście chce wydostać się na wolność bez względu na wszystko. Decyduje się poddać resocjalizacyjnemu eksperymentowi. W jego rezultacie nie jest w stanie czynić zła. Jego wolność w zakresie wyboru: dobro czy zło zostaje ograniczona. "Uleczony" Alex wychodzi na wolność, żeby spotkać się z zemstą swoich dawnych ofiar (kolejne uproszczenie). Odtrącony przez i sponiewierany przez wszystkich (także przez rodzinę) ponownie przestaje budzić zainteresowanie kogokolwiek (uwaga ta głównie kierowana jest pod adresem państwa - systemu). Zostaje jeszcze wykorzystany do politycznej rozgrywki. Udaje się na kolejną terapię, która ma na celu znieść skutki pierwszej. Zabieg udaje się i Alex powraca do punktu wyjścia, czyli podłużnego baru, przy którego przeciwległych końcach siedzą dwie dobrze nam znane staruszki.

Historia skutecznie wytraca swój dynamizm, co zmniejsza siłę rażenia spektaklu. Pretensji tych jednak nie można kierować do Klaty. Reżyser ze swojego zadania wywiązał się należycie: od strony formalnej sztuka nadal trzyma wysoki poziom. Szczególnie mocne są sceny zwłaszcza w teatrze, gdzie Alex pokazywany jest szerszej publiczności po eksperymencie oraz moment ukrzyżowania. Nadal zachwyca nas doskonała oprawa muzyczna.

"Nakręcaną pomarańczą", której premiera miała miejsce w 2005r., Jan Klata udowodnił, że zasługuje na miano jednego z czołowych reżyserów teatralnych w Polsce. Być może stwierdzenie to jest nieco na wyrost, bo artysta ten ze względu na swój młody wiek będzie popełniał zapewne sporo błędów i czekają go sztuki nieudane. "Nakręcana pomarańcza" nie jest wolna od błędów, ale na pewno nie kiepska.

Krzysztof Lupiński
(krzysztof.lupinski@dlastudenta.pl)


Słowa kluczowe: nakręcana pomarańca, jan klata, wrocławski teatr współczesny
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • Nakręcana pomarańcza [0]
    KaSiOrA
    2008-09-10 16:12:02
    Super recenzja. Mam tylko zastrzeżenie co do ostatniego zdania, bo mi osobiście bardzo sie podobala Nakrecana Pomarancza, ale to kwestia gustu :)
Zobacz także
Kolejność fal
Kolejność fal - recenzja spektaklu Wrocław

Wrocławski Teatr Współczesny zrealizował nagrodzoną sztukę Filipa Zawady.

Misiaczek
Misiaczek - recenzja spektaklu Wrocław

Scena Wrocławskiego Teatru Lalek zamienia się w las, w którym mały miś nie może zasnąć.

Pierwsze razy
Pierwsze razy - recenzja spektaklu studenckiego [AST Wrocław] Wrocław

Oceniamy przedstawienie w reżyserii Jakuba Krofty.

Polecamy
Andronicus - Synekdocha - recenzja spektaklu

Zobacz, jak rodzi się okrucieństwo w nowym spektaklu Teatru Pieśń Kozła.

Nie ksiąÅźka zdobi człowieka
Nie książka zdobi człowieka - recenzja spektaklu

Oceniamy spektakl komediowy Teatru Kwadrat w Warszawie.

Polecamy
Ostatnio dodane
Kolejność fal
Kolejność fal - recenzja spektaklu Wrocław

Wrocławski Teatr Współczesny zrealizował nagrodzoną sztukę Filipa Zawady.

Misiaczek
Misiaczek - recenzja spektaklu Wrocław

Scena Wrocławskiego Teatru Lalek zamienia się w las, w którym mały miś nie może zasnąć.

Popularne
Zmarł Dariusz Siatkowski
Zmarł Dariusz Siatkowski

11 października, w wieku 48 lat, zmarł znany polski aktor, Dariusz Siatkowski. Przyczyna śmierci nie jest znana, jak poinformował Teatr im. Jaracza w Łodzi, gdzie przez ostanie lata pracował aktor, śmierć nastąpiła nagle w jednym z hoteli poza Łodzią.

W przeddzień czegoś większego
W przeddzień czegoś większego

Z Bartoszem Porczykiem - zwycięzcą Przeglądu Piosenki Aktorskiej w 2006 oraz twórcą spektaklu "Smycz", która stała się ważnym wydarzeniem na kulturalnej mapie Wrocławia - o pracy w teatrze i planach na przyszłość rozmawia Marcin Szewczyk.

"Gry" na wielu poziomach
"Gry" na wielu poziomach

W 1988 roku w jednym z izraelskich kibuców 11 mężczyzn zgwałciło 14-letnią dziewczynkę. W późniejszym procesie sądowym jedynie 4 spośród nich zostało uznanych winnymi i skazanych na karę pozbawienia wolności.