Recenzje - Teatr

Anty-gone TRYPTYK - recenzja spektaklu

2018-11-29 15:22:19 | Wrocław

Ostre, ciężkie brzmienia połączone z subtelnym baletem i śpiewem operowym, a to wszystko na jednej scenie – Teatru Polskiego. Teatr Pieśni Kozła wciąż podnosi poprzeczkę i nie przestaje zaskakiwać. Recenzujemy spektakl "Anty-gone TRYPTYK".

Anty-gone TRYPTYK

Niejeden reżyser ma w swojej głowie taki tekst dramatu, o którego wystawieniu marzy, a jednocześnie czeka, czasami latami, by w końcu zmierzyć się z nim na scenie. Takim marzeniem była dla Grzegorza Brala  "Antygona” Sofoklesa, którą teraz - po ponad dwudziestu latach prowadzenia Teatru Pieśni Kozła postanowił zrealizować. Jak to z arcydziełami dramaturgii światowej bywa na pewno nie było to zadanie proste, lecz jak się okazało 22 listopada (w dniu premiery) nie niemożliwe.

Reżyser podzielił spektakl na trzy części stąd w tytule podkreśla, że ma on formę  tryptyku. Każda z nich mogłaby być traktowana jako odrębne dzieło, a to za sprawą zupełnie różnych środków po jakie sięgnęli twórcy. To co stanowi spoiwo, to przede wszystkim losy tytułowej bohaterki – Antygony i jej oprawcy – Kreona. Stosunek do kary, jaką musi ponieść zostaje przedstawiony już w samym tytule „Anty-gone”. Jak tłumaczy Bral, w krótkim wprowadzeniu, nazwa nie jest użyta przypadkowo. "I was anti, so I am gone” – ponieważ byłam przeciwko, nie ma mnie. Stanąć w opozycji w zgodzie z własnym sumieniem jest równoznaczne z byciem skreślonym, wypartym ze świata, w którym nie ma miejsca na litość. 

Ten świat pozbawiony skrupułów ukarze się w pełni w pierwszej części spektaklu nazwanej „Siedem bram Teb”. Ciężka i głośna heavy metalowa muzyka grana na żywo, a także stroje utrzymane w mrocznej, czarnej kolorystyce pokazują agresywny, niebezpieczny wręcz demoniczny obraz Kreona, jako władcy absolutnego. Obok niego stoją wierni podwładni, którzy  uderzając rytmicznie w ogromne bębny manifestują swoją siłę. Widz odnosi wrażenie przytłaczającego chaosu, z którego nie ma ucieczki. Aktorzy skumulowani są w jednym miejscu, które przypomina więzienną celę, wyraźnie oddzieloną kolczastym drutem od pozostałej części sceny.

Zupełnie inny obraz zastajemy po przerwie w drugiej części spektaklu nazwanej "Anty-gone”. Tym razem głos oddany jest głównie kobietom. Ośmioro operowych wokalistów wraz z wiolonczelistką tworzą akompaniament – tło do choreografii autorstwa Melanie Lomoff, na której opiera się druga odsłona spektaklu. Pierwszy plan oddany jest tancerzom, którzy  pojawiają się w kolejnych etiudach w różnych konfiguracjach. Nie bez  powodu nie ma tutaj zbędnej scenografii, kostiumów, czy rekwizytów. 

Tancerze ubrani są skromnie, co uwydatnia ich cielesność i nie krępuje ruchów. Piękne, zgrabne, proporcjonalne ciała zarówno kobiet, jak i mężczyzn stanowią kontrast do masywnych, ciężkich strojów, które widzieliśmy w pierwszej części. Patrząc na tą scenę oczami Antygony, jej świat wydaje się jeszcze bardziej bezbronny i niewinny, ale także wyzwolony spod ucisku władzy. Kolejne sekwencje oddzielone są od siebie poprzez światło, a także przez zmieniające się projekcje. To one wyznaczają przestrzeń po której z niezwykłą precyzją i lekkością poruszają się performerzy. W tej części na równi z ruchem scenicznym kluczową rolę pełni muzyka skomponowana przez Macieja Rychłego. Chóralne pieśni w połączeniu z obrazem dają poczucie harmonii i piękna. 

