Byliśmy, gadaliśmy - Sztuka

Relacja z Brave Festival

2005-12-05 00:00:00 | Wrocław

Relacja z Brave Festival

W niedzielę (27 listopada) zakończyła się pierwsza edycja Brave festiwal, zorganizowana we Wrocławiu przez Teatr Pieśń Kozła. Ideą festiwalu było przedstawienie poprzez sztukę tego, co w tradycji narażone jest na zapomnienie. Wystąpili artyści z wielu krajów, którzy pragną zachować to, co wartościowe w ich kulturze.

Festiwal rozpoczął się 24 listopada, koncertem w wykonaniu Llorenca Barbera z Hiszpanii.
Artysta w swojej muzyce łączy magię głosu i dzwonów. W trakcie jego koncertu w kościele św. Elżbiety, dzwony oprawione w drewnianą ramę, stanowiły oryginalny instrument, na którym grał artysta. Zawieszono je także na linach nad głowami widzów. Do tej całej palety dźwięku w pewnej chwili Llorence dołożył swój głęboki głos. Był to prawdziwy popis tego, co można osiągnąć poprzez dźwięk przestrzenny, wydobywając z niego raz doniosłość, to znów delikatność.

W sobotę 26 listopada w Teatrze Współczesnym wystąpił ukraiński zespól DAKH z muzyczno-tanecznym widowiskiem zatytułowanym „Makbet – Prolog”. Przepych kolorów, maski, ręcznie tkane dywany, erotyczny powab czarownic i żywa ukraińska muzyka mogły zachwycić niejednego widza. Spektakl wykorzystuje dzieło Szekspira, jednak w sposób niekonwencjonalny. Brakuje, bowiem tradycyjnych dialogów, a tło do tańca i ruchu aktorów stanowią pieśni ukraińskie z akompaniamentem narodowych instrumentów. Widowisko było niesłychanie żywiołowe i dynamiczne, czasem zabawne, ale przede wszystkim pełne uroku, pod którym zostawało się na długo po zakończeniu spektaklu. O tym, że występ się podobał świadczy na pewno fakt, iż artyści kilkakrotnie wychodzili na scenę przyzywani oklaskami publiczności.

Festiwal umożliwił także przeistoczenie się jednej z sal Piwnicy Świdnickiej w afrykańską wioskę. Można było usłyszeń prawdziwe opowieści i pieśni z Kongo w wykonaniu Abdona. W trakcie opowiadania artysta wykorzystywał przedziwne instrumenty, szeleszczącą kartkę papieru i swoje poczucie humoru, sprawiając, iż na sali często rozlegał się śmiech. W niesamowity sposób operował głosem, naśladując kobiety i małe dzieci. Z jego opowieści dowiedzieliśmy się między innymi, iż komary według wierzeń kongijskich, to zaklęci młodzieńcy żądni krwi, dzięki której mogą odzyskać ludzką postać. Całość utrzymana była w sympatycznej atmosferze bajania, niestety zakłócenia przy tłumaczeniu z języka francuskiego na język polski przyćmiły nieco urok wieczoru.

Jednym z ciekawszych występów, które miałam okazję zobaczyć był koncert zespołu Irkutsk Ensemble Authentic Music. Członkowie zespołu zaskoczeni, że mają śpiewać w cerkwi musieli nieco zmienić swój program artystyczny. Ich religia, jak się okazało, nie pozwala im bowiem na koncertowanie w świątyni. Sam występ był niezwykłym doświadczeniem, połączeniem harmonii i profesjonalizmu. Artyści potrafili zgrać swoje głosy w jedno bez akompaniamentu muzyki i sprawić, że to głos stał się instrumentem wygrywającym historie rosyjskich chłopów. Swoimi pieśniami przenieśli nas w odlegle czasy XIV i XV wieku. Ich działalność na rzecz ratowania kultury została doceniona przez tegoroczne jury, w skład którego wchodzili Stanisław Krotoski, Jacek Dobrowolski, dr Ireneusz Guszpit i dr hab. Bożena Muszkalska. Zespół otrzymał główną nagrodę festiwalu. Wyróżnienia natomiast otrzymał zespół Alasz z Tuwy, specjalizujący się w śpiewie chomej (środkowy śpiew gardłowy), artyści z Haig Yazdjian Oriental Project z Grecji, których muzyka przenosi w tajemniczy świat orientu oraz zespół Żar z Moskwy, wykonujący tradycyjne pieśni w dialekcie południowej Rosji.

Podczas trwania festiwalu można było wziąć udział w warsztatach muzycznych, gdzie między innymi urocza Amelia Cuni uczyła śpiewu hinduskiego dhurpad, a Sergiej Czarkow śpiewu gardłowego. Uczestnicy warsztatów byli bardzo zadowoleni. Pozwoliły im one usunąć pewne blokady związane z wydobyciem dźwięku. Oprócz koncertów i spektakli, zorganizowany został, w Piwnicy Świdnickiej, cykl filmowy zatytułowany „Odwaga reportera”, podczas którego można było obejrzeć szokujące filmy takie jak "Bez litości" czy "Zdradzone" w reżyserii Clive’a Gordona.

Festiwal uświadomił nam na pewno, jak niewiele wiemy o kulturze innych krajów, a przede wszystkim o bogactwie kultury naszych wschodnich sąsiadów. Myślę, że Grzegorzowi Bralowi, pomysłodawcy festiwalu, udało się zrealizować główne założenia imprezy. Festiwal sprawił, że na cztery dni Wrocław zamienił się w Mekkę obrońców kultury. Kto z tego nie skorzystał - niech żałuje.

Joanna Gauden (joanna.gauden@dlastudenta.pl)

Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
mierzalne
Młodzi artyści - policzalne, mierzalne w Pracowni Poznania Wizualnego [zdjęcia, relacja] Wrocław

Jak było na wernisażu w Muzeum Współczesnym we Wrocławiu?

wernisaz konarski
Marian Konarski/1909-1998 - relacja z wystawy Wrocław

Galeria Miejska zaprasza na nową wystawę. Będzie można ją oglądać aż do 30 czerwca.

Polecamy
wywiad
Magdalena Szurek: Najważniejsze w fotografii są emocje i uczucia [WYWIAD]

Rozmawiamy z jurorką konkursu fotograficznego Razem 2020.

Polecamy
Ostatnio dodane
mierzalne
Młodzi artyści - policzalne, mierzalne w Pracowni Poznania Wizualnego [zdjęcia, relacja] Wrocław

Jak było na wernisażu w Muzeum Współczesnym we Wrocławiu?

wernisaz konarski
Marian Konarski/1909-1998 - relacja z wystawy Wrocław

Galeria Miejska zaprasza na nową wystawę. Będzie można ją oglądać aż do 30 czerwca.

Popularne
Kolejne pokazy multimedialnej fontanny już wkrótce
Kolejne pokazy multimedialnej fontanny już wkrótce Wrocław

Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli nowej atrakcji miasta, mamy dobrą wiadomość - kolejne pokazy już wkrótce!

Pierwszy pokaz największej fontanny w Polsce
Pierwszy pokaz największej fontanny w Polsce

Nowa fontanna we Wrocławiu to największa i najdroższa tego typu inwestycja w Polsce.

Depeszowcy kontra depesze
Depeszowcy kontra depesze

Tutaj każdy chce mieć swój dekalog. Każdy depesz, względnie depeszowiec wiesza go potem na ścianie, obok mnóstwa tłustych, cudownie odbijających światło, wycałowanych i w