Bezbramkowym remisem zakończyło się sobotnie starcie wrocławskiego Śląska z Legią Warszawa. To był mecz walki.
Obie ekipy nie pokazały pięknego futbolu. Sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo, a gra toczyła się głównie w środku pola. Pierwszy do natarcia ruszył Śląsk. Najpierw w 7. minucie z dystansu uderzał Amir Spahić. Następnie groźnie wrzucał Janusz Gancarczyk, lecz głową minimalnie chybił Piotr Celeban. W kolejnej akcji szczęścia próbował Marek Gancarczyk, lecz futbolówka przeleciała obok słupka.
Potem obie drużyny zwolniły tempo i niewiele ciekawego się działo. Sygnał do ponownego ataku WKS-u dał Sebastian Dudek w 32. minucie. Jego uderzenie było jednak chybione. Kilka minut później świetnie zachował się Tomasz Szewczyk, wyłuskując piłkę przed polem karnym i podając do Marka Gancarczyka. Ten próbował uderzenia podobnego do tego w Gdańsku, lecz piłka drogi do siatki nie znalazła. Potem celnym strzałem odpowiedział Maciej Rybus, ale znakomicie spisał się Wojciech Kaczmarek. Śląsk powinien objąć prowadzenie, lecz w 44. minucie Jan Mucha tylko sobie znanym sposobem obronił uderzenie Krzysztofa Ulatowskiego.
Druga odsłona jeszcze nudniejsza niż pierwsza. Ciekawe ofensywne akcje można było zliczyć na palcach jednej ręki. Najciekawsza miała miejsce w 68. minucie, gdy kapitalnie szarżował Janusz Gancarczyk, który założył siatkę Wojciechowi Szali. Skrzydłowy WKS-u został podcięty i sędzia podyktował rzut wolny. W zamieszaniu podbramkowym po dośrodkowaniu najlepiej spisał się jednak Mucha i zażegnał niebezpieczeństwo. Legia swoją najlepszą okazję miała w 69. minucie, gdy z kontrą pobiegł w kierunku bramki Kaczmarka Maciej Rybus. Na szczęście dla gospodarzy, młody legionista chybił. Więcej ciekawych zdarzeń już przy Oporowskiej nie było, a drużyny zasłużenie podzieliły się punktami.
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 0:0
Śląsk: Kaczmarek - Wołczek, Celeban, Spahić, Pawelec - M.Gancarczyk, Łukasiewicz, Ulatowski, Dudek, J.Gancarczyk (71. Mila) - Szewczuk (86. Biliński)
Legia: Mucha - Szala, Astiz, Choto, Kiełbowicz - Radović, Borysiuk (90. Smoliński), Giza, Iwański , Rybus - Mięciel (46. Chinyama)
Sędziował: Mirosław Górecki (Śląski ZPN)
Żółte kartki: J.Gancarczyk, Wołczek
Widzów: 8000
Powiedzieli po meczu:
Jan Urban: - Pierwsza połowa tego meczu była bezbarwna. Śląsk wiedział, że gramy dużo piłką w środku pola i starał się czekać na przechwyt, by wyprowadzić kontrę. Ale wrocławianie mnie zaskoczyli, bo grali trochę "na wydrę". Udało nam się jednak uniknąć głupich strat i to sprawiło, że pierwsze 45 minut było przeciętnym widowiskiem. Remis nas nie zadowalał, dlatego w drugiej połowie zwiększyliśmy tempo gry i atakowaliśmy bardziej zdecydowanie, bliżej przeciwnika. Śląsk trochę się pogubił, mecz stał się bardziej otwarty. Niestety, w tym meczu znów mieliśmy problemy ze skutecznością. Uważam, że po tym, co pokazaliśmy w drugiej połowie, bardziej zasłużyliśmy na wygraną. Ale dopiero w trakcie sezonu okaże się, czy w tym meczu straciliśmy dwa punkty czy zdobyliśmy jeden. Śląsk na własnym boisku jest bardzo groźny i faworyci mogą tu przegrywać.
Ryszard Tarasiewicz: - Śląsk zagrał dobre spotkanie. Trochę przeszkadzała nam nerwowość w grze, przez to popełnialiśmy błędy techniczne. Ale cieszy mnie, że szybko po stracie potrafiliśmy zorganizować grę obronną i nie dawaliśmy Legii okazji do strzelenia gola. Gdyby legioniści trafili na gorzej poukładany zespół, na pewno strzeliliby gola. My im na to nie pozwoliliśmy i jestem zadowolony z postawy moich piłkarzy.
Tomasz Szuchta
