Wspaniała atmosfera, wspaniali wykonawcy, błysk fleszy i morze głów. Tak w kilku słowach można oddać to co się działo w piątek na wrocławskich „Polach Marsowych”.
Juvenaliowa impreza przyciągnęła na „Pola Marsowe” ponad 10 tysięcy młodych osób. Jako pierwszy kilka minut po godzinie 15 na scenie pojawił się ku zdziwieniu wielu osób Sidney Polak. Jak sam tłumaczył - „Powstało zamieszanie, bo okazało się że w jednym dniu gram 3 koncerty”. Bo w sumie Wrocław (15) – Warszawa(19 30) – Toruń (0 30) to całkiem fajna trasa. Stąd tak wczesna pora występu Polaka, który we Wrocławiu pojawił się bez swojego zespołu, przepraszając za to nieporozumienie wszystkich imprezowiczów.
Nieliczna jeszcze publiczność ciepło przyjęła Sidneya, który zaśpiewał m.in. Chomiczówke, Otwieram Wino, Chorwata a przy utworze „Radio Warszawa” na scenę zaprosił wszystkich którzy mogli w czasie utworu pośpiewać i się trochę pobujać. Po swoim występie dość szybko „ pałker” t love-a opuścił „Pola Mrasowe” udając się na lotnisko i na kolejny koncert.......to się nazywa „juvenaliowy maraton”.
Po koncercie Sidneya na scenie pojawił się jeden z młodych zespołów, prezentując swoje umiejętności publiczności, która już czekała na kolejne gwiazdy; i nie czekała długo, bowiem po krótkiej przerwie na scenie pojawili się „TeDe”, „Kołcz” i „Kiełbasa”. „Publiczność jest zaje...., graliśmy już zresztą tu wiele razy, ostatnio w niedziele mieliśmy tu koncert i było mało ludzi a dziś jest zaje....- mówił na gorąco po występie Kołcz. „W pierwszych rzędach nasza publiczność, w drugim Heya i jest zajeb”... dodał. Kołcz tłumaczył także jak trudno jest pogodzić życie studenckie z koncertowaniem. „Studiuje zaocznie, już ostatni semestr, i dlatego ciężko mi połączyć koncerty z tzw. życiem studenckim, a w zasadzie nie istnieje wiedza”. Podczas występu TeDe i Kołcza miał miejsce miły akcent, gdyż na scenie pojawił się Wall-e z Kasty. „To, że pojawiłem się na scenie to czysty przypadek, wynika to z tego że znam i lubię zespół który występował na scenie, a ponieważ się tam pojawiałem, pod sceną zresztą, zostałem tam zawołany. Nie było to zaplanowane, a rzeczywiście jesteśmy sobie braćmi stąd często mamy ze sobą po drodze, więc występujemy na różnych okazjach. Cieszymy się że możemy być ze studentami ,z ludźmi, którzy tego dnia ćwiczą, trenują.” Tłumaczył swój występ Wall-e.
Po hip-hopowych zmaganiach przyszedł czas na kolejny gatunek muzyczny i oczywiście kolejnych wykonawców. Na „Polach Marsowych” zaczęło królować rege, ponieważ zaczął swój występ zespół Indios Bravos. Zespół założony kilka lat temu przez Piotra Banacha, byłego gitarzystę Hey-a, z Gutkiem (Abra-Dab) na vokalu rozkołysał publiczność. Fani „bujanej” muzyki bawili się wyśmienicie, nie oszczędzając przy tym piwa – bezalkoholowego oczywiście...
Wrocławska formacja „Ocean” grająca nieco ostrzejszy rock, rozgrzała do czerwoności publikę, która skakała w rytm muzyki, a co chwilę ktoś fruwał przerzucany na rękach, nad głowami ludzi.
Kiedy około 21.10 na scenie pojawił się zespół Hey „Pola Marsowe” „pękały w szwach”, a nad terenem wkoło Stadionu Olimpijskiego rozbłysnął potężny jupiter, oświetlając tysiące bawiących się ludzi. Kasia Nosowska zaśpiewała wspólnie z publicznością m.in. „Sowe”, „Cisza ja i czas”, „ Mukę”a także kilka utworów z ostatniej płyty. Koncert skończył się ok. 23. „To była niezła impreza, dużo fajnych zespołów, pogoda także dopisała i czekam na następne koncerty juvenaliowe” – mówiła jedna z fanek Heya. „To co się liczy to dobra zabawa nie ważne przy jakim zespole”- mówił Marcin, student z Politechniki.
Pierwsze koncerty juvenaliowe były bardzo udane, zgromadziły one na wrocławskich „Polach Marsowych” rzesze młodych ludzi, obyło się bez niepotrzebnych ekscesów.
Dopisali także wykonawcy, mieliśmy prawdziwą mieszankę stylów- Rege, Rock, czy Hip – hop. Miejmy nadzieję że pozostałe koncerty juvenaliowe będą równie udane jak ten, a przed nami prawdziwy maraton koncertowy z okazji święta studentów.... (radzik@dlastudenta.pl)
|