Relacja z Brave Festival
2005-12-05 00:00:00 | WrocławRelacja z Brave Festival
W niedzielę (27 listopada) zakończyła się pierwsza edycja Brave festiwal, zorganizowana we Wrocławiu przez Teatr Pieśń Kozła. Ideą festiwalu było przedstawienie poprzez sztukę tego, co w tradycji narażone jest na zapomnienie. Wystąpili artyści z wielu krajów, którzy pragną zachować to, co wartościowe w ich kulturze. Festiwal rozpoczął się 24 listopada, koncertem w wykonaniu Llorenca Barbera z Hiszpanii. Jednym z ciekawszych występów, które miałam okazję zobaczyć był koncert zespołu Irkutsk Ensemble Authentic Music. Członkowie zespołu zaskoczeni, że mają śpiewać w cerkwi musieli nieco zmienić swój program artystyczny. Ich religia, jak się okazało, nie pozwala im bowiem na koncertowanie w świątyni. Sam występ był niezwykłym doświadczeniem, połączeniem harmonii i profesjonalizmu. Artyści potrafili zgrać swoje głosy w jedno bez akompaniamentu muzyki i sprawić, że to głos stał się instrumentem wygrywającym historie rosyjskich chłopów. Swoimi pieśniami przenieśli nas w odlegle czasy XIV i XV wieku. Ich działalność na rzecz ratowania kultury została doceniona przez tegoroczne jury, w skład którego wchodzili Stanisław Krotoski, Jacek Dobrowolski, dr Ireneusz Guszpit i dr hab. Bożena Muszkalska. Zespół otrzymał główną nagrodę festiwalu. Wyróżnienia natomiast otrzymał zespół Alasz z Tuwy, specjalizujący się w śpiewie chomej (środkowy śpiew gardłowy), artyści z Haig Yazdjian Oriental Project z Grecji, których muzyka przenosi w tajemniczy świat orientu oraz zespół Żar z Moskwy, wykonujący tradycyjne pieśni w dialekcie południowej Rosji. Podczas trwania festiwalu można było wziąć udział w warsztatach muzycznych, gdzie między innymi urocza Amelia Cuni uczyła śpiewu hinduskiego dhurpad, a Sergiej Czarkow śpiewu gardłowego. Uczestnicy warsztatów byli bardzo zadowoleni. Pozwoliły im one usunąć pewne blokady związane z wydobyciem dźwięku. Oprócz koncertów i spektakli, zorganizowany został, w Piwnicy Świdnickiej, cykl filmowy zatytułowany „Odwaga reportera”, podczas którego można było obejrzeć szokujące filmy takie jak "Bez litości" czy "Zdradzone" w reżyserii Clive’a Gordona. Festiwal uświadomił nam na pewno, jak niewiele wiemy o kulturze innych krajów, a przede wszystkim o bogactwie kultury naszych wschodnich sąsiadów. Myślę, że Grzegorzowi Bralowi, pomysłodawcy festiwalu, udało się zrealizować główne założenia imprezy. Festiwal sprawił, że na cztery dni Wrocław zamienił się w Mekkę obrońców kultury. Kto z tego nie skorzystał - niech żałuje. Joanna Gauden (joanna.gauden@dlastudenta.pl) |