3. Strefy Kontaktu w WTW: "Cyber Egg" Małgorzaty Szczerbowskiej - recenzja
2019-06-30 15:15:37 | WrocławKonkurs dramaturgiczny STREFY KONTAKTU w Teatze WTW liczy sobie już trzy edycje. Pierwsza edycja odbyła się w ramach programu Europejskiej Stolicy Kultury, którą w 2016 roku był Wrocław. Po tym wydarzeniu konkurs wszedł do stałego kalendarza imprez kulturalnych Wrocławia. Recenzujemy, jeden z siedmiu czytań wchodzących w skład III Konkursu Dramaturgicznego STREFY KONTAKTU - CYBER EGG Małgorzaty Szczerbowskiej.
Na czym polega konkurs?
Do wzięcia udziału w przedsięwzięciu nie zostali zaproszeni jedynie dramatopisarze, a także twórcy innych gatunków literackich. Impulsem do stworzenia Stref Kontaktu było to, aby poszerzyć język sceniczny i zbudować nowe formy teatralne. Nagrody dla najlepszych dramatów zostały rozdane 23 marca 2019 roku. Tegoroczny finał konkursu, otwarty dla publiczności, odbył się w ostatni weekend czerwca (28-30 czerwca 2019).
CYBER EGG Małgorzaty Szczerbowskiej - recenzja
Akcja czytania Małgorzaty Szczerbowskiej dzieje się w zamkniętym pomieszczeniu z widokiem na morze. Scena na Strychu Wrocławskiego Teatru Współczesnego, wystylizowana jest na wielki stół, przy którym stoją postaci. Na stole ustawione są talerze i zastawa, jakby zaraz miało zacząć się przyjęcie. Pomieszczenie jest słabo oświetlone, a pojedyncze lampy wędrują za osobą wypowiadającą się.
Artystka wyszła do widza, który może wszystko dotknąć, zobaczyć z bliska postaci i odpowiedzieć na ich pytania. Jednak aktorzy głusi są na odpowiedzi widowni, która jest blisko dziejących się wydarzeń. Postaci jest dziesięć. Każda z nich ma swój problem. Relacja córka - ostra matka, kobieta, która nie może zajść w ciąże i doświadcza przemocy od swojego męża,, typowe polskie małżeństwo, które nie potrzebuje nic od życia, młoda para, dziewczyna w ciąży, chłopak dorabiający w restauracji na plaży. Wszystkich ich łączy choroba- Śmiertelna Bezsenność Rodzinna.
Wraz z postaciami mogliśmy się śmiać, płakać, doświadczać tych samych emocji co one. Doświadczanie mogło być nam bliskie, bo było wspólne. Każdy z nas mógł to przeżyć. Wrażenie kierowania ludźmi przez niewidzialną siłę, było nieodłączne przez cały seans. Jakby byli podłączeni do stymulatorów, każących im płakać, śmiać się, czołgać po podłodze i zabijać w danej chwili.
Najbardziej wstrząsający był koniec dramatu, podczas którego głos zza sceny powtarzał słowa: co pięć sekund na świecie umiera jedno dziecko, jest to dla widza wstrząsające, ponieważ wypowiada to młoda dziewczyna w ciąży. Później poruszony został temat przeludnienia na świecie i braku leku na bezsenność. Poczuć można ból i niezrozumienie bohaterów. Problemy psychiczne są postrzegane, jako wymysły. Autorka dramatu chciała poruszyć ten problem. Dla ludzi prawdziwe problemy to głód, przeludnienie, śmierć dzieci. Problem złej kondycji psychicznej ludzi, jest spychany na dalszy plan, jako nieważny. Jest to bardzo krzywdzące stwierdzenie.
Uczestnictwo w spektaklu w reżyserii Szymona Kaczmarka było niesamowitym przeżyciem. Wyjście aktorów poza barierę sceny, dawało poczucie brania czynnego udziału w spektaklu. Ma się wrażenie, że twórczyni wyorbaziła sobie świat bez ludzi, dlatego dążyła do ich powolnej destrukcji. Spektakl w pełni się udał i zasłużył na owacje. Aktorzy kilka razy wychodzili na scene, aby się ukłonić. Było to doświadczenie nieoczekiwane i inne, warte skupienia się na każdym wypowiedzianym słowie i czynie.
Maja Kotoska
Spektakl zobaczyłam podczas III Festiwalu Dramatu STREFY KONTAKTU we Wrocławskim Teatrze Współczesnym
fot. materiały organizatora