Coraz trudniejsze studiowanie dla uboższych (LIST)
2012-09-19 17:06:09 | WrocławUniwersytet Wrocławski opublikował wczoraj listę kwot świadczeń pomocy materialnej o charakterze socjalnym dla swoich studentów w nowym roku akademickim. Maksymalny dochód netto na osobę w rodzinie zwiększył, ale ogromne kontrowersje budzi podział progów stypendialnych. W tej właśnie sprawie list do nas napisał wzburzony czytelnik.
Czekamy w tej sprawie na glosy pozostałych osób, które czują się pokrzywdzone. W miarę możliwości spróbujemy zainterweniować, tymczasem naświetlamy poważny problem uboższych studentów piórem jednego z nich:
Nie będę krył swojego oburzenia. Bo po co. Ukrywać to je mogłem w zeszłym roku akademickim, kiedy Uniwersytet Wrocławski po cichu zlikwidował stypendium na wyżywienie, które wynosiło 300 zł. Z roku na rok jest coraz gorzej jeżeli chodzi o utrzymanie się uboższych studentów Uniwersytetu Wrocławskiego na studiach. I głównie rozchodzi się tutaj o stypendia socjalne oraz powiększone stypendia z tytułu zamieszkania w domu studenckim lub na stancji. Kiedy zaczynałem studia w roku akademickim 2010/2011 stypendia wypłacane studentom z najniższego progu, czyli tym, w których rodzinach dochód nie przekraczał 351 zł wynosiły 1150 zł (stypendium socjalne + stypendium mieszkaniowe + stypendium na wyżywienie). Po odliczeniu czterystu złotych na mieszkanie lub akademik zostawało 750 zł i była to bardzo dobra suma, która wystarczała spokojnie na cały miesiąc zarówno jeżeli chodzi o wyżywienie, jak i utrzymanie się na "bezpłatnych" studiach. Specjalnie podałem bezpłatne w cudzysłowie bo wszyscy wiemy jak to z tą bezpłatnością jest.
W roku 2011/2012 władze uczelni nie bardzo wiadomo czym się kierowały i być może doszły do wniosku, że to już nie jest Uniwersytet Wrocławski, tylko Uniwersytet Grubasów i zlikwidowały całkowicie stypendium na wyżywienie. Nikt ze studentów za bardzo wtedy się chyba nie buntował i wszyscy jakoś to przełknęli. Rodzice dołożyli do 850 złotych stypendium sto złotych i na pasztecie dało się przeżyć przez miesiąc. Natomiast w roku akademickim 2012/2013, który zbliża się wielkimi krokami Uniwersytet postanowił, że podniesie górny próg na stypendium do 782 zł. bo zwiększono środki przeznaczone na stypendia socjalne. Ta informacja mnie nie zdziwiła - pomyślałem sobie, że dobrze, że większa ilość studentów będzie mogła skorzystać ze stypendiów. Oburzyło mnie natomiast to, że dzisiaj lub wczoraj ustalono wysokość stypendiów. I ustalono. co następuje:
Wysokość stypendium socjalnego dla studentów przy dochodzie netto na osobę w rodzinie wynosi:
do 351,00 zł - 500 zł
351,01 zł - 782,00 zł - 300 zł
Wysokość zwiększenia stypendium socjalnego z tytułu zamieszkania w domu studenckim lub obiekcie innym niż dom studencki dla studentów studiów stacjonarnych przy dochodzie netto na osobę w rodzinie wynosi:
do 351,00 zł - 350 zł
351,01 zł – 782,00 zł - 250 zł
Ustanowiono aż dwa progi, co jest po prostu idiotyzmem! Dlaczego ja, u którego dochód wynosi 363 zł miesięcznie na członka rodziny (czyli przekraczam dolny, lepszy próg 351 zł AŻ O 12 ZŁ, czyli 12 zł spowodowało obniżenie stypendium aż o 300 zł!) mam otrzymywać identyczną wysokość stypendium co osoba, która ma dochód 782 zł na miesiąc?! Kto te progi ustalił?! Skoro u mnie w domu miesięczny dochód to 1452 zł na cztery osoby, mam dostawać tyle samo pieniędzy co osoba, która miesieczny dochód ma 3100 zł na cztery osoby? Czy nikt nie widzi, że różnica pomiędzy takimi rodzinami jest dwukrotna? I pytam, w którym domu jest większa szansa na to, że rodzice pomogą finansowo? Tam gdzie jest 1452 zł czy tam gdzie 3100 zł?
I co ja mam zrobić za 550 zł miesięcznie? A już wiem co - 430 zł zapłacę za akademik, a za 120 zł kupię sobie 120 pasztetów w Biedronce. Zjem same cztery pasztety dziennie i powinienem przeżyć. Z jakichkolwiek kserówek i materiałów zrezygnuję, bo przecież pasztet ważniejszy. Skoro w szkołach podstawowych, gimnazjach i liceach od października zostaje podniesiony próg starania się o stypendium socjalne z 351 zł do 451 zł, to dlaczego podobnej praktyki nie można zrobić na uniwersytecie i bardziej uelastycznić te przedziały, a nie zrobić tylko dwa! A jak ktoś mi powie: idź do pracy, jak nie masz pieniędzy, odpowiem mu: to mi znajdź w tym kraju gdzie właśnie jesteśmy na fali wzrostu bezrobocia, w kraju gdzie żeby Cię zatrudnić musisz mieć doświadczenie, w kraju, gdzie stosunkowo łatwo znaleźć pracę tylko dzięki znajomościom.
A najgorsze w tym wszystkim chyba jest to, że nawet nie wiadomo, do kogo się zwrócić ze skargą na te stypendia i idiotyczne przedziały. Haha, dobre sobie, przecież to on z pewnością miał wgląd do tych przedziałów, zanim je ustanowiono. I nawet zapomogi nie ruszyły z miejsca. Dalej, aby dostać te kilkaset złotych któryś z rodziców musi umrzeć, zachorować ciężko albo Twój dom musi porwać wiatr. Wytłumaczenie, że ma się bardzo ciężką sytuację materialną nie przejdzie. Bo od tego przecież dostaję stypendium. Aż 550 zł! Oh, dziękuję!
(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)