Trzecia część nazwana przez twórców „Ekstazą” trwa najkrócej, bo tylko dwadzieścia minut. Jest to zderzenie dwóch światów. Pierwszy widziany oczami Kreona i drugi z perspektywy Antygony. To eksplozja emocji, pojedynek, w którym każda ze stron przedstawia swoje racje, ale ostatecznie kończy się klęską głównej bohaterki. Kobiety zostają zgładzone przez swojego oprawcę, co pokazane jest już w samej symbolice kolorów. Unoszący się w powietrzu biały puch pierzy stopniowo opada i zostaje spryskany czerwoną cieczą. Scenę pokrywają kobiece ciała, jedno obok drugiego. Wszystko powoli wygasa.  Zostajemy z obrazem krwawego pola bitwy.

Każda z tych trzech odsłon przez słowo, muzykę i obraz, które nawzajem się dopełniają, tworzy jedno, spójne arcydzieło.  Biorąc pod uwagę jak różnorodne środki artystyczne zostały użyte przez twórców bez wątpienia było to nie lada wyzwanie dla całego zespołu.  Tym bardziej, że tych trzydziestu artystów to zarówno performerzy, wokaliści, śpiewacy operowi, instrumentaliści i tancerze, m.in. z Polski, Japonii, Niemiec, Francji, Włoch i wielu innych państw. Współpraca z tak różnorodnym zespołem specjalizującym się w odmiennych dziedzinach artystycznych nie byłaby możliwa bez osób, które potrafią nad tym zapanować.

Obok reżysera na pewno na uwagę zasługuje przywołany już Maciej Rychły, Radosław Nowakowski, Alicja Bral, czy wybitna choreografka z Francji - Melanie Lomoff, występująca na najważniejszych scenach Europy, ale doskonale znana też z Brave Festival. Miejmy nadzieję, że artyści jeszcze nieraz w tym składzie podejmą współpracę i że kolejne eksperymenty będą równie udane.

Marta Hanusiak

fot. Mateusz Bral, Teatr Pieśń Kozła

Słowa kluczowe: Teatr Pieśni Kozła, ocena, przedstawienie, 2018
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Kolejność fal
Kolejność fal - recenzja spektaklu Wrocław

Wrocławski Teatr Współczesny zrealizował nagrodzoną sztukę Filipa Zawady.

Misiaczek
Misiaczek - recenzja spektaklu Wrocław

Scena Wrocławskiego Teatru Lalek zamienia się w las, w którym mały miś nie może zasnąć.

Pierwsze razy
Pierwsze razy - recenzja spektaklu studenckiego [AST Wrocław] Wrocław

Oceniamy przedstawienie w reżyserii Jakuba Krofty.

Polecamy
Białe małÅźeństwo - Teatr Polski Wrocław
Białe małżeństwo - recenzja spektaklu Wrocław

Jedna z bardziej kontrowersyjnych sztuk Tadeusza Różewicza w nowej wersji w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

Pinokio spektakl WTL
Pinokio - recenzja spektaklu Wrocław

Wrocławski Teatr Lalek pokazał przedstawienie dla współczesnych dzieci. Czy jest to udane dzieło?

Polecamy
Ostatnio dodane
Kolejność fal
Kolejność fal - recenzja spektaklu Wrocław

Wrocławski Teatr Współczesny zrealizował nagrodzoną sztukę Filipa Zawady.

Misiaczek
Misiaczek - recenzja spektaklu Wrocław

Scena Wrocławskiego Teatru Lalek zamienia się w las, w którym mały miś nie może zasnąć.

Popularne
Zmarł Dariusz Siatkowski
Zmarł Dariusz Siatkowski

11 października, w wieku 48 lat, zmarł znany polski aktor, Dariusz Siatkowski. Przyczyna śmierci nie jest znana, jak poinformował Teatr im. Jaracza w Łodzi, gdzie przez ostanie lata pracował aktor, śmierć nastąpiła nagle w jednym z hoteli poza Łodzią.

W przeddzień czegoś większego
W przeddzień czegoś większego

Z Bartoszem Porczykiem - zwycięzcą Przeglądu Piosenki Aktorskiej w 2006 oraz twórcą spektaklu "Smycz", która stała się ważnym wydarzeniem na kulturalnej mapie Wrocławia - o pracy w teatrze i planach na przyszłość rozmawia Marcin Szewczyk.

"Gry" na wielu poziomach
"Gry" na wielu poziomach

W 1988 roku w jednym z izraelskich kibuców 11 mężczyzn zgwałciło 14-letnią dziewczynkę. W późniejszym procesie sądowym jedynie 4 spośród nich zostało uznanych winnymi i skazanych na karę pozbawienia wolności.