Zmień miasto
Sport Logowanie / Rejestracja
Znajdujesz się w lokalnym wydaniu.

Lech zdemolował wrocławian

2010-05-04

 Śląsk Wrocław przegrał z Lechem Poznań aż 0:3 (0:1) na Oporowskiej. Tym samym Lech zmniejszył dystans do otwierającej tabelę Wisły Kraków, a Śląsk niebezpiecznie zbliżył się do strefy spadkowej.

Obie drużyny zaczęły mecz bardzo ostrożnie, by nie powiedzieć sennie. Żaden z zespołów nie chciał od samego początku spotkania rzucać się do ataku, nie narażając się tym samym na kontry. Pierwsze groźne sytuacje dla obu zespołów przyszły dopiero po udanych indywidualnych akcjach Tadeusza Sochy po stronie Śląska i Sławomira Peszki dla Lecha. Jednak już po pierwszym kwadransie mecz wyraźnie przyspieszył i to Lech miał więcej z gry. Już w 16. minucie po błędzie formacji defensywnej Śląska, która nie umiała utrzymać linii sam na sam z Marianem Kelemenem znalazł się Sergey Krivets, ale bramkarz Śląska uratował swojej drużynie skórę po raz pierwszy.

Nic do powiedzenia nie miał bramkarz z Oporowskiej 6 minut później, kiedy po faulu na Jakubie Wilku z rzutu wolnego wrzucał właśnie Krivets, a głową piłkę do siatki skierował Robert Lewandowski. Przy tym rzucie wolnym wyraźnie rzucała się w oczy bierność wrocławskiej defensywy. O tym, że Śląsk nie umie uczyć się na błędach kibice na Oporowskiej mieli okazję przekonać się już 2 minuty później, kiedy z drugiej strony boiska znowu wrzucał Krivets, ale tym razem główkę Wojtkowiaka w fantastycznym stylu obronił Kelemen. Nieporadność wrocławian w defensywie bardzo raziła, czego kolejnym przykładem była niefrasobliwość Tadeusza Sochy kilka minut później - z prezentu jednak nie skorzystał Jakub Wilk.

Śląsk próbował się jeszcze odgryźć przed przerwą i ta sztuka piłkarzom Tarasiewicza niemal się udała - z lewej strony wrzucał Pawelec, a technicznym strzałem głową popisał się Ćwielong, jednak trafił jedynie w poprzeczkę. Chwilę potem z rzutu wolnego groźnie przymierzył Amir Spahić, ale tylko postraszył Krzysztofa Kotorowskiego, bo piłka nieznacznie minęła spojenie.

Piłkarze Śląska mogli być zadowoleni ze swojej postawy, szczególnie w drugiej części pierwszej połowy, a ich gra dawała nadzieję na korzystny rezultat. Wszelkie nadzieje jednak odebrał im Dimitrije Injac, który już w 47. minucie huknął nie do obrony i na Oporowskiej zrobiło się 2:0. Warto zaznaczyć przy tym golu po raz kolejny całkowitą bierność defensorów Śląska, którzy pozwolili Sławomirowi Peszce na dosłownie wszystko. Festiwal nieporadności trwał w najlepsze, bo kilka minut później głową do swojego bramkarza chciał zagrać Mariusz Pawelec, ale zrobił to na tyle słabo, że golkipera Śląska uprzedził Robert Lewandowski, ale na szczęście dla Śląska piłkę z linii zdążył wybić Dariusz Sztylka. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze - w 57. minucie po wolnej akcji Śląska stratę zanotował na środku boiska Sebastian Dudek i Sławomir Peszko po kilkudziesięciometrowym rajdzie podał na wolne do Roberta Lewandowskiego. Napastnik reprezentacji Polski minął Kelemena i Oporowska zamilkła. 3:0.

Po tym wydarzeniu na boisku nie działo się absolutnie nic, bo Lecha praktycznie nie interesowało podwyższenie rezultatu, a ze Śląska za bardzo zeszło powietrze, by próbować coś zdziałać. Pojedyncze akcje wrocławian były rozbijane jeszcze przed polem karnym. Warto odnotować, że swoją szansę na trzeciego gola miał Robert Lewandowski, który w końcówce przeszedł między obrońcami Śląska niczym tur, ale strzelił niecelnie.

Śląsk i Lech po tym meczu znalazły się na dwóch przeciwnych biegunach - Lechowi brakuje już tylko małego kroczku do liderującej Wisły, natomiast strefa spadkowa w zastraszającym tempie zaczyna gonić WKS.

Po meczu powiedzieli:

Jacek Zieliński
(trener Lecha): - Zdawaliśmy sobie sprawę z wagi dzisiejszego spotkania. Było ono dla nas szalenie ważne, być może kluczowe w walce o mistrzostwo. Cieszę się, że odnieśliśmy zwycięstwo po dobrej grze. Zespół jest dobrze przygotowany i pokaże to jeszcze w kolejnych meczach.

Ryszard Tarasiewicz (trener Śląska): - Gratuluję Jackowi Zielińskiemu zwycięstw. Myślę, że "zabiła" nas druga bramka, próbowaliśmy odpowiedzieć na tyle ile mogliśmy. Zostały nam trzy mecze. W następnym spotkaniu z Piastem Gliwice przy trochę większej konsekwencji szczególnie w pojedynkach jeden na jeden powinniśmy zapewnić sobie utrzymanie. Nigdy nie podejmowałem tego tematu, ale dziś trzeba powiedzieć głośno, że Śląsk jest w sytuacji zagrożenia i będziemy wszystko robić, żeby pozostać w Ekstraklasie.

Śląsk Wrocław - Lech Poznań 0:3 (0:1)
Robert Lewandowski (22., 57.), Dimitrije Injac (47.)

Żółte kartki: Łukasz Madej - Dimitrije Injac, Seweryn Gancarczyk.
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 6000.

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Dariusz Sztylka, Mariusz Pawelec, Amir Spahić - Łukasz Madej (64. Marek Gancarczyk), Antoni Łukasiewicz (65. Vuk Sotirović), Sebastian Dudek, Krzysztof Ulatowski (76. Patryk Klofik), Piotr Ćwielong - Tomasz Szewczuk.

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Seweryn Gancarczyk - Ivan Djurdević (73. Jan Zapotoka), Sergey Krivets, Dimitrije Injac, Jakub Wilk (80. Tomasz Mikołajczak) - Sławomir Peszko (71. Marcin Kikut), Robert Lewandowski.

Jakub Filipowski



Dodaj do:
  • Wykop
  • Flaker
  • Elefanta
  • Gwar
  • Delicious
  • Facebook
  • StumbleUpon
  • Technorati
  • Google
  • Yahoo
Komentarzedodaj komentarz

Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Brak komentarzy.

video
FB dlaMaturzysty.pl reklama