Gwardia Wrocław bez pieniędzy i na dnie!

Niewiele osób pamięta, że dwa lata temu Gwardia Wrocław zajęła szóste miejsce w Polskiej Lidze Siatkówki - jednej z najmocniejszych lig w Europie. W nowym sezonie może zagrać nawet w II lidze.

Część klubów jeszcze przed zakończeniem sezonu oglądała się za nowymi transferami. Tymczasem kadra Gwardii na przyszły sezon liczy... jednego zawodnika, bowiem tylko młody Łukasz Karpiewski ma ważny kontrakt. To nie jedyny problem.

Siatkarze i trenerzy czekają wciąż na zaległe pieniądze. Ostatni raz wypłaty dostali w styczniu. Nie ma także nowego kontraktu ze sponsorem, koncernem EnergiaPro, który w ubiegłym roku wspierał męską siatkówkę. Wszystko ma się roztrzygnąć do końca tygodnia.

Jeśli nie uda się podpisać umowy pozostają dwa rozwiązania - albo Gwardia wycofa się z rozgrywek, albo juniorami będzie walczyła o utrzymanie. Nawet jeśli uda się dojść do porozumienia ze sponsorem, to i tak jest małe prawdopodobieństwo, że będzie można skompletować wartościową dwunastkę. Po słowie z innymi klubami są Daniel Wilk, Arkadiusz Terlecki i Rałał Jarząbski, a rynek transferowy jest już przebrany z dobrych zawodników.

Klubowi nie pomaga także miasto, które co prawda pierwszy raz obiecało wrocławskiej siatkówce pieniądze, ale tylko kobietom, które grać będą w PlusLidze Kobiet. Trener Maciej Jarosz deklaruje chęć pozostania w klubie, oczywiście jeśli znajdą się fundusze.

W minionym sezonie Gwardia dysponowała dobrym składem, ale notoryczne kontuzje lidera Michała Chadały i brak klasowego rozgrywającego nie pozwoliły walczyć choćby o drugie miejsce. Nikt nie ma o to pretensji do zawodników. Trzeba się jednak zastanowić co dalej, bo męska siatkówka we Wrocławiu za klilka tygodni może sięgnąć dna, gdy okaże się, że Gwardia wystartuje w II lidze.

Za Gazeta.pl

Jakub Guder
(jakub.guder@dlastudenta.pl